010 "Jesteście świrnięte"

1.2K 43 17
                                    

Violetta's Pov 

Czułam niewidzialny ciężar, który ciążył na mojej klatce piersiowej nie pozwalając m swobodnie oddychać. Ręce mi drżały, a serce łomotało jak szalone. Łzy znowu płynęły strumieniami, a oddech był nierównomierny. Nie potrafiłam się uspokoić, to uczucie niszczyło mnie od środka. Jeszcze nigdy nie czułam się tak źle, tak do niczego. Wybiegłam z sali, nie potrafiłam patrzeć na nich z obojętnością. Oczy to odzwierciedlenie duszy, a gdyby Leon w nie spojrzał czytałby ze mnie jak z książki. Jestem taka łatwa do zrozumienia, z taką łatwością mnie rozumie. 

Mój wzrok powędrował do zdjęcia mojego i Leona, które było oprawione w ramkę 

- Nienawidzę cię, - powiedziałam patrząc na siebie uśmiechniętą siebie i jego - a jednocześnie tak bardzo kocham - wyszeptałam. Poczułam nagły wzrost gniewu, rzuciłam ramką o podłogę, a szkło, które znajdowało się w środku połamało się na malutkie kawałki. Nie zważając na nic wstałam z łóżka i zaczęłam wyciągać wszystko co dostałam od Leona. Listy, zdjęcia.. miałam ochotę to potargać i spalić, ale coś nie pozwalało mi tego zrobić. Wspomnienia? Z pewnością.. Wyciągnęłam stare pudełko z szafy, które miałam użyć na drobiazgi, ale tym razem posłuży mi jako składowisko wspomnień. Włożyłam wszystkie rzeczy, które dostałam od Leona. Nie mogłabym tam dać rzeczy, które kojarzą mi się z Leonem, bo wyniosłabym połowę pokoju. Ostatecznie spojrzałam na bluzę Leona, która leżała na parapecie. Wieczorami lubiłam tam siadać i wdychać nadal utrzymywany tam zapach Verdasa. To głupie, bo jednocześnie moje serce łamie się na pół, ale tylko dzięki temu mogę sobie wyobrazić, że właśnie siedzę wtulona w jego tors, uśmiechając się jak idiotka. Ale tak - właśnie tego mi teraz brakuje najbardziej. 

Byłam pomiędzy młotem, a kowadłem. Nie wiedziałam czy mam ją tam włożyć bo pewnie, gdy to zrobię jego zapach zniknie. 

- Cholera - powiedziałam do siebie, przygryzając wargę. Zamknęłam pudełko po czym chwyciłam klucze od strychu. Zostawiłam na strychu wszystkie moje wspomnienia i pamiątki, które łączyły mnie z Leonem. Nie wiedzieć czemu czułam ogromną ciekawość i chęć sprawdzenia czy jeszcze ma jakieś nasze wspólne rzeczy, ale na co ja w ogóle liczę. To jest tak ósmy cud świata, który nie istnieje. 

Westchnęłam głośno i zrezygnowana opadłam na łóżko, tępo patrząc w sufit. Miałam w głowie tyle myśli na raz, że nawet na spokojnie nie byłam w stanie ich uporządkować. Istny misz masz. 

Od:Francesca ;*

Otwieraj drzwi, stoimy pod nimi z Camilą. Przyszłyśmy na noc i nie wywiniesz się z tego! :* 

Przewróciłam oczami. Jeszcze tego brakowało żeby czarnowłosa i rudowłosa wysłuchiwały mojego użalania się nad sobą i płaczu, wolę sama posiedzieć i pocierpieć w samotności. Wstałam z łóżka i skierowałam się na dół, a kiedy otworzyłam drzwi powitał mnie szeroki uśmiech moich przyjaciółek. 

- Przyszłyśmy na cały weekend, bo obydwoje mamy dość twojego marnego humoru - zrobiła zniesmaczoną minę - i jako dobre i odpowiedzialne przyjaciółki przyszłyśmy cię wysłuchać i pocieszyć - zaczęła szczerzyć się jak nienormalna. Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, poczułam ciepło na sercu. 

- To miłe dziewczyny, ale ja potrzebuję zostać sama. Nie chcę wam wylewać łez w koszulkę - westchnęłam i skrzyżowałam ramiona na wysokości piersi. 

- Nie ma żadnego ale Violetta. Dość tego, że tamten chodzi szczęśliwy jak nigdy, a ty patrzysz na niego z utęsknieniem - powiedziała Camila, ale zamiast mnie rozśmieszyć poczułam się jeszcze gorzej. "Chodzi szczęśliwy jak nigdy" czyli nigdy taki nie był przy mnie, tak? Przymknęłam oczy, aby zapobiec łzom, które napłynęły mi do oczu. Kiedy upewniłam się, że już jest okej otworzyłam oczy i zmusiłam się na delikatny sztuczny uśmiech. 

Od miłości do nienawiści | leonetta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz