Blask księżyca.
Po mojej wizji znów czułam się jak gówno, a nawet gorzej. Zdałam z niej relacje Nathanowi, a późnej resztą sił doczłapałam się łóżka i zasnęłam. Chociaż późnej okazało się, że nie spałam przez cały czas...
Sobota - kilka godzin po wschodzie księżyca.
Perspektywa Nathana
W nocy obudził mnie krzyk i nie był to krzyk Jessicy, dlatego od razu skojarzyłem go ze zdolnościami Lydii. Równie dobrze mogło mi się to przyśnić, co jest bardzo prawdopodobne ze względu na moje zdolności, dlatego szybko wstałem i poszedłem do pokoju Jess zapytać, czy też słyszała ten krzyk.
- Jess, słyszaa.. - Łóżko było puste. - Jess?
Wszedłem do łazienki, (co z tego, że nie pukałem?) ale tam też jej nie było. Wróciłem do jej sypialni i zauważyłem, że okno jest otwarte na oścież.
Od razu przypomniały mi się słowa dziewczyny na temat pełni, a w głowie pojawiły się, wcale nie kolorowe, różne scenariusze. Szybko ubrałem się i starając się nie obudzić Wanessy wyszedłem z domu i zadzwoniłem do Theo. Po trzech sygnałach odebrał i nie był w najlepszym humorze.- Czy Wy nigdy nie spicie?!
- Jest u Ciebie Jess?
Chłopak milczał, a ja nie czekając na jego odpowiedź rozłączyłem się i spróbowałem namierzyć telefon dziewczyny, ale był wyłączony, a to stanowczo utrudniało mi zadanie.
W dodatku ten krzyk, który słyszałem. Może to i zniknięcie Jessicy jakoś się łączą?
Nagle usłyszałem wycie wilka, a właściwie wilkołaka, szybko wybrałem numer Scotta i czekałem aż odbierze.- To ty wyłeś? - zapytałem od razu.
- Nie, ale Lydia krzyczała. Wiesz, gdzie jest stary dom Hale'ów? - Mruknąłem coś na potwierdzenie, a McCall kontynuował: - Przyjedź tam i weź Jessice.
Chłopak rozłączył się zanim zdążyłem powiedzieć mu, że dziewczyna zniknęła, ale zignorowałem to i szybko wsiadłem w samochód i ruszyłem w wyznaczone miejsce. Na szczęście z Jess często biegaliśmy po BH i zapamiętałem położenie kilku miejsc. Odjeżdżając spod domu zobaczyłem, że w sypialni Wanessy zapaliło się światło. Będziemy się nieźle tłumaczyć...
Po kilkunastu minutach jazdy, podczas której złamałem chyba wszystkie ograniczenia prędkości, dotarłem na miejsce.- Co jest? - zapytałem wpadając do domu.
Wzrok obecnych, tj. Scotta, Liama, Allison i Lydii spoczął na mnie.
- Gdzie Jessica? - zapytał Liam
- Problem w tym, że nie wiem.
Nagle do domu weszło dwóch mężczyzn, których nie miałem jeszcze okazji poznać. Widać było między nimi pewne podobieństwo, po czym stwierdziłem, że są ze sobą spokrewnieni. Pierwszy i zarazem młodszy miał czarne włosy i prawdopodobnie zielone oczy, chociaż było na tyle ciemno, że mogły być niebieskie. Drugi wyglądający na starszego miał szare oczy i brązowe włosy.
- Co zamierzacie zrobić w tak nędznym składzie? - zapytał starszy, po czym spojrzał na mnie i ponownie zapytał: - I kim jest to chuchro?
W ułamku sekundy mężczyzna unosił się kilka metrów nad ziemią, bez możliwości poruszania jakąkolwiek częścią ciała. Wiedziałem, że moje oczy w tym momencie lśnią na zielono, a kiedy przestałem używać magii mężczyzna zwinnie wylądował na ziemi.
- Nathan to jest Peter, a ten drugi to Derek - powiedział Scott wskazując kolejno na mężczyzn.
- Może wyjaśnicie mi, dlaczego Lydia krzyczała?
Usłyszałem dźwięk otwierania drzwi, a kiedy się odwróciłem zobaczyłem w ich progu Theo. Chłopak rozglądał się po zgromadzonych, a gdy jego wzrok padł na mnie powiedział:
- Wiem, gdzie może być.
Niewiele myśląc ruszyłem w stronę wyjścia, a za plecami usłyszałem jeszcze jakąś dogryzkę ze strony Petera, którą zignorowałem i podążyłem za Theo.
Chłopak wbiegł w głąb lasu, a ja za nim. Nie wiem, jak długo biegliśmy, ale wiedziałem, że reszta za nami podąża. Nagle Raeken stanął jak wryty, a ja zaraz po nim. Przed nami była Lwia Skała, a przed nią stała Jessica.- Rosie - powiedziałem chcąc zwrócić na siebie jej uwagę, ale ta nawet nie drgnęła. - Rosie?
Dziewczyna gwałtownie odwróciła swoją twarz ku nam, a ja równie gwałtownie wciągnąłem powietrze do płuc.
- Dlaczego jej oczy lśnią na zielono?! - zapytał zdezorientowany Liam.
Theo podszedł do Jessicy powtarzając jej imię, ale kiedy był już dwa metry od niej dziewczyna zrobiła dwa salta w tył i przyjęła pozycję obronną.
- Ona nie umie zrobić dwóch salt pod rząd - powiedziałem zdziwiony.
- Zwykle też nie ucieka ode mnie - warknął Theo.
Usłyszałem śmiech Allison, ale nie było w nim ani grama wesołości. Raeken odsunął się od Jessicy nie chcąc, żeby uciekła i podszedł do nas. Jednocześnie obserwując rudowłosą myśleliśmy, co zrobić, żeby znów była sobą.
- Zarycz - powiedział Derek do Scotta, na co zdziwiona Lydia odparła:
- To nie może być aż tak proste.
Scott wzruszył ramionami i powiedział, że nie mamy nic do stracenia. Chłopak zbliżył się nieznacznie do Jessicy, ale mimo to nadal był dla mnie dobrze widoczny. W ułamku sekundy oczy McCalla zrobiły się czerwone, a jego twarz zmieniła swój kształt. Po chwili wszyscy słyszeliśmy głośny ryk Prawdziwego Alfy.
Jessica wpatrywała się w chłopaka, a zieleń w jej oczach stopniowo zmieniała się na niebieski. Kiedy tęczówki przestały jej lśnić dziewczyna zaczęła zdezorientowana rozglądać się dookoła.- Mogę widzieć, co robię boso w środku lasu?
Dopiero teraz zwróciłem uwagę na to, że nie ma butów.
- Nie pamiętasz nic? - zapytał Derek.
W tym samym czasie podszedłem do niej i dałem jej swoją bluzę, bo oprócz spodni dresowych i koszulki na krótki rękaw nie miała na sobie nic, co ochroniło by ją przed zimnem.
- Powinanm coś pamiętać?
- Wracajmy do domów, jutro o tym pomyślimy - zaproponował Theo.
Spojrzałem na Lydię, która zaczęła mówić, że ona nie może wrócić do domu. Allison uspokoiła ją i zapytała, dlaczego.
- Bo tam zginę.
Nienawidzę pełni.
Opublikowano: 15:14 04 grudnia 2017
CZYTASZ
Little Lies |Teen Wolf| ☑️
FanfictionDruga część trylogii Little Things. W Beacon Hills zapanował spokój. Jessica i Theo byli szczęśliwą parą. Do czasu.... W mieście znów pojawiło się nowe zagrożenie, a jego pierwszą ofiarą padła Jess. Dziewczyna straciła pamięć z okresu kilku ostatn...