Rozdział 3.

2.9K 174 9
                                    

Prawdziwi przyjaciele.

Przez następne kilka dni codziennie ktoś mnie odwiedzał. Lydia i Allison przychodziły z różnymi przedmiotami, takimi jak zdjęcia lub pamiątki z Nowego Yorku, które razem kupiłyśmy podczas ferii. Trochę nie mogłam uwierzyć, że zapomniałam o moim pobycie w NY, ale jednak.
3 kwietnia zostałam wypisana ze szpitala, ale do szkoły miałam wrócić dopiero od poniedziałku czyli prawie za tydzień.

- Zadzwoń do Nathana - powiedziała mama, kiedy zaczęłam narzekać na nudę. - Rozmawiałam z nim ostatnio i jeśli dobrze pamiętam to miał dziś zawody, więc powinien już być w domu.

Spojrzałam na mamę z uniesioną brwią, ale nic nie powiedziałam jedynie przytaknęłam głową na znak, że to dobry pomysł.
Powoli wstałam z kanapy, na której do tej pory siedziałam i poszłam do mnie do pokoju, żeby zadzwonić do Wooda. Oczywiście zamierzałam zadzwonić na Skajpaju, więc będąc w pokoju włączyłam laptopa i po jego załączeniu od razu rozpoczęłam wideo-rozmowę z Nathanem. Długo nie musiałam czekać, bo już po kilku sekundach na ekranie pojawiła się jego gęba.

- Żyjesz! - krzyknął nieco sarkastycznie.

- Jak dużo wiesz o tym, co działo się w Beacon Hills?

- Kto jest twoim najlepszym przyjacielem?

Spojrzałam na Nathana, jak na idiotę i kiedy miałam już odpowiedzieć, że on ale na usta zaczęło cisnąć mi się inne nazwisko.

- Kiedyś w grudniu zadzwoniłem do Ciebie i zadałem to samo pytanie, a ty odpowiedziałaś...

- Liam Dunbar. Rozłączyłeś się prawie od razu.

Nie wiem jak on to zrobił. Nigdy nie był w Beacon Hills, ale pierwszą rzeczą jaką sobie przypomniałam jest epizod z nim związany. Dodatkowo mam dziwne uczucie, że z tym wydarzeniem coś jeszcze się łączyło.
Spojrzałam na Nathana, który aktualnie pękał z dumy. Jego ego zaczyna być widoczne gołym okiem, a to zły znak.

- Pokaż rany.

Prychnęłam pod nosem i zbliżyłam do kamerki środkowy palec.

- Ten paluszek mnie boli, widzisz?

Kiedy skończyłam się wygłupiać zdjęłam bluzę, którą miałam na sobie i zostałam w bluzce na krótki rękaw. Teraz dobrze widoczne były strupy na moich ramionach. Podciągnęłam lekko bluzkę odsłaniając cztery cięcia na moim brzuchu. Podobne mam na udach, a nawet plecach, ale postanowiłam nie wspominać o nich.

- Wiecie, co mogło Cię zaatakować?

- Potwór z Loch Ness? - Kącik ust chłopaka powędrował ku górze. - Prawie pewne, że wilkołak lub kojotołak. Na pewno coś z pazurami.

- Jak się czujesz?

Tego pytania obawiałam się najbardziej.
Fizycznie nie było ze mną źle, rany nie były już takim kłopotem, jak na początku. Psychicznie było ze mną ciut gorzej. Przez tą całą amnezję czułam się ciężarem. Widziałam w oczach Theo ból za każdym razem, kiedy przychodził do mnie i nie mógł mnie pocałować, bo nie pamiętałam, że go kocham. W dodatku coś mnie zaatakowało, co jest równo znaczne z nowym zagrożeniem, a ja nie jestem w stanie pomóc określić nic, co mogłoby ułatwić poszukiwania.
Usłyszałam westchnienie Nathana i wiedziałam, że już mnie rozgryzł.

- Przypomnisz sobie. Czekanie nie jest twoją... naszą mocną stroną, ale damy radę.

- Mam ochotę Cię przytulić.

- Jak dobrze, że mnie tam nie ma.

Nath zaczął się śmiać, a ja udając urażoną rozłączyłam się. Rozmowa z tym głąbem potrafi podnieść na duchu.
Odłożyłam laptop na biurko i położyłam się na łóżku, jednak długo nie poleżałam, bo zadzwonił mój telefon, który jak na złość leżał na komodzie. Zmuszona zostałam do wstania po niego.

- Halo?

- Jak się czujesz? - zapytał Stiles. - Chyba coś znaleźliśmy i chcemy zrobić zebranie, ale jeśli nie czujesz się na siłach...

- Nie czuję się na siłach, żeby ruszyć tyłek z domu, więc może chcecie przyjechać do mnie?

Przez chwilę panowała względna cisza jednak w tle wychwyciłam głos Scotta, więc domyśliłam się, że pewnie są jeszcze w szkole.

- Będziemy koło 17. Pasuje ci?

- Jak ulał. Weźcie jedzenie.

Po tych słowach się rozłączyłam licząc na to, że faktycznie wezmą coś do jedzenia. Położyłam telefon z powtorem na komodę i podeszłam do okna, żeby je otworzyć, bo w pokoju zrobiło się strasznie duszno. Oparłam się o parapet i lekko wychyliłam głowę na zewnątrz. Od razu zauważyłam, że Liam jest w swoim pokoju, którego okno jest na wprost mojego.

- Dunbar! - krzyknęłam.

Chłopak wzdrygnął się i zaczął rozglądać, a kiedy mnie zobaczył pomachałam mu z głupim uśmiechem na ustach. Liam podszedł do swojego okna, które otworzył i również się wychylił.

- Co ty robisz?

- Nudzę się. Jakbyś po prawie pięciu dniach w szpitalu dowiedział się, że jeszcze przez tydzień będziesz cierpieć samotność też byś wariował.

Nieco skłamałam, bo jako jedynaczka lubiłam być sama. Czytałam wtedy książki, oglądałam moje ukochane filmy i seriale, a czasmi pisałam wierszyki. Moja twórczość zdecydowanie zyskuje kiedy jestem sama, ale czasami się po prostu zaczynam nudzić i wtedy mam rożne, dziwne pomysły.
Liam patrzył na mnie przez chwilę, po czym przełożył nogę przez okno, a po chwili drugą i stanął na parapecie.

- Idę do Ciebie.

Nie zdążyłam w żaden sposób zareagować, bo chłopak skoczył. Jego oczy na moment zaświeciły na żółto i w ułamku sekundy znalazł się w moim pokoju.

- Kiedyś nie trafisz w okno i skręcisz kark ludzie uznają to za samobójstwo, a ja nie będę ich uświadamiać jak było naprawdę.

Opublikowano: 21:50 26 października 2017

Little Lies |Teen Wolf| ☑️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz