Rozdział 10.

2.4K 149 47
                                    

Być jak Yoda.

Z kolejnymi dniami przypomniałam sobie coraz więcej, głównie dzięki nocowaniu z Allison u Lydii i odwrotnie oraz dzięki spotkaniom z Isaaciem i Liamem. Jackson, Malia, Scott, Corey, Mason, a nawet Nolan również się do tego przyczynili. I nawet Theo, z którym nie miałam prawie kontaktu, on też pomógł mi w tym. Czasami samo spojrzenie na niego w pewnej sytuacji sprawiało, że o czymś sobie przypominałam, ale nie mogłam mu o tym powiedzieć, bo prawie cały czas spędzał z Tracy.

- Jessica, wychodzę! - krzyknęła mama z dołu.

- Dokąd? A i niech Noah odstawi Cię przed północą!

Przez chwilę panowała cisza, a późnej usłyszałam stukot obcasów na schodach. Kobieta po chwili weszła do mojego pokoju, w którym siedziałam i zapytała:

- Pamiętasz?

- Nie muszę. Już na początku ty i szeryf mieliście się ku sobie.

Mama uśmiechnęła się ukazując swoje idealnie białe zęby.
Wychodząc z mojego pokoju rzuciła przez ramię, żebym na nią nie czekała.

- Ja nie żartowałam! Przed północą masz być w domu! Jestem za stara na młodsze rodzeństwo!

- A na starszego brata?

Gdybym teraz coś jadła to oficjalnie byłabym martwa, a w moich aktach zostało by napisane, że udusiłam się, prawdopodobnie, żelkami. Świetna opcja, aż nabrałam ochoty na żelki. Wyszłam z pokoju i ruszyłam do kuchni, gdzie powinnam mieć jakieś słodycze. Przeszukując pierwszą szafkę ktoś zapukał do drzwi, a mi nie chcąc się ich otwierać krzyknęłam, że jest otwarte. Po chwili w kuchni pojawił się Stiles.

- Wywalił Cię z domu? - zapytałam.

- Taa... Miałem iść do Lydii, ale poszła na zakupy i... sama rozumiesz.

Parsknęłam śmiechem i wyciągnęłam z szafki moje ulubione żelki ciesząc się przy tym, jak głupia.

- Oglądamy jakiś film?

- Jasne i nawet...

- Nie, Stiles. Nie obejrzymy Gwiezdnych Wojen.

Chłopak fuknął na mnie obrażony, ale bez słowa poszedł do mojego pokoju, a po chwili wrócił z laptopem w dłoni.

- Salon? - zapytał, a ja kiwnęłam głową.

- Włącz Deadpool'a, Maxa Steela albo Legion Samobójców.

Chłopak krzyknął, że obejrzymy wszystkie te filmy, bo żadnego jeszcze nie widział. W czasie, kiedy Stiles szukał filmu ja zrobiłam popcorn i przyniosłam dla nas koce. Z takim ekwipunkiem ruszyłam do salonu, gdzie na stoliku do kawy już stał laptop z włączonym, na pierwszy ogień, Deadpool'em.

***

Smacznie sobie spałam, kiedy ktoś zaczął mną potrząsać. Chcąc, nie chcąc otworzyłam oczy i zobaczyłam, że winowajczynią jest mama.

- Która godzina? - mruknęłam zaspana.

- Odpowiednia na śniadanie. Wstawajcie, za pięć minut was widzę w kuchni.

Jakie znowu wstawajcie? Odwróciłam się prawo i zobaczyłam, że koło mnie śpi Stilinski. Widocznie oboje musieliśmy zasnąć podczas seansu. Chałwa Panu, że dziś sobota.
Powtórzyłam czynność mojej mamy i zaczęłam potrząsać Stiles'em, który leżał w tak dziwnej pozycji, że aż nie chce mi się wierzyć, że udało mu się zasnąć. Ten zaczął mruczeć coś pod nosem, ale nie obudził się.

- Czas użyć drastycznych środków - mruknęłam do siebie. - Maraton Gwiezdnych Wojen w telewizji!!

Chłopak w ułamku sekundy zerwał się do siadu, przez co spadł z kanapy.

- Moja dupa - jęknął.

Zaczęłam się śmiać, jak opętana. Chłopak wyglądał komicznie zawinięty w koc, leżąc na podłodze i masując z pewnością obolałe pośladki.

- Chodź mój padawanie, bo jest już śniadanie.

Stiles spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami, a po chwili wstał z podłogi, wyplątał się z koca i razem ze mną poszedł do kuchni, gdzie mama już jadła.
Na talerzu leżały naleśniki, a obok dodatki do nich takie jak dżem. Stilinski kulturalnie się przywitał i usiedliśmy do stołu.

- Jak randka? - zapytałam. - Mam nadzieję, że pamiętasz, co ci mówiłam.

Kobieta spojrzała na mnie znacząco, a ja odłożyłam widelec z nadzianym na niego kawałkiem naleśnika. Nie wiem, czemu tak nagle straciłam apetyt...
Zerknęłam na Stiles'a, który uśmiechał się jak głupi do sera. Mama również to zauważyła, bo zapytała go:

- Stiles, chciałbyś mieć młodsze rodzeństwo?

- Jessica mi wystarczy.

Nachyliłam się nad chłopakiem i szepnęłam mu na ucho:

- Prawidłowa odpowiedź.

W gruncie rzeczy oboje ze Stiles'em od początku shippowaliśmy naszych rodziców, co pewnie nie zmieniło się przez te trzy miesiące, których do końca jeszcze nie pamiętam.
Po zjedzeniu śniadania razem ze Stiles'em poszłam do mnie do pokoju, a po drodze napotkaliśmy zaspanego Nathana.

- Zapomniałam, że tu mieszkasz. Gdzie byłeś cały dzień i noc?

- Późnej, teraz jeść.

Prychnęłam pod nosem i weszłam ze Stiles'em do pokoju. Wyjęłam z szafki kilka ubrań Theo i dałam je chłopakowi, żeby mógł się przebrać. Oboje wzięliśmy prysznic, a późnej Stiles zaczął mnie męczyć, że jednak oglądałam Gwiezdne Wojny, co nie było prawdą. Te filmy są tak popularne, że każdy zna podstawowe pojęcia. Później ponad godzinę kłóciłam się z nim, że można być fanem i Marvela i DC, czemu ten uparcie zaprzeczał.

- Precz. - Nie wytrzymałam psychicznie. - Precz duszo nieczysta. Odejdź, albo pójdę po sól i zacznę strzelać!*

Chłopak spojrzał na mnie jak na wariatkę, ale po chwili znów się śmiał, mimo wszytko w końcu wyszedł z mojego pokoju, a zaraz po jego odejściu przyszedł Nathan. Czarnowłosy bez zastanowienia rzucił się na łóżko, na którym leżałam, a co za tym idzie również na mnie.

- Złaź, grubasie! No zła... moje żebra!

Chłopak nic sobie nie robił z moich jęków. Cały czas wbijał mi łokcie w żebra. Stiles testował mnie psychicznie, a on fizycznie i wychodzi na to, że zaraz obleję drugi sprawdzian.
Jedną ręką złapałam Natha pod łokciem, a drugą położyłam mu na brzuchu i zepchnęłam go ze mnie, ale przez to oboje spadliśmy z łóżka. Uwierzcie mi, karma wraca.

- Złaź ze mnie, wiewióro jedna!



*nawiązanie do serialu Supernatural, gdzie główni bohaterowie używali nabojów z solą, aby na jakiś czas pozbyć się duchów.

Opublikowano: 21:13 14 listopada 2017

Little Lies |Teen Wolf| ☑️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz