Rozdział 18.

2.4K 153 4
                                    

Uważaj na tego za oknem.

- Odłóż ten nożyk, księżniczko.

Patrzyłam na Theo z mieszanką różnych uczuć na twarzy. Z jednej strony tęskniłam za im i cieszyłam się, że to akurat on, a nie jakiś psychol. Z drugiej nadal nie wybaczyłam mu do końca tych scenek z Tracy.
Chłopak widząc, że jakby zastygłam złapał mnie za rękę i powoli odsunął sztylet od swojego gardła.

- Co tu robisz? - zapytałam, kiedy skończyłam moje rozmyślania.

Theo wzruszył niewinnie ramionami, a ja dostałam nagłego olśnienia.

- Nathan?

- Nathan.

Przewróciłam oczami i poszłam do mojego pokoju wiedząc, że Theo pójdzie za mną.
Będąc już w pokoju usiadłam na łóżku i wzięłam książkę z biurka, którą już od dawna zamierzałam przeczytać. Zielonooki stanął w drzwiach i patrzył na mnie przez chwilę, po czym z uniesioną brwią zapytał:

- Zamierzasz mnie ignorować?

Pokręciłam głową zaczynając jednocześnie czytać. Po chwili poczułam, że materac koło mnie się ugina. Theo siedział kilkanaście centymetrów ode mnie i natarczywie się we mnie wpatrywał, co trochę mnie rozpraszało. Nie zamierzałam go ignorować, a jedynie trochę podenerowować, ale widocznie role się odwróciły.

- Przestań - powiedziałam nie odrywając wzroku od książki.

Nie słysząc żadnego komentarza ze strony Theo miałam nadzieję, że dał sobie spokój, ale nic bardziej mylnego. Chłopak oparł się o moje ramię, a głowę schował w zagłębieniu mojej szyji, przez co czułam jego ciepły oddech na skórze. Nie wiedziałam, co on kombinuje, ale jeśli chciał skupić na sobie moją uwagę to dobrze mu idzie.

- Przepraszam - szepnął całując jednocześnie mój obojczyk.

Nie zamierzałam dać mu się tak łatwo. Jedno przepraszam nie wystarczy.

- Za co?

- Za wszystko. Przepraszam za te sceny z Tracy, ale ty też bez winy nie jesteś.

Odepchnęłam od siebie Theo i odłożyłam książkę na biurko. I tak jej nie przeczytam, nie w towarzystwie Raekena.
Usiadłam naprzeciwko niego z założonymi rękami i powiedziałam:

- Dobrze ci szło, ale tylko do momentu.

Theo przewrócił oczami i zaczął zbliżać się w moją stronę, a ja na złość jemu i sobie zaczęłam się cofać. Niestety łóżko się skończyło, a Theo z łatwością przycisnął mnie do ściany, kładąc ręce po bokach mojej głowy. Po chwili nasze twarze dzieliły już tylko centymetry, a ja nadal miałam ochotę zrobić mu na złość, więc kiedy zaczął zbliżać nasze usta ku sobie gwałtownie odwróciłam głowę w bok, przez co jego wargi zetknęły się tylko z moim policzkiem.

- Jesteś okrutna - jęknął.

- Raczej konsekwentna.

Po tych słowach, niewiele myśląc, sama złączyłam nasze usta w delikatnym pocałunku. Theo początkowo zaskoczony już po chwili jedną ręką zaczął gładzić mój policzek, co było cholernie dobrym uczuciem.
Kiedy z lekkim niedostytem odsunęłam się od zielonookiego zauważyłam, że za oknem stoi Nathan i bezczelnie robi nam zdjęcia.

- Będzie do fap-folderu.

Theo gwałtownie odwrócił się w stronę czarnowłosego, który widząc, że został zdemaskowany, otworzył sobie okno i wszedł do pokoju.

- Dużo zdjęć zrobiłeś? - zapytał.

- Trzy.

Zanim zdążyłam zareagować Raeken przyciągnął mnie do siebie i pocałował, a ja nie zwracając uwagi na tego imbecyla, który pewnie już robi zdjęcia, oddałam pocałunek.

***

- Nienawidzę was.

Nathan narobił mi i Theo tyle zdjęć, że można by nimi cały pokoju obkleić, a w dodatku Raeken kazał mu wysłać wszystkie, żeby on też miał coś do swojego fap-folderu. Oczywiście po tym wywaliłam Theo z domu, a Nathana z pokoju, ale oni są jak bumerang, zawsze wracają. Kiedy po raz kolejny udało mi się ich pozbyć postanowiłam wziąść prysznic, ale oczywiście Natahn znów wparował mi do pokoju.

- Boże, ale z Ciebie idiota - mruknęłam pod nosem.

- Chciałaś powiedzieć, że jestem najlepszym, najprzystojniejszym i najzabawniejszym człowiekiem jakiego znasz?

Patrzyłam przez chwilę na chłopaka, po czym westchnęłam i wskazując na drzwi powiedziałam:

- Wyjdź dopóki twoje ego mieści się w drzwiach.

Chłopak parsknął śmiechem i pokazując mi środkowy palec wyszedł z mojego pokoju, a ja w biegu złapałam coś na przebranie i wpadłam do łazienki zamykając się w niej.
Stanęłam przed lustrem i zaczęłam się sobie przyglądać. Czułam się znacznie lepiej niż jeszcze kilka godzin temu i lepiej też wyglądałam. Z głośnym jękiem upadłam na podłogę trzymając się za głowę, która momentalnie zaczęła mnie boleć. Udało mi się oprzeć plecami o szafkę i starając się jakoś ignorować ból czekałam na wizję.

Otworzyłam oczy i zaczęłam rozglądać się wokół. Stałam wśród drzew, co znaczyło, że jestem w lesie, błyskotliwe stwierdzenie.
Nagle do moich uszu dotarł krzyk, krzyk tak głośny, że aż sprawiał ból. Od razu domyśliłam się, że należy do Lydii, dlatego poszłam w stronę, z której dochodził.
Kolejny krzyk, tym razem męski. Przyśpieszyłam i zobaczyłam przemienionego Scotta rzucającego się na wrogiego Alfę.

- Scott, nie!

Spojrzałam na Lydię, która stała trzymana przez Alexa. Widziałam, że drżą mu ręce, a po chwili wahania nachylił się nad rudowłosą i wyszeptał jej coś na ucho. Dziewczyna tylko kiwnęła głową i krzyknęła tak, jak krzyczą banshee. Alex upadł na kolana zakrywając uszy dłońmi, a w tym samym czasie Scott został rzucony o drzewo.

- Dałem ci wszytko - zaczął Patrick idąc w stronę Alexa. - stado, dach nad głową, a ty tak mi się odwdzięczasz?!

Czarnowłosy w kilka sekund zmalał się koło blondyna i wbił pazury w jego ramię, a z ust Alexa wydobył się krzyk bólu. Nagle McKagan został odepchnięty od chłopaka przez Scotta, który zaciekle atakował przeciwnika.

- Żałosne - skomentował starszy z wilkołaków. - Jak ktoś tak słaby mógł zostać Prawdziwym Alfą?!

To był moment, ułamek sekundy, kiedy Patrick wbił swoje pazury w brzuch McCalla. Krzyknęłam, a razem ze mną Lydia. Nasze krzyki się ze sobą mieszały.
Obraz zaczął rozmazywać mi się przed oczami. Zaczynałam znów czuć zimno podłogi, na której siedziałam i, co ważniejsze, słyszałam głos Nathana. Ostatnią rzeczą jaką zobaczyłam była twarz Alexa rzucającego się na swojego Alfę.

Opublikowano: 15:16 02 grudnia 2017

Little Lies |Teen Wolf| ☑️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz