Violetta's Pov
Starałam się unikać Leona po pierwszej lekcji, bo doskonale zdaję sobie sprawę, że on jeszcze nie wyszedł ze szkoły. Zastanawiam się czy dostał naganę od dyrektora, a może zawieszenie na kilka dni.
Stałam pod ścianą i obserwowałam ludzi krzątających się po głównym korytarzu Studia.
- Violetta, - Francesca podeszła do mnie, a ja się wzdrygnęłam - Leon nie dostał niczego.
- Nagany, zawieszenia, nic? - podniosłam zaskoczona brwi do góry. To chyba pierwszy przypadek odkąd jestem w Studiu, że Pablo jakiemuś uczniowi puścił bójkę..płazem.
- Też jestem zaskoczona. Zresztą jestem zdziwiona, że Roxy dzisiaj nie było w szkole. To wszystko śmierdzi - zaciągnęła się powietrzem.
- Przesadzasz, może jest chora czy coś - wzruszyłam ramionami. Prawdopodobnie oszukuję samą siebie, bo Fausty również nie ma.
- No nie wiem - oparła się obok mnie - w ogóle o co poszło z tą bójką?
- Obiecaj, że nikomu nie powiesz - wyprostowałam się i spojrzałam na nią. Przytaknęła - Tomas potrącił mamę Leona - powiedziałam cicho, ale na tyle żeby Włoszka usłyszała.
- Co?! - krzyknęła, a ja przyłożyłam jej dłoń do ust.
- Nie krzycz - powiedziałam i ściągnęłam dłoń.
- Jak to jest możliwe? - złapała się za głowę - przecież..
- Wtedy kiedy u niego byłam powiedział mi to i obiecałam, że nikt się o tym nie dowie. Musisz przysiąc, że za nic w świecie nikomu tego nie powiesz, nawet Camili - wystawiłam przed nią najmniejszy palec u dłoni. Westchnęła i złączyłyśmy nasze palce na znak przysięgi.
- To straszne, Boże - spojrzała na przechodzących ludzi jakby ktoś miał na czole śmierdzącą skarpetkę. Wtem spostrzegłam jak korytarzem idzie Verdas, jak na zawołanie obróciłam przyjaciółkę w moją stronę i udawałam, że rozmawiamy.
- Co robisz? - zmarszczyła brwi, kiedy próbowałam się schować.
- Nie chcę żeby Leon mnie zauważył - powiedziałam i obserwowałam jak przechodzi obok i w tym samym momencie spojrzał na mnie. Przewróciłam oczami i przestałam się chować.
- Szukałem cię - spojrzałam na niego i czekałam aż będzie kontynuował - możemy porozmawiać? - spojrzałam na Cauviligię, a ona przytaknęła. Powróciłam wzrokiem do szatyna i odezwałam się:
- Mam nadzieję, że nie będę tego żałować. - westchnęłam i skierowałam się do wyjścia ze Studia. Powędrowałam w stronę pobliskiego parku, a w drodze do niego nie odezwałam się słowem do Leona. Usiadłam na ławce, a on obok mnie.
- No więc? - spytałam, kiedy między nami nadal była cisza.
- Dziękuje, że nie pozwoliłaś mi znowu na bójkę z Tomasem - westchnął i przejechał palcami po swoich włosach - i przepraszam, po prostu ostatnio pewnie sprawy mnie przytłaczają. Zraniłem cię, wiem i naprawdę jest mi z tym źle. Nie chcę dalej żyć z tobą w takich relacjach, Violu. Żałuję.. - spojrzał w moje oczy, a ja przełknęłam ślinę, a następnie rozchyliłam wargi.
- Przepraszam Leon, ale nie potrafię. Czas sprawił, że z jego upływem zaczęłam cię.. nienawidzić, - przerwałam i spojrzałam na jego reakcję - i po prostu nie ma możliwości na poprawę relacji. Ja tego nie chcę i wiesz mi, że w głębi serca sam tego nie chcesz. Możemy jedynie wywiesić flagę i żyć pokojowo. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego - powiedziałam co myślę, a następnie wstałam i oddaliłam się do Verdasa.
CZYTASZ
Od miłości do nienawiści | leonetta
FanfictionViolettcie po pojawieniu się Roxy w Studiu, zostają tylko wspomnienia po Leonie. Ból kiedy widzi ich razem, łamie jej serce, łamie ją całą. Jednak w pewnym momencie ból się kończy, a zastępuje go szczera nienawiść do szatyna. Jak głęboko musiał zran...