Rozdział 9

460 24 8
                                    

*Pov Adam*

Szłem spokojnie na molo, aby odciąć się od rzeczywistości. Nagle obok stoiska z pamiątkami, o barierki oparta stała Kinga. To napewno musiała być ona. Ten sam case, na którym się podpisałem. Podbiegłem do niej wołajac jej imię. Kiedy byłem już obok niej, odwróciła się. Lekko podskoczyła ze strachu i upusciła telefon, który wypadł za barierkę i poturlał się po stromym zboczu. Blondynka spiorunowałam mnie swoim wzrokiem, przeskoczyła przez barierkę i pobiegła po swoją zgubę. Patrzyłem na nią cały czas. Wzięła swój telefon i z powrotem stanęła naprzeciwko mnie.

- Czego? - sykneła patrząc mi w oczy.

- No ten... emmm - nie wiedziałem co powiedzieć - tęskniłem.

- Aha... tyle chciałeś mi powiedzieć?- zapytała i zmarszczyła brwi.

- No wiesz..., bo ja z-zerwałem z J-Julką, bo...- jąkałem się

- Bo? - zapytała z lekkim zdziwieniem - Myślałam, ze ją kochasz

- Nom... też tak m-myślałem, ale u-uświadomiłem sobie..., że... - błądziłem wzrokiem dookoła. Bałem się jej powiedzieć to małe zdanie. Zdanie, które chciałem jej powiedzieć od kiedy ją zobaczyłem - ... że ja-ja... Kocham Cię!

- Ja... j-ja... - też się jakała, ale nie miało to dla mnie znaczenia. Chciałem tylko wiedzieć, czy czuje to samo co ja. 

*Pov Kinga*

... i zobaczyłam Adama. Lekko podskoczylam ze strachu i upuscilam telefon, który wypadł przez barierkę i poturlał się po stromym zboczu. Spiorunowałam bruneta wzrokiem, przeskoczylam barierkę i pobiegłam po swój telefon. Wzięłam swoją zgubę i stanełam naprzeciwko Adama.

- Czego? - syknełam patrząc mu w oczy

- No ten... emmm - chyba nie wiedział co powiedzieć - tęskniłem

- Aha... tyle chciałeś mi powiedzieć? - zapytałam i zmarszczylam brwi.

- No wiesz..., bo ja z-zerwałem z J-Julką, bo... - jąkał się 

- Bo? - zapytałam z lekkim zdziwieniem - Myślałam, ze ją kochasz.

- Nom... też tak m-myślałem, ale u-uświadomiłem sobie..., że... - czułam, ze boi sie coś powiedzieć, bo błądził wzrokiem dookoła. -... że ja-ja... Kocham Cię!

Zamurowało mnie. Stałam i gapiłam się na niego.

- Ja... j-ja... - rowniez zaczełam sie jąkać. - ... muszę sobię to przemyśleć... - odpowiedziałam szybko, poklepałam go po ramieniu i spojżałam głęboko w jego oczy. Następnie odwróciłam się i podeszłam do Ani.

*Pov Adam*

- Ja... j-ja... muszę sobię to przemyśleć... - odpowiedziała Kinga i spojżała na mnie swoimi pięknymi niebieskimi oczami. Chciałem ją pocałować, ale poklepała mnie po ramieniu i odeszła do swojej przyjaciółki. Zostałem sam. Znowu...

*Pov Kinga*

- Skończyliscie szukać pamiątek? - zapytałam, jak gdyby nic.

- Tak, teraz dzieciaki stoją przy kasie - odpowiedziała Ania. Pół godziny później wróciliśmy do hotelu. Ja nadal miałam w myślach słowa wypowiedziane przez Adama. "Kocham Cię". To słowo zawsze chciałam od niego usłyszeć. Opowiedziałam i tym zdarzeniu Ani. A ona na to, ze skoro go kocham,  to dlaczego nie odpowiedziałam mu, ze też go kocham. Dobiła mnie. Dobiła mnie jeszcze bardziej. Nagle rozległ się dźwięk mojego telefonu. Adam wrzucił posta na Facebooka. 

- Weź zobacz co napisał - nalegała Ania.

- Dobra - odpowiedziałam i weszła w posta, na którym było napisane:

"Przepraszam was widzowie, za to co teraz zrobię. Przepraszam was za brak filmów i przepraszam Ciebie, osobo, którą kochałem, kocham i kochać będę..."

Trochę się przeraziłam. Nie no ja się totalnie przeraziłam. Stałam tak sparaliżowana i nie odruwałam wzroku od ekranu telefonu. Ania również stała w bez ruchu z otwartą buzią.

- On chce się ciąć!! - zawołałam nagle i złapałem się za głowę.

-Matko! Trzeba natychmiast biec do jego! - wrzasneła Ania.

- Jezus... - szepnełam - Chodź!!

Wziełysmy torebki, ubralyśmy buty i szybko wybieglysmy z hotelu, a stronę bloku Adama. Pierwsza wbiegłam na klatkę i popędziłam w stronę jego mieszkania, jak strzała. O dziwo drzwi nie były zamknięte na klucz, więc spokojnie mogłyśmy wejść. Najpierw otworzyłam drzwi od mojego pokoju. Pusto. Następnie do pokojów Adama, Łukasza i Kuby. Również pusto. Została łazienka. Jedyna opcja, która mam została. Przełknęłam ślinę i ruszyłam w stronę drzwi. Pociągnęła za klamkę. Zamknietę. Spróbowałam jeszcze raz, ale mocniej. Bez skutku. 

- Adam? Adam otwórz! - zawołałam i trzasnełam pięścią w drzwi.

- Zostaw mnie... - usłyszałam ciche łkanie.

- Adam, to ja! Kinga! -zawołałam jeszcze raz. Odpowiedziała mi tylko głucha cisza. Przypomniałam sobie, ze przecierz w jednej z szafek w kuchni jest zapasowy klucz do wszystkich pokoji, jakby któreś się zatrzasneły. Pobiegłam szybko do kuchni i przejrzałam wszystkie półki. W końcu znalazłam. Z powrotem wróciłam pod drzwi i przekręciłam klucz. Popatrzyłam na Anię. Jej brązowe oczy mówiły "szybko, otwórz". Więc pociągnełam za klamkę. Przyciągnełam drzwi w swoją stronę i zobaczyłam mokre od łez, zielone oczy Adama. Położyłam dłoń na usta. Adam siedział w kącie. W lewej ręce trzymał żyletkę, a prawy nadgarstek miał strasznie pocięty. Krew spływałam strumieniami na podłogę.

- Jezus! Adam co Ty zrobiłaś!? - krzyknełam rzucając się na kolana obok niego.

- Zostaw mnie... - powiedział słabym głosem.

- Ania, idź po apteczkę! - zawołałam do blondynki stojącej w drzwiach. - Jest w kuchni, w jednej z szafek na dole!

- Już idę. - odpowiedziała

- Adam... Adam? Tylko nie zamekaj oczu. Słyszysz mnie?! - mówiłam przez łzy. Brunet popatrzył na mnie. Rzucił żletkę przed sobie. Przyciągnął się bliżej mnie i pocałował mnie w usta. Po chwili oderwał sie ode mnie i usmiechnął sie słabo.

 - Żegnaj... - szepnął i zamknął oczy.

- Adam... nie... Adam nie! - krzyczalam przez łzy. Mocno go przytuliłam. Nadal oddychał. - Ania! 

- Nie mogłam znaleźć apteczki, ale już...- Ania przybiegla szybko trzymając w reku apteczkę, ale szybko sie zatrzymała w drzwiach widzac, ze Adam leży nie przytomny. 

- Dzwonię po karetkę. - powiedziała Ania, nie czekając na odpowiedź. Po kilku minutach przyjechała karetka. Nagle poczułam, ze Adam nie oddycha. Spanikowałam.

- Proszę Pana! - zawołałam do wchodzącego męszczyzny z noszami. - On nie oddycha!

- Spokojnie, proszę nie panikować, zaraz zabierzemy go do szpitala. - odpowiedział męszczyzna.

- A gdzie go zawieziecie? - zapytałam

- Na Krasickiego 20 (czy taki szpital istnieje, nie wiem xdd)

*W szpitalu*

Wpadłam do szpitala i podeszlam do recepcionistki.

- Przepraszam, gdzie leży Adam Zimmermann? - zapytałam 

- Na sali 213. Na razie go reanimują, ale myślę, że za kilka minut was wpuszczą. - powiedziała rudowłosa kobieta.

- Dziękuję. Ania chodź pod sale 213. - zawołałam Anię siedzącą na stołku przy drzwiach. Ruszyliśmy w stronę wcześniej wspomnianych drzwi.

______________________________________

Witam naleśniki, moje kochane pyśki! A i zapraszam was na istagrama "ciuraki_naruciaka". Jest to profil prowadzący przez fankę. I przy okazji mam okazję być tam adminką (kiniaQ). Jeśli wam się spodoba, zachęcam do zostawienia obserwacji! Jeśli nadal to czytasz, to pod moim ostatnim postem na insta, oraz pod tym rozdziałem napiszcie "CZYTAŁEM DO KOŃCA". Wtedy będę wiedzieć, kto czyta "ogłoszenia parafialne" iksde.

Narka! ~ Luna♡


Szukam cię wszędzie...| NaruciakWhere stories live. Discover now