Do Buenos Aires wróciłam ze złym humorem. Francesca, Camila i reszta moich przyjaciół próbowała się do mnie dodzwonić przy okazji wysyłając setki, jak nie tysiące wiadomości. Nie czytałam ich, nie mam na to ochoty. Czuję się jak na pogrzebie. Możliwe, że czułabym się lepiej gdyby Leon próbował do mnie zadzwonić czy napisać, ale na co ja liczę? Wybrał ją. I pomimo tego muszę postarać się z nim porozmawiać.
- Leon proszę zostań, znowu gdzieś wychodzisz - na mojej twarzy pojawił się grymas.
- Muszę iść. Kocham cię - powoli zaczął puszczać moją dłoń.
- Leon, nie - wydęłam wargę, a chwilę później puścił moją dłoń i wyszedł ze Studia.
To było jego pierwsze wyjście w ważnej sprawie. W ważnej sprawie mówię o Roxy. Coraz bardziej mnie denerwuje to, że wszystko zaczyna się kręcić wokół niej.
- Violetta idę do Studia się z wszystkimi przywitać, idziesz? - do mojego pokoju niepewnie weszła Ludmiła.
Tak, nadal jestem obrażona. Właściwie to nie tyle co obrażona, a zawiedziona.
- Nie mam ochoty - odparłam oschle.
- Violetta proszę. Wszyscy próbują z tobą rozmawiać, a ty ich odtrącasz. Jeżeli tak dalej będziesz robić stracisz mnie, ich - ostatnie słowo wyszeptała - i jego - spuściła głowę w dół.
Nie chcę ich stracić pomimo tego, że jestem zawiedziona. Potrzebuję czasu, ale sama nie dam rady. Wiem to.
- Ludmiła powiedz mi jak ty byś się czuła na moim miejscu? Kocham was, ale jestem zawiedziona - opadłam na łóżko.
- Daj nam szansę. My też nie chcemy cię stracić - patrzyłam w jej zaszklone oczy - i przepraszam za to. Myślałam, że jeżeli się o tym nie dowiesz nie będziesz cierpieć, ale najwidoczniej zraniłam cię jeszcze bardziej - westchnęła. Nie mogąc już wytrzymać wstałam i przytuliłam się najmocniej jak potrafiłam do blondynki. Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku.
- Chodźmy - uśmiechnęłam się blado, sięgając po moją torebkę. Chwyciłam ją za nadgarstek i skierowałam się na dół, a następnie do Studia.
***
Wchodząc do Studia obawiałam się, że spotkam go czy ją, a tego nie wytrzymam. Widok ich razem mnie zabije, tak jakby ktoś włożył mi nóż prosto w serce. Od momentu, w którym się dowiedziałam co zrobił Verdas ciągle czuję nieznany mi ból sercu i częste skręcanie w brzuchu na myśl o tym wszystkim. To wszystko mnie dołuje.
Skierowałyśmy się do głównej sali.
- Cześć - odezwała się uśmiechnięta blondynka. Kiedy wszyscy zwrócili na nas uwagę zostałam przygnieciona przytuleniem Francescy, a następnie innych osób.
- Violetta, dlaczego nie odbierałaś, nie odpisywałaś? Myślałam, że sobie coś zrobiłaś - Francesca razem z innymi oglądała mnie od góry do dołu - dziewczyno masz spuchnięte oczy.. - chciała mnie dotknąć, ale popatrzyła za mnie, a ja zdrętwiałam. Wszystkie moje mięśnie się spięły, a serce zaczęło bić 2 razy szybciej. Odwróciłam niepewnie głowę i od razu tego pożałowałam. Stał tam Leon wpatrzony prosto we mnie.
- Violetta - podszedł blisko mnie. Nie potrafiłam wydusić z siebie słowa.
Założył kosmyk moich włosów za moje ucho.
- Nie dotykaj mnie - wyszeptałam i się odsunęłam.
- Dlaczego? - patrzył na mnie niezrozumiałym wzrokiem. Jesteś taki głupi czy tylko udajesz?
CZYTASZ
Od miłości do nienawiści | leonetta
FanfictionViolettcie po pojawieniu się Roxy w Studiu, zostają tylko wspomnienia po Leonie. Ból kiedy widzi ich razem, łamie jej serce, łamie ją całą. Jednak w pewnym momencie ból się kończy, a zastępuje go szczera nienawiść do szatyna. Jak głęboko musiał zran...