Violetta's Pov
Dzisiaj Nathan mnie zabiera żeby pokazać mi jak wygląda jego praca ratownika, krócej mówiąc - cały dzień zarezerwowany dla nas. Moi przyjaciele byli nieco przeciwni, ale stwierdzili, że skoro też będą na plaży to zamelinują się gdzieś blisko nas. Ubrałam na siebie krótkie spodenki z wysokim stanem i białą, krótką bluzkę na ramiączkach. Jest ciepło więc nie będę kisić się w spodniach, a poza tym pewnie będę pływać i się opalać.
- Więc to tutaj siedzisz przez pół dnia? - pytam, spoglądając na wieżyczkę, na którą wchodzi szatyn.
- Tak, ale jest to całkiem przyjemna praca - poklepał miejsce obok siebie. Dosyć niepewnie weszłam po drabince i usiadłam obok szatyna. Obróciłam się za siebie, a tam spostrzegłam różne przyrządy do medycyny, ale i również lodówkę.
- Lodówka na picie? - spytałam i spojrzałam na niego. Przytaknął, nie odwracając wzroku od plaży. Z ciekawości otworzyłam lodówkę, a tam zastałam trzy zgrzewki wody. Zamknęłam ją z powrotem i zaczęłam oglądać plażę z tego widoku. Wszystko widać dokładniej i jestem ciekawa czy dzisiaj się coś wydarzy. Oglądałam plaże i ludzi kąpających się w oceanie aż spojrzałam na Nathana, który patrzył na mnie intensywnie. Nie przejął się nawet tym, że spostrzegłam, że mnie obserwuje.
- Wszystko w porządku? - pytam nieco zmieszana.
- Tak, dlaczego miałoby nie być? - uśmiechnął się delikatnie.
- Patrzysz na mnie cały czas - odpowiadam, a po chwili widzę jak się szerzej uśmiecha.
- Jesteś piękna - mówi, a ja zamieram. Ja się mu podobam?
- Nathan - patrzę na niego z przerażeniem - czy ja ci się podobam?
- Jak cholera - odparł bez zająknięcia się - jesteś najpiękniejszą istotą chodzącą po tej ziemi - już chciałam odpowiadać, ale usłyszeliśmy krzyk kobiety, która jak okazało się - topiła się. Nathan wziął potrzebne rzeczy i szybko tam pobiegł. Ja zostałam na miejscu oszołomiona tą sytuacją.
***
Po skończeniu godzin pracy Nathan i ja udaliśmy się - jak mówił - do niego. Chciałby przedstawić mi swoje miejsce zamieszkania. Ja, po jego wyznaniu już nie jestem tego wszystkiego taka pewna. Może Francesca miała rację? Nie, to nie wchodzi w grę. Mam mieszane uczucia i czuję, że bardzo trzymam go na dystans.
- Oto mój dom, zapraszam - zaparkowaliśmy pod małym i skromnym domkiem. Z zewnątrz prezentował się naprawdę pięknie i zżera mnie ciekawość jak wygląda w środku. Wokół domu były rośliny i to w dodatku zadbane. Może mieszka z rodzicami?
- Mieszkasz z rodzicami? - spytałam, wychodząc z pojazdu. Weszliśmy na posesję, a chłopak otworzył drzwi.
- Nie, ale z babcią, która jest u cioci w Europie na miesiąc - odpowiada, a ja przytakuję. Wnętrze domu jest śliczne i bardzo zadbane. Ściany mają kolor kremowy, a na podłodze leżą panele. Meble są jak widać nowe, a na nich panuje porządek.
- Masz tu naprawdę pięknie - przyznaję szczerze. Chłopak kieruje się w prawo, a ja podążam za nim. Jak okazuje się, pomieszczenie, w którym aktualnie znajdujemy się to kuchnia.
- Chcesz coś do picia? - pyta, a ja po chwili zastanowienia odpowiadam.
- Sok - i zaczęłam dalej rozglądać się po mieszkaniu, tym razem po innych pomieszczeniach. Pozostałe pomieszczenia były urządzone w podobnym klimacie. Wróciłam do kuchni do szatyna. Wzięłam swój sok i zaczęłam go pić.
- To co teraz? - spytałam. Odwrócił się w moją stronę i odparł:
- Pójdziemy trochę do ogrodu. Mam tam altankę, będziemy mogli trochę spędzić czasu. - przytaknęłam. Całkiem dobry pomysł, jednak nadal nie jestem tego wszystkiego taka pewna. Dopiłam sok do końca, a następnie ruszyliśmy do ogrodu, do altanki. Altanka była biała i bardzo zadbana, nie dziwię się, staruszka musi mieć naprawdę dobry gust. Usiadłam na "ławce", która była obłożona białą, długą poduszką, aby nie siadać bezpośrednio na drewnie. Oparłam się o tył i obserwowałam ogród.
CZYTASZ
Od miłości do nienawiści | leonetta
ФанфикViolettcie po pojawieniu się Roxy w Studiu, zostają tylko wspomnienia po Leonie. Ból kiedy widzi ich razem, łamie jej serce, łamie ją całą. Jednak w pewnym momencie ból się kończy, a zastępuje go szczera nienawiść do szatyna. Jak głęboko musiał zran...