Płomień serca.
Razem z Alexem biegliśmy przez las w stronę szkoły, skąd chciałam zadzwonić po Natana, Jacksona, Der.. po wsparcie. Wszystko szło, a nawet biegło wspaniale, ale okazało się, że chłopakom nie udało się zatrzymać Ortrosa pod kliniką i ten ruszył moim śladem.
Skąd wiem?
Właśnie przed nim uciekam.- Alex! - krzyknęłam, kiedy McKagan rzucił chłopakiem o drzewo.
Zacisnęłam dłonie w pięści. Poczułam, że pod wpływem adrenaliny moje oczy zaczęły lśnić, ale nigdy nie spodziewałabym się, że podpalę kogoś siłą woli.
Mężczyzna w pierwszym momencie zaczął krzyczeć, ale ogień nie robił mu krzywdy, nie z mojej perspektywy. Być może ranił go psychicznie, ale nie miałam czasu się nad tym zastanawiać. Pobiegłam do Alexa, który zdążył się już pozbierać i razem kontynuowaliśmy ucieczkę.- Już niedaleko - wysapałam widząc między drzewami zarys szkoły.
Wybiegliśmy z lasu wprost na drogę, którą jechał samochód, ale udało nam się uniknąć uderzenia.
Z oddali dało się słyszeć odgłos strzału z pistoletu i ryk kilku wilkołaków.- Idziemy - powiedział Alex łapiąc mnie za ramię.
Kiwnęłam głową i ruszyliśmy w stronę biblioteki, czyli jednego otwartego wejścia do szkoły.
Będąc w bibliotece zastawiliśmy drzwi ławką, ale wątpiłam, że na coś się to nam zda.
Oparłam się o ścianę obok mnie i starałam się unormować oddech po szaleńczym biegu.- Jak szyja? - zapytałam nadal lekko dysząc.
- Przeżyję - odparł chłopak. - Masz telefon?
Pokręciłam głową, jednocześnie odepchnęłam się od ściany i ruszyłam w stronę stanowiska bibliotekarki, gdzie znajdował się telefon stacjonarny.
Na szczęście numer Nathana znałam na pamięć, więc już po chwili czekałam aż ten odbierze.- Gdzie jesteście? - zapytał bez wstępów. - Słyszeliśmy wycie i to nie jedno. Jesteś cała?
- Ja i Alex jesteśmy w bibliotece. Scott, Theo, Isaac i Dean próbowali odciągnąć McKagana, ale nie wiem, czy im się udało.
Przez chwilę Nathan nie odpowiadał, ale słyszałam w tle jakieś rozmowy, a momentami wręcz krzyki.
- Allison zaraz u was będzie - powiedział w końcu. - Nam zajmie to trochę więcej czasu. Nie daj się zabić!
Słysząc dźwięk oznaczający zakończenie połączenia odłożyłam słuchawkę na miejsce i spojrzałam na Alexa. W ułamku sekundy moje oczy się rozszerzyły. Podeszłam do chłopaka i zaczęłam oglądać jego szyję.
W miejscach gdzie McKagan zaciskał palce były widoczne ślady pazurów. Zignorowałabym je gdyby nie fakt, że krew, która z nich wypływała była mieszaniną czerwieni i czerni.- Alex - zaczęłam - mów szczerze. Jak się czujesz?
Chłopak spojrzał na mnie i z udawaną ignorancją w głosie odparł:
- Jak gówno.
Wciągnęłam gwałtownie powietrze, bo w tym samym czasie usłyszałam huk dochodzący od wejścia.
- Zabarykadowaliście się tam, czy co? - zapytała Allison, a ja odetchnęłam z ulgą. - Otwierać!
Odsuneliśmy stół od drzwi i wpuściliśmy dziewczynę do biblioteki, ale zaraz po tym stół wrócił na swoje miejsce pod drzwiami.
- Uno - ten stół za wiele wam nie da. Secundo - twoja krew śmierdzi bardziej niż zwykle.
Spojrzałam na Alexa, który od dłuższego czasu trzymał się za szyję. Z pomiędzy jego palców prześwitywała krew i nadal była mieszanką dwóch kolorów.
Allison natomiast przestała oddychać, co znaczyło, że zapach krwi Alexa był dla niej naprawdę uciążliwy.- Witam.
Odwróciłam się gwałtownie i spojrzałam na Castiela i Sama, którzy się za nami pojawili.
Łowca odbezpieczył pistolet i spojrzał na nas, prawdopodobnie oceniając nasz stan.- Gdzie jest Dean? - zapytał.
- Ze Scottem, Isaaciem i Theo - odpowiedziałam. - Jest szansa, że jeszcze żyje.
Spojrzenie, które posłał mi Sam mogłoby zabić, a ja wolałam jeszcze pożyć, więc odpuściłam sobie kolejne komentarze tego typu.
Nagle zadzwonił telefon łowcy. Ten szybko odebrał i po krótkiej wymianie zdań włączył na głośnik.- Wpakowałem w tego sukinsyna prawie cały magazynek, a on nadal żyje! - wykrzyczał Dean. Czyli jednak żyje. - Cass, możesz mi powiedzieć, czemu, do krówki nędzy, on nadal żyje?!
Castiel zdziwił się, przez co zapanowała cisza.
- Strzelałeś w serce? - zapytał po chwili.
- Masz mnie za idiotę?! - Nagle w tle dało się słyszeć ryk. - Pośpiesz się i powiedz, jak go zabić!
- Po przemianie jego serce jest po prawej stronie - powiedział spokojnie anioł.
Dean po tych słowach od razu się rozłączył.
- Dlaczego nie powiedziałeś o tym od razu? - zapytał rozdrażniony Sam.
- Nikt nie pytał.
Miałam ochotę uderzyć głową o stół, ale na moje nieszczęście ten, który blokował drzwi właśnie dostał zniszczony, tak samo jak drzwi.
Allison wysunęła kły, a przez jej wampirzą prędkość nawet nie zauważyłam, kiedy rzuciła się na sprawcę, czyli McKagana. Sam w tym czasie strzelił w prawy bok potwora, ale niestety ten atakując Allison zdołał uniknąć pocisku.
Chciałam im pomóc, ale Alex upadł na ziemię. Szybko znalazłam się koło niego i ku mojemu zdziwieniu Cass też.- Co mu się stało? - zapytał oglądając jego szyję.
Spojrzałam na McKagana i tyle wystarczyło Castielowi.
Anioł dotknął dwoma palcami czoła Alexa, a jego rany w ułamku sekundy zniknęły. Oddech chłopaka stał się bardziej wyrównany, a po chwili mógł już normalnie funkcjonować.- Zabierz go stąd - powiedziałam do Castiela, na co ten kiwnął głową.
Anioł złapał Rookera za ramię i zniknął razem z nim.
Odwróciłam się w stronę Sama, Allison i McKagana. Poczułam ciepło w całym moim ciele i wiedziałam już, że jest sznasa na wygraną.Jutro (w moje urodziny) pojawi się ostatni rozdział i epilog 😢
Opublikowano: 10:25 29 grudnia 2017

CZYTASZ
Little Lies |Teen Wolf| ☑️
FanfictionDruga część trylogii Little Things. W Beacon Hills zapanował spokój. Jessica i Theo byli szczęśliwą parą. Do czasu.... W mieście znów pojawiło się nowe zagrożenie, a jego pierwszą ofiarą padła Jess. Dziewczyna straciła pamięć z okresu kilku ostatn...