EPILOG

99 9 5
                                    

Pov. Adam

Obudziłem się Na łóżku Julki. Głowa pulsowała od bólu. Przetarlem oczy i przypomniałem sobie, co stało się poprzedniego wieczoru. Spojrzałem w stronę dziewczyny. Była na wpół naga. Szybko odwrocilem wzrok. Moje serce zaczęło głośno bić. Oddech był nie wymiarowy. Mam nadzieję, że do niczego tu nie doszło. Skorzystałem z okazji, że Julka jeszcze śpi i wymknalem się z pokoju.

Wygladalem normalnie. Tak samo, jak zasnąłem wczoraj. Ubrałem się i wyszedłem z jej domu. Liście wirowały w powietrzu. Uwielbialem jesień. Jeszcze miesiąc i do domu wreszcie wróci Kinga. Strasznie za nią tęsknię. Wszedłem do mojego ukochanego domku. Zrobiłem sobie kawę u usiadłem przed telewizorem z zamiarem obejrzenia jakiegoś filmu na Netflixie.

   *miesiąc później*

W ciągu tego miesiąc dostałem od Kingi jeden, krótki list, w którym napisała, że nie ma zbyt wiele czasu, ponieważ przygotuję się do egzaminów i ma kupę nauki. Nie widziałem, A ni nie słyszałem jej już dość długo, co sprawiło, że tęsknię jeszcze bardziej. Tydzień temu wpadła do mnie Domi. Trochę poplotkowalismy, wypiliśmy herbatę i musiała iść. Znowu zostałem sam. Julka od czasu kiedy mnie upiła, nie daje znaków życia.

Przeglądałem właśnie Instagrama, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi. Rzuciłem telefonem na kanapę i poszedłem otworzyć. W drzwiach stała Julia. Miała roczochrane włosy, blada twarz i wory pod oczami, jakby cały ten miesiąc nie spala.
- Mogę wejść? - zapytała zachrypnietym głosem.
Gestem ręki pokazałem, że tak. Weszliśmy do salonu.
- Coś się stało? - zapytałem, kiedy usiedliśmy na kanapie.
- Raczej nie zadowoli Cię ta wiadomość, ale... jestem z Tobą w ciąży... - miała zaszklone oczy.
Zatkało mnie. Nie wiedziałem czy śmiać się, czy płakać.

- Jak to? - głos mi się trząsł. Julia drżącymi rękami pokazała pozytywny test ciążowy.
- J-ja wcale tego nie chciałam - łkała. - Jakoś tak wyszło. To piąty tydzień.
- Adam...? - doskonale znam ten głos. Nie. Czemu teraz?

Pov. Kinga

Dziś wracam do domu. Postanowiłam zrobić niespodziankę Adamowi i wrócić kilka dni wcześniej. Żebyśmy mieli więcej czasu ma świąteczne dekorowanie domu. Taksówka podwiozła mnie pod ogrodzenie. Wyjęłam swój bagaż, zapłaciłam facetowi i po cichu otworzyłam drzwi wejściowe. Na wieszaku wisiała damska kurtka, więc pomyślałam, że Dominika wpadła w odwiedziny. Odstawiłam walizkę pod ścianę i ruszyłam wolno korytarzem.

- Raczej nie zadowoli Cię ta wiadomość, ale... jestem z Tobą w ciąży... - usłyszałam damski głos, który na pewno nie należy do Domi.

Przez chwilę panowała cisza. Wychililam głowę i zobaczyłam siedzącego na kanapie Adama, oraz... Julkę. Adam patrzył przed siebie, A z oczu Julki płynęły łzy.
- Jak to? - głos brunetka trząsł się. Julia wyjęła coś z kieszeni.
- J-ja wcale tego nie chciałam - łkała. - Jakoś tak wyszło. To piąty tydzień.
Zatkało mnie. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę co to znaczy. Julka była w ciąży z Adamem. Spali ze sobą? Kiedy? Łzy napłynęły mi do oczu.

- Adam..? - zapytałam
Oboje odwrócili się w moja stronę.
- Kinga, kochanie. Wytłumaczę ci to - chłopak wstał z kanapy i podszedł do mnie.
- Zdradziłeś mnie... - zaczęłam się wycofywać w stronę drzwi.
- Byłem pijany - patrzył na mnie z troską i ze łzami. Obraz Adama rozmazal się. Brunet chciał mnie dotknąć, ale gwałtownie cofnelam rękę.
- Nie dotykaj mnie - warknęłam.
- Kochanie... - za nim stała zrozpaczona Julia. Rzucilam się do drzwi i szybko wybieglam.
Nie wierzę co on zrobił. To niemożliwe. Nic nie widziałam przez łzy. Potknelam się i nagle wylądowałam jak długa na ziemi. Zamknęłam oczy.

Pov. Adam

Krzyk. Pisk Opon. I ona. Pobiegłem za nią, kiedy nagle przewróciła się, A nadjezdzajacy samochód nie zdążył wychamowac. Byłem zbyt roztrzesiony by prowadzić samochód do szpitala, gdzie zabrali Kingę. Prowadziła Julka. Ona była nie mniej w takim szoku co ja. Dojechaliśmy jakieś pięć minut po karetce, bo walsnie nieprzytomną dziewczynę przewozili do budynku.

Wyskoczyłem z samochodu jak oparzony. Julia pojechała zaparkować. Wybieglam do szpitala i już miałem biec za Kinga, kiedy zatrzymał mnie ochroniarz.
- A dokąd to?
- To moja dziewczyna. Co z nią? Gdzie ją zabierają?
- Jest w ciężkim stanie. Zabierają ja na operację - odpowiedział mężczyzna i pokazał żebym usiadł i poczekal. Julia przyszła i usiadła obok mnie. Nowe łzy pociekly mi po policzku. Dziewczyna położyła głowę na moim ramieniu.
- Uwierz mi. Nie jestem aż taka złośliwa. Nie chciałam, żeby coś jej się stało... Przepraszam - powiedziała.
Chciałem ją odpechnac. Ale nie mogłem. W końcu zasnąłem.

Julka obudziła mnie, kiedy kilka godzin później przyszedł lekarz. Przetarlem oczy i szybko wstałem przez co zakręciło mi się w głowie.
- Pan jest bliska osobą, pani Kingi? - zapytał.
- Chłopakiem.
- A... - ruchem głowy wskazał Julke.
- Siostra - sklamałem.
- Niestety, ale pani Kinga... Nie przeżyła operacji - powiedział to tak, jakby był przyzwyczajony do przekazywania smutnych wiadomości.

Przez chwilę wydawało mi się, że to zły sen. Miałem mroczki przed oczami i musiałem usiąść.
- Miała liczne obrażenia. Wstrząs mózgu. Bardzo mi przykro.
- Mogę ją zobaczyć?
- Sala 306 - powiedział i odszedl.


Szybko znaleźliśmy z Julką jej salę. Wychodziła z niej pielęgniarka. Zaprosiła nas do środka. Leżała blada, przykryta. Moja dziewczyna. Wybuchnalem płaczem. Usiadłem na krześle i drżącą dłonią dotknałem jej zimnej twarzy.
- Żegnaj, kochanie...

*kilka lat pozniej*

-Idziemy na spacer! - krzyknąłem z korytarza.
- Tylko wróćcie na kolację! - odkrzyknela Julka.
- Chodź Kinia - złapałem małą za rękę i wyszliśmy na ulice.
Tak. Nazwaliśmy córkę jej imieniem. Razem z Julką wzięliśmy ślub, żeby mała miała normalne dzieciństwo. Od tego tragicznego wypadku minęły już cztery lata, A ja nadal jestem jej wierny. Szkoda, że nie zdążyłem jej przeprosić...

Doszliśmy na cmentarz, gdzie pochowaliśmy Kinge. Przez cały jej pogrzeb, Kamil nie odezwał się do mnie nawet słowem. Jakbym to ja przyczynił się do jej śmierci. I w sumie to prawda.
- Kto to? - zapytała Kinia, kiedy stanęliśmy przed jej nagrobkiem.
- Moja... - ugryzlem się w język. - Była dziewczyna. Niestety już nie żyje.

Kiedy myślę o tamtym dniu, łzy same cisną się do oczu.
- Nie zdążyłem jej przeprosić.
- Za co?
- Za to, co jej zrobiłem...
Dziewczynka mocniej ścisnęla moja rękę.
- Przeproś teraz. Napewno Cię usłyszy j wybaczy.
Popatrzylem w jej zielone oczy.
- Przepraszam... - wyszeptalem.

Kiedy wracaliśmy, było już ciemno.
- Tato! Widzisz te piękna, dużą gwiazdę?
Spojrzałem w niebo i od razu w oczy rzuciła mi się najjasniej świecąca gwaziada, że wszystkich. Wyglądała jakby do mnie mrugala. I wtedy już wiedziałem. Wybaczyla.
______________________
Oto ta niespodzianka  ^
                                       |

Witajcie w epilogu "szukam Cię wszędzie" 😓🥀

Przepraszam, Ale nie mogłam zostawić upitego Adama, więc zrobiłam Epilog 😅
A to wszystko przez mój mózg. Próbuje zasnąć, A mój ukochany móżczek mi nie pozwala i daje mi wyrzuty sumienia, że nie skończyłam tej książki.

Jeszcze raz przepraszam za takie zakończenie, ale musiałam. Mam nadzieję, że chociaż wam się podoba ❤

~Luna♡

Szukam cię wszędzie...| NaruciakWhere stories live. Discover now