Rozdział 16.

2.3K 140 17
                                    

Fortuna kołem się toczy.

W piątek wstałam z przeświadczeniem, że jutro sobota i wreszcie odpocznę i może zacznę wyglądać jak człowiek.
Znów musiałam się pomalować, bo wyglądałam gorzej niż ostatnio i przed ostatnio.

- Wybacz, skarbie, ale wyglądasz jak gówno - powiedział Nathan, kiedy tylko mnie zobaczył.

- A ja się zastanawiałam, dlaczego nadal jesteś singlem...

Chłopak parsknął śmiechem podając mi talerz z sałatką owocową, którą zrobiła wczoraj mama. Zjadłam zdecydowanie mniej niż powinnam, ale nie jakoś się tym nie przejęłam.
Po śniadaniu razem z Nathem i Liamem, który standardowo się spóźnił, pojechaliśmy do szkoły.

- Jakbyś miała umrzeć to dzwoń - powiedział czarnowłosy idąc w stronę swojej sali.

- Cokolwiek.

***

- Panno Evans - Dlaczego znowu ja? - Jakie szansę są na urodzenie chorego dziecka według krzyżówki* ze strony 115?

- 25%

Nauczycielka spojrzała na mnie spod łba i wróciła do tłumaczenia na czym polegają mutacje chromosomowe. Nie wiem, dlaczego zapytała o krzyżówkę skoro omawiamy mutacje, ale jakoś mnie to nie ciekawi, tak samo jak ta lekcja.
Po jakiś pięciu minutach całkowicie się wyłączyłam, bo coraz bardziej zaczynała boleć mnie głowa. W końcu nie wytrzymałam i zapytałam czy mogę iść do łazienki.

- Jeśli musisz, idź.

Wstałam z miejsca i szybkim tempem wyszłam z klasy, czego pożałowałam, bo gwałtowne ruchy tylko pogarszały mój stan. Weszłam do łazienki i stanęłam przed lustrem. Wyglądałam okropnie, a czułam się jeszcze gorzej. Nie zwracając uwagi na to, że mój "makijaż" się popsuje pochyliłam się nad kranem i lekko polałam twarz wodą. Kiedy spojrzałam w lustro krzyknęłam stosunkowo cicho:

- Susan!

Dziewczyna stała za mną, a jej oczy były całkowicie żółte z pionowymi źrenicami. Wargi miała czarne, a jej skóra zaczynała pokrywać się łuskami. Spojrzałam na jej dłonie, momentalnie jej paznokcie zmieniły się w pazury i nawet z odległości trzech metrów widziałam, że jest na nich jad.

- Uciekaj.

Może lubię niepotrzebnie ryzykować, ale nie tym razem. Skorzystałam z rady i w oka mgnieniu wybiegłam z łazienki w stronę klasy. Biegłam ile sił w nogach, a głowa bolała mnie jeszcze bardziej, ale chciałam przeżyć. Będąc już kilka metrów od sali poczułam coś na kostce i wywaliłam się. Okazało się, że Susan użyła ogona, żeby mnie zatrzymać. Udało mi się wyswobodzić nogę, ale dziewczyna zdążyła mnie zranić. Mimo to pokonałam odległości dzielącą mnie od klasy i praktycznie do niej wpadłam. Oczy wszystkich zwrócone były na mnie, ale i tak najgorsze było spojrzenie nauczycielki.

- Czy ty się dobrze czujesz?! - praktycznie krzyknęła.

I w tym momencie zdałam sobie sprawę, że oprócz bólu głowy i nogi, w którą zostałam zraniona nic mi nie jest, nadal normalnie funkcjonuję, a już dawno powinnam leżeć sparaliżowana.
Spojrzałam na nauczycielkę i ze zmieszaniem wróciłam na swoje miejsce.

- Mason - szepnęłam do chłopaka siedzącego przede mną. - Czy jest szansa, że istniej ktoś odporny na jad kanimy?

Chłopak odwrócił się do mnie ze zdziwieniem, ale zaraz odpowiedział:

- Z tego, co wiem Lydia jest odporna.

Kiwnęłam głową i spojrzałam na zegar wiszący na ścianie w momencie, kiedy zadzwonił dzwonek. Wszyscy opuścili klasę, a ja nagle usłyszałam głos Nolana:

- Co ty zrobiłaś w nogę?!

Szybko spojrzałam na moją nogę, gdzie znajdowała się rana, o której kompletnie zapomniałam. Szybko wyjęłam z torby chusteczki, którymi zaczęłam wycierać krew. Nogawka spodni była już całkowicie czerwona i bałam się, że będę musiała je wyrzucić, ale ważniejsza była noga i fakt, że nadal żyję.
W tym czasie koło mnie pojawił się Nathan i bez wstępów zapytał:

- Czemu Chris sam z siebie chciał pracować ze mną w parze na chemii? I co ci się stało?

Przeniosłam wzrok na czarnowłosego i cicho syknęłam, kiedy za mocno przycisnęłam chusteczkę do rany.

- Co robiliście na chemii?

- W pewnym sensie jedzenie. Takie doświadczenie, którego efektem był jadalny kryształ. Kolejnym zdziwieniem był dla mnie fakt, że Chris pozwolił mi go zjeść.

- Mnie zaatakowała Susan.

Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony, bo tak jak ja wiedział, że powinnam leżeć sparaliżowana gdzieś w kącie.

- Jesteś pewien, że zjadłeś tylko ten kryształ? - zapytałam zaczynając nabierać podejrzeń.

Nathan otworzył szerzej oczy, a ja zauważyłam Chrisa idącego w naszą stronę. Chłopak był już naprawdę blisko nas, kiedy podszedł do niego Alex, a po krótkiej wymianie zdań złapał go za ramię i zaczął prowadzić w przeciwną stronę.

- Skoro to był test - zaczęłam - to dlaczego ja miałam trudniejszy?!

Nathan spojrzał na mnie jak na idiotkę i pstryknął mnie w nos, za co oberwał po łapie. Po chwili z lekkim wahaniem zapytał:

- Idziemy z tym do Scotta?

Kiwnęłam głową, bo byłam więcej jak pewna, że Scott będzie wiedział więcej na temat naszej odporności na jad kanimy.
Do końca przerwy zostały jedynie trzy minuty, dlatego ustaliłam z Nathem, że powiemy o tym Scottowi na następnej przerwie, kiedy całym stadem będziemy siedzieli na stołówce.
Zadzwonił dzwonek i każde z nas ruszyło w swoją stronę. Nathan na hiszpański, ja na matematykę. Wchodząc do klasy przypomniałam sobie o bardzo ważnej rzeczy, o teście działowym.

- Nie zdam - jęknęłam pod nosem, kiedy dostałam test.

Od razu zabrałam się za rozwiązywanie zadań, żeby nie tracić czasu. Koniec końców ten test okazał się jedną, wielką kpiną, w pozytywnym sensie.
Łącznie sprawdzian miał tylko trzy zadania, a przykładów było siedem i wszystkie były tak łatwe, że kartkę oddałam po piętnastu minutach.
Może Fortuna** jednak mnie lubi.



*Chodzi o krzyżówkę genetyczną
** Fortuna - rzymska bogini szczęścia

Sytuacja z testem jest zainspirowana prawdziwymi wydarzeniami! Naprawdę skończyłam test z matmy po piętnastu minutach xD

Opublikowano: 16:38 28 listopada 2017

Little Lies |Teen Wolf| ☑️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz