Violetta's Pov
- Jabłko na patyku, chcesz? - zwrócił się do mnie szatyn kiedy szliśmy parkiem. Odwróciłam głowę w prawą stronę, a tam zauważyłam pana stojącego z jabłkami.
- Jeszcze się pytasz? - zaśmiałam się, a Leon jedynie pokręcił z dezaprobatą głową i poszedł w stronę mężczyzny.
W 'naszym' miejscu siedzieliśmy przez pół godziny, a resztę popołudnia spędzamy ze sobą, tak dla nadrobienia czasu. Śmiejemy się, śpiewamy.. czuję się tak jak od dawna chciałam się czuć i dopiero przy nim zaczyna wszystko się układać, ale nadal czuję w pewnym sensie niechęć. W końcu nikt z nas nie chciałby być po raz kolejny zraniony przez tą samą osobę.
- Proszę - z zamyśleń wyrwał mnie Verdas, który stanął przede mną z jabłkiem. Wzięłam je od jego z ręki i podziękowałam. Zaczęłam je jeść, jednocześnie delektując się ich idealnym smakiem.
- Więc.. nie jesteś już z Felipe - odezwał się. Nieco zdziwiona przytaknęłam, bo nie spodziewałam się, że to powie - jak się z tym czujesz?
- Czuję się jakbyś przeprowadzał ze mną wywiad, - spojrzałam na niego, a on jedynie zaśmiał się - ale odpowiadając na twoje pytanie to normalnie, jestem w nim.. zauroczona? - podniosłam brwi do góry, bo do końca nie wiem czy to mogę uznać za pasujące tu to określenie - i myślę, że to nawet lepiej, że nie jesteśmy razem skoro uczucia jego i moje nie można nazwać miłością.
- wzruszyłam ramionami i ugryzłam jabłko.
- A jak pomiędzy tobą a Rosą?- Dobrze, właściwie dziwnie się zachowuje i wielokrotnie jak ją o to pytałem to po prostu zmieniała temat więc odpuściłem. Jak będzie chciała to sama mi powie - odparł. Przyglądałam się jemu uważnie. Może jednak faktycznie chodzi o ten cały wyjazd Roxy? Jednak nic mu nie mówię, bo skoro sama nie wiem czy to jest prawda to nie będę się w to mieszała.
- Rozumiem - odpowiedziałam cicho i oparłam się o ławkę, na której siedziałam - Leon? - spojrzał na mnie pytającym wzrokiem - dlaczego wtedy na imprezie mnie pocałowałeś? - pomiędzy nami zapadła chwilowa cisza, którą chłopak przerwał:
- Chyba mi tego brakowało. Nie wiem, sama rozumiesz alkohol we krwi, wyobraźnia pobudzona i samo wyszło - powiedział to tak pewnie, że aż zawahałam się czy mówi to poważnie. Jednak fakt faktem spodziewałam się tego i nie mogę być na niego zła, bo pozwoliłam mu na to, tak więc nie odpowiedziałam mu na jego odpowiedź. Nie znalazłam na to zbyt dobrej odpowiedzi.
- Co powiesz na prześpiewanie naszej piosenki? - zaproponowałam, kończąc jedzenie jabłka.
- Taktyczna zmiana tematu - westchnął i objął mnie ramieniem, a następnie ruszyliśmy wzdłuż ścieżki.
Możesz tak codziennie mnie obejmować, a nawet mocniej.
***
Do domu przyszłam dopiero około godziny osiemnastej. Spędziłam z Leonem pięć godzin i nie żałuję tego, bo patrząc na to z perspektywy czasu szczerze brakowało mi tego. Zdecydowanie mój humor uległ poprawie, może i uda mi się faktycznie z Leonem zaprzyjaźnić. I pomimo tego, że nie będę mogła z nim być to przynajmniej będę mogła być obok niego i go wspierać jako.. przyjaciółka. Nie mogę i nie chcę oczekiwać od niego więcej.
Właśnie brałam kąpiel kiedy mój telefon zaczął wibrować. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na ekran telefonu: Roxy.
- Halo? - odebrałam i przyłożyłam telefon do ucha.
- Huh, cześć Viola - odezwała się lekko przyciszonym głosem.
- Cześć, wszystko w porządku? - podniosłam się do pozycji siedzącej, przez co woda wydała z siebie odgłosy.
CZYTASZ
Od miłości do nienawiści | leonetta
FanfictionViolettcie po pojawieniu się Roxy w Studiu, zostają tylko wspomnienia po Leonie. Ból kiedy widzi ich razem, łamie jej serce, łamie ją całą. Jednak w pewnym momencie ból się kończy, a zastępuje go szczera nienawiść do szatyna. Jak głęboko musiał zran...