Zbuntowany anioł.
Otworzyłam powoli oczy, ale na szczęście w miejscu, gdzie obecnie jestem było stosunkowo ciemno. Kiedy mój wzrok się wyostrzył domyśliłam się, że jestem w szpitalu. Zaczęłam rozglądać się po pokoju, a czując zapach kokosu i czekolady spojrzałam na Theo, który trzymał mnie za rękę. Chłopak spał z głową na łóżku, na którym leżę. Ścisnęłam delikatnie jego dłoń, na co zareagował od razu.
- Ciebie nie da się zabić? - zapytał.
- Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo.
Uważając na ranę na brzuchu podniosłam się do siadu, ale nie poczułam przy tym żadnego bólu. Zdziwiona odłoniłam swój brzuch, a moje zdziwienie tylko wzrosło.
- Wiesz - zaczął Theo - w tej książce jest dużo pożytecznych rzeczy. Nathan znalazł coś o leczeniu ran i proszę. Prawie jak nowa!
- Prawie? - zapytałam.
- Możesz być osłabiona, ale po takiej drzemce nie wiem, czy to możliwe.
Spojrzałam na szafkę, gdzie leżał mój telefon i szybko wzięłam go do ręki, ale okazało się, że jest rozładowany. Odłożyłam urządzenie i wystawiłam rękę w stronę Theo, a ten z głupim uśmieszkiem na twarzy podał mi swój telefon. Odblokowałam go i z oczami na wierzchu patrzyłam na datę. Spałam ponad dzień, co znaczy, że za dwie godziny Scott, Derek i Nathan będą walczyć z McKaganem.
- Kiedy mnie wypuszczą?
- Właściwe to powinienem zawołać lekarza - mruknął Theo. - Zaraz wracam.
Przewróciłam oczami, ale nią zdążyłam nic powiedzieć, bo chłopak nachylił się nade mną i pocałował... W nos. Lubiłam, kiedy tak robił, ale teraz mnie to dodatkowo zirytowało. Złapałam Theo za szyję, przyciągnęłam go bliżej i pocałowałam zachłannie. Czułam, że co chwila jego usta wyginają się w uśmiechu, ale nie myślałam teraz o tym.
Kiedy zabrakło nam powietrza nieznacznie się odsunęliśmy od siebie i patrzyliśmy sobie w oczy.- Wydaje mi się, czy miałeś gdzieś iść? - powiedziałam z przekąsem.
Theo uśmiechnął się, cmoknął mnie w usta i tym razem wyszedł z sali.
Odczekałam chwilę i zerwałam się z łóżka. Szybko przebrałam się w moje ubrania i z nadzieją, że nie natknę się na nikogo znajomego wyszłam z sali.- Theo mnie zabije - mruknęłam do siebie wychodząc ze szpitala.
***
- Jessica?
Odwróciłam się gwałtownie w stronę mamy, która patrzyła na mnie ze zmartwieniem.
- Powinnaś być w szpitalu!
- Nic mi nie jest - zapewniłam podnosząc bluzkę . - Widzisz?
Mama podeszła do mnie i przytuliła, a ja westchnęłam. Przez to całe zamieszanie zaniedbałyśmy nasze kontakty. Już nie pamiętam, kiedy ostatnio razem gotowałyśmy, co kiedyś było u nas normą.
- Zrób coś dla mnie - zaczęła mama - i nie wychodz dziś z domu.
Kiwnęłam głową i odsunęłam się od rudowłosej.
- Zrobić ci coś do jedzenia?
Mama spojrzała na zegarek i stanowczo pokręciła głową.
- Miałam jechać do Ciebie, ale skoro wszystko w porządku to muszę wracać do pracy - powiedziała.
Znów kiwnęłam głową. Odprowadziłam mamę do drzwi i poszłam do salonu. Podłączyłam w nim telefon do ładowarki i włączyłam jakiś program w TV, co chwila sprawdzając godzinę.
Nagle usłyszałam pisk opon i już wiedziałam, że Theo mnie znalazł. Szybko pobiegłam do kuchni z zamiarem ucieczki przez okno.
Zwinnie weszłam na parapet i wyskoczyłam na zewnątrz, po czym zaczęłam biec w stronę podjazdu tak, żeby minąć się z Theo.
Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie od tyłu za brzuch i zaczęłam krzyczeć:- Puszczaj mnie!
- Żebyś znowu mi uciekła?
Zaczęłam się szarpać i jeszcze głośniej krzyczeć, ale robiłam to żartobliwie, z czego Theo doskonale zdawał sobie sprawę.
- Co wy robicie?
Razem z Theo spojrzeliśmy w okno sąsiedniego domu, w którym stał zdziwiony Liam. Gwałtownie zaczęliśmy się śmiać, co wprawiło Liama w jeszcze większe zdziwienie.
- Nie wiem, co braliście - zaczął Liam - ale skoro działa nawet na chimerę to mówcie, skąd macie towar?
Z każdym kolejnym słowem wypowiadanym przez Dunbara śmiałam się coraz głośniej, a mój brzuch zaczynał po mału mnie już boleć. Theo, który zdążył się nieco uspokoić, powiedział:
- I, po co było ci uciekać?
Zaczęłam się powoli uspokajać, ale brzuch bolał mnie niemiłosiernie, dlatego kiedy Theo wziął mnie na ręce nawet nie protestowałam, a jedynie lekko uderzyłam go pięścią w klatkę piersiową.
- Bądź grzeczna, księżniczko. Nikt nie lubi zbuntowanych księżniczek.
- Prawda - powiedziałam. - Wszyscy kochają zbuntowane księżniczki.
Theo mruknął coś na potwierdzenie i pocałował mnie krótko w usta.
W tym momencie dotarło do mnie, że on się na mnie obrazi do końca życia za to, co chcę zrobić...Rozdział krótszy ni są zwykle, za co was przepraszam, ale nie wyrabiam :/
CZYTASZ
Little Lies |Teen Wolf| ☑️
FanfictionDruga część trylogii Little Things. W Beacon Hills zapanował spokój. Jessica i Theo byli szczęśliwą parą. Do czasu.... W mieście znów pojawiło się nowe zagrożenie, a jego pierwszą ofiarą padła Jess. Dziewczyna straciła pamięć z okresu kilku ostatn...