Rozdział 2

900 40 12
                                    

Kiedy sie obudziłam spojżałam na telefon leżący obok.

- 23...- szepnełam do siebie i zwlekłam się z łóżka. Wzięłam z szafy piżame i poszłam pod prysznic. Gdy wyszłam z łazienki, po cichu skierowałam się do kuchni by zrobić sobie coś do jedzenia, a przy okazji nikogo nie obudzić. Kroiłam sobie właśnie pomidora na kanapkę.

- Co Ty tu robisz tak późno?- usłyszał za moimi plecami czyjś głos.

- Aaaa!!!-wrzasnęłam, nie tylko z przerażenia, ale również z bólu, ponieważ zamiast pokroić warzywo, rozciełam sobie palec.

- Auć...- powiedziałam z miną zabójcy, odwracając się w  stronę Adama.

- Pokaż...- powiedział i podszedĺ do mnie, obrażał ranę, a po chwili wyjął z jednej z szafek apteczkę. W środku znajdowały się gazy, plastry, bandaże i inne opatrunki. Przyłożył do mojej krwawjącej rany chustęczkę, którą najpierw zamoczył w jakimś płynie, a następnie założył mi nie wielki kawałek bandarza.

- I gotowe.-powiedział kończąc swoją pracę i uśmiechając się do mnie.

- Dzięki.- odpowiedziałam i odwzajemniłam uśmiech.- Pozwól, więc doktorze, że opuszczę salę, by delektować się kanapkami.

- Oczywiście panno Kingo,  jestem zawsze do usług.- odpowiedział i ukłonił się. Ja powstrzymując śmiech udałam się do mojego pokoju. Zjadłam kanapki i postanowiłam, ze obejże jeszcze jakiś film. Padło na Grę o tron. Kiedy film się skończył, skoczyłam na moje łóżko jak wielki kangur i od razu zasnęłam. Rano obudziły mnie straszne dźwięki. Spojżałam na zegarek.

- No super piąta w nocy, a oni się tłuką.- szepnełam do siebie i zeszłym z łóżka by zobaczyć co się tam dzieje. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam, ze dwie inne twarze na przeciwko moich drzwi, również było zaskoczeni. I w sumie nie tylko oni, bo Adam, właściciel pokoju obok mojego również był zdziwiony. Skoro to nie oni się tłuką, to kto?

- Ty pewnie jesteś Kinga?- zapytał mnie brunet o niebieskich oczach. - Ja jestem Kuba, a ten obok to Łukasz.

- Tak ja jestem Kinga i część wam, ale nie pora teraz na przywitanie trzeba się dowiedziać co to za hałas.- odpowiedziałam

- Te dzwięki dochodzą z łazienki. (Co za rymy Adaś 😂😂) - powiedział Adam.

- Pójdę sprawdzić.- zgłosił się na ochotnika Kuba. Otworzył drzwi i chluuuuuustttt... Wielka dała wody wyleciała z pomieszczenia i przykryła Kubę. Jednak po chwili brunet wynurzył się z wody i powiedział:

-Rura pękła i leci z niej woda.

- No to kiepsko.- odpowiedział Łukasz. Podeszłam do Kuby, by zobaczyć w jakim jest ona stanie. Była bardzo mocno uszkodzona,  przez co wielkie strumienie wody się z niej lały. Woda sięgała mam do przed kolan, więc w ciągu godziny moglibyśmy już tu spokojnie pływać... MARTWI.

- Będzie trzeba wezwać hydraulika i wyprowadzić z tego domu na ładnych parę dni.- powiedziałam

- Masz rację. Wszyscy chodźmy się spakować i starajcie się do pokoji wpuszczać jak najmniej wody.- zażądził Adam. Weszłam do pokoju i zamknęłam za sobą szybko drzwi.

* Dopiero co się wprowadziłem i już się mam wyprowadzać* - pomyślałam trochę zdenerwowana. Spakowałam się i szybko wyszłam na zewnątrz gdzie stali już Łukasz, Adam i Kuba. Łukasz rozmiawiał właśnie z jakimś męszczyzna. Chyba hydraulikiem. Następnie Łukasz zaprowadził męszczyzna do naszego mieszkania. Po kilku minutach wrócił.

- Naprawa i osuszanie mieszkania, będzie trwało dwa tygodnie, a cena to tyściąc złotych. -powiedział Łukasz. - Ja nie mam tyle ostatnie mój pieniądze poszły na pokój dla Kingi.

- Moje tak samo.- powiedział Kuba

- I moje też.- również powiedział Adam.

- Kinga? Masz coś? - zapytał Łukasz

-Niestety, ale nie.

- Chwila! A co z Mortim i Psipsi!- zawołał nagle przerażony Adam, rzucił bagażami i pobiegł do mieszkania.

- Adam! Czekaj! - krzyknelam za nim. - Chłopcy, oilnyjcie naszych bagaży, a ja pobiegne za nim!

Szybko pobiegłam za nim, zobaczył wodę spływającą po schodach. Adam musiał zostawić otwarte drzwi. Podbiegłam do naszego mieszkania i szybko zamknęłam za sobą drzwi.

- Adam! Adam gdzie jesteś!

- Tutaj, w kuchni! - zawołał do mnie Adam. Cudem przeszłam przez zalany korytarz i doszłam do kuchni, gdzie brunet próbował ściąnąć obydwa koty z bardzo wyskokiej szafki. Wzięłam stołek, stojący obok mnie i stanełam na nim, żeby dosięgnąć zwierzat. Poziom wody z każdą minutą wzrastał.

- Adam, bierz psipsi, a ja wezmę Mortiego i choć!

- Idę!

- Szybko nurkuj i choć!- k rzyknełam a po chwili poziom wody był już po sufit. Szybko przepłyneliśmy przez korytarz. Mocno pchnełam drzwi wejściowe, a po chwili oboje razem z kotami leżeliśy na ziemi.

- Nic wam nie jest? - zapytał nas Kuba i zamknął drzwi.

- Nie, z kotami też jest porządku. - odpwiedziałam i wstałam trzymając w rękach Mortiego. 

Ten sam dzień, godzina 17.

Całą czwórką jedziemy do Gdańska. Mama Adama pozwoliła jemu i mnie zamieszkać i nich na kilka tygodni. Łukasz ma ciocie w Gdańsku, więc razem z Kubą jadą właśnie do niej. Nie wiem co z nami bedzie, jeśli nie uzbieramy tej kwoty do końca miesiąca...

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Hej! Co tam u was? U mnie spoko. Jeśli spodobał wam sie ten rozdział proszę o zostawienie komentarza i gwiazdki. Dziękuję.

Adam: Hej!!!!!!!! Fani tej książki! Proszę o zostawienie obserwacji, bo jak nie...

Ja: bo...?

Adam: bo... jeszcze nie wiem co, ale coś napewno!

Ja: Slyszeliście? Jeśli nie zostawicie obserwacji to Adam coś napewno wam zrobi! XDDD

Dobra, koniec tego. 

Papaśki ~ Luna♡



Szukam cię wszędzie...| NaruciakWhere stories live. Discover now