Rozdział 28.

2.2K 129 23
                                    

Ściana.

- Na zdrowie - powiedział Liam, kiedy po raz kolejny kichnęłam.

Przewróciłam oczami, bo według tego, jak dużo już mi tego zdrowia życzył, powinnam skakać do sufitu. Może i odzyskałam wspomnienia, ale w pakiecie dostałam też przeziębienie.
Liam położył głowę na ławce i zamknął oczy mówiąc, że skoro nie ma lekcji to chociaż się wyśpi. Faktycznie nie było lekcji. Po dzwonku weszliśmy do klasy i do tej pory nie pojawiła się nauczycielka, a minęło już dwadzieścia minut lekcji. Z nudów zaczęłam słuchać muzyki, co po pięciu minutach musiałam przerwać, bo do sali wszedł mężczyzna.

- Dzień dobry, klaso! - krzyknął entuzjastycznie. - Nazywam się Dean Sword i jestem waszym nowym nauczycielem, a z racji tego do końca lekcji róbcie, co chcecie. Dziękuję za uwagę!

Wytrzeszczyłam oczy na słowa nauczyciela, ale po chwili na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Włączyłam kolejną piosenkę, jednocześnie przyglądając się mężczyźnie. Facet miał blond włosy, ale dość ciemne, oczy prawdopodobnie miał zielone, ale nie byłam pewna, za daleko siedziałam, żeby to ocenić, a do tego na brodzie widoczny był lekki zarost. Dobrze widoczne były jego mięśnie, bo koszulka, którą miał na sobie opinała je.

- Liam - powiedziałam potrząsając chłopakiem, bo ten faktycznie zasnął. - Liam, no!

- Dlaczego mnie budzisz, demonie?!

- Nudzi mi się - mruknęłam.

Chłopak podniósł głowę z ławki i spojrzał na mnie z mordem w oczach i gdyby spojrzeniem można by zabić, to powinnam już leżeć martwa na ziemi.
Kiedy sytuacja zaczęła robić się niebezpieczna zadzwonił dzwonek, a ja z prędkością światła poderwałam się z krzesła i wybiegłam z klasy śmiejąc się przy tym jak opętana. Oczywiście za mną biegł Liam, ale miałam te kilka sekund przewagi. Widząc na mojej drodze Jacksona użyłam go jako tarczy i zza jego pleców powiedziałam:

- Ratuj.

Chłopak podniósł ręce, spojrzał na mnie, potem na Liama i z irytacją powiedział:

- A co ja jestem? Instytucja charytatywna?

Po tych słowach Jackson ruszył w swoją stronę i niestety nie udało mi się uciec przed Dunbarem. Chłopak przerzucił mnie sobie przez ramię, a ja zaczęłam się śmiać, gdzie powinnam raczej się bać. Niósł mnie przez chwilę korytarzem, ale nagle stanął i postawił mnie na ziemi. Odwróciłam się w stronę, w którą patrzył. Przed nami stał Chris i, bynajmniej, nie wyglądał na zadowolonego.

- To wasza wina! - warknął.

- Mówisz o Ale..

- A niby o kim?! To wszystko wasza wina!

Spojrzałam na Liama, który mierzył się spojrzeniem z Chrisem i nie zapowiadało się na szczęśliwe zakończenie. W dodatku zauważyłam, że w naszą stronę idzie Susan, a to tylko pogarszało sytuację.
Hastings wyglądał jak lew przed atakiem, ale miałam nadzieję, że przez wzgląd na gapiów nie zrobi nic głupiego. Chwilę późnej okazało się, że się myliłam. Chłopak wziął zamach i uderzył Liama pięścią w nos, przez co ten lekko się zachwiał.

- Przestań! - krzyknęłam. - To nie jest nasza wina! Winić możesz tylko siebie!

Chris spojrzał na mnie, a jego oczy błysnęły na niebiesko. Nie chcąc umierać odepchnęłam od siebie chłopaka używając do tego nie tylko własnej siły, ale i telekinezy, bo przez gniew był on silniejszy niż zwykle. Zanim zdążyłam zrobić coś jeszcze koło mnie przeszedł Liam i uderzył blondyna w brzuch.

- Co tu się wyprawia?!

Odwróciłam się w stronę, z której szła Pani Martin. Chris i Liam zdążyli się od siebie odsunąć, ale ten drugi miał krew na twarzy, więc kobieta nie uwierzy, że wszystko jest w porządku.

- Jessica, ty też w tym uczestniczyłaś? - zapytała, kiedy już domyśliła się, że doszło do niewielkiej bójki.

- Nie - powiedział szybko Chris. - Przechodziła, właściwe próbowała nas rozdzielić.

Spojrzałam zdziwiona na Chrisa, ale ten miał kamienny wyraz twarzy, z którego niewiele dało się wyczytać.
Pani Martin po długiej naganie, w trakcie której skończyła się przerwa powiedziała, że tym razem nie wyciągnie konsekwencji z zachowania chłopaków, po czym odesłała nas do klas.
Szybko poszłam do sali matematycznej, gdzie wysłuchałam kolejnej nagany, tym razem za spóźnienie (pierwsza nie była dla mnie, ale słuchać jej musiałam, mimo że według zeznań Chrisa byłam tą dobrą. Logika?). Usiadłam w swojej ławce, za mną widział Corey, a przede mną Alex.

- Musisz pogadać z Chrisem - szepnęłam do blondyna, kiedy nauczycielka zajęła się pisaniem równania na tablicy. - Zaczął świrować przez twoje odejście.

- Niby czemu miałbym z nim rozmawiać?

Spojrzałam zdziwiona na Alexa. Jego głos był jakby wyprany z emocji.

- Może dlatego, że coś między wami jest?

Chłopak milczał, bo nauczycielka zaczęła tłumaczyć jak rozwiązuje się równania czwartego stopnia, a kiedy skończyła wzięła Rene do tablicy, żeby spróbowała rozwiązać zadanie. Kiedy dziewczyna męczyła się z równaniem Alex odwrócił się do mnie i powiedział:

- Nawet jeśli między nami było coś, to teraz jest to ściana. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego.

Po tych słowach blondyn usiadł noralnie na krześle i do końca lekcji się do mnie nie odezwał. Ja natomiast miałam dość mojego życia, bo od tych głupich równań rozbolała mnie głowa.
Nagle kichnęłam, czego nie robiłam już od ponad godziny, a Corey z rozbawieniem zapytał:

- Czy ty właśnie kichnęłaś? - Kiwnęłam głową. - W takim razie, na zdrowie.

Mruknęłam jakieś podziękowanie, a słysząc śmiech za sobą posłałam Corey'owi zabójcze spojrzenie. Kicham nietypowo, bo cicho i cóż uroczo, ale czy to moja wina? Ja po prostu jestem urocza.

Wszyscy wiemy, kim jest Dean, dlatego do wszystkich fanów spn jestem w połowie 7 sezonu, nie spojlerujcie 😉

Opublikowano: 16:04 18 grudnia 2017

Little Lies |Teen Wolf| ☑️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz