Rozdział 10

459 25 3
                                    

Usiadłysmy na krzesełkach przed salą, gdzie leży Adam. Łzy spływały mi strumieniami. Bałam się, ze może nie przeżyć. Ania objęła mnie ramieniem. Wtuliłam się w nią i zaczęłam jeszcze bardziej łkać. Kilka minut później z sali wyszedł lekarz.

- Panie są... - zaczął lekarz podchodząc do nas.

- Ja jestem narzeczoną, a to moja przyjaciółka. - odpowiedziałam szybko. Ania kiwneła potakujaco glową.

- Pan Adam jest w dość ciężkim stanie. Narazie jest w śpiączce. Mogą panie go odwiedzić. - powiedział lekarz i zniknął za drzwiami obok. Jak oparzona wleciałam do sali, gdzie leżała moja miłość.

- Adam... - łkałam klęczac obok łóżka i trzymając jego zimną rękę. Leżał spokojnie oddychając. - ... Ja przepraszam..

Ania siedziała na taborecie obok mnie i przygladala mi się ze łzami w oczach.

*następny dzień*

Dziś postanowiłam, ze odwiedze Adasia w szpitalu. Ania nie mogła iść źe mną, bo musiala zająć się naszą wycieczką szkolną. Weszłam do okropnego, białego budynku. Skierowałem się do sali 213. Weszłam do środka, gdzie przy brunecie stał lekarz.

- O, witam panią. - zaczął lekarz wpisując coś do zeszytu.

- Dzień dobry - odpowiedziałam - Czy stan Adama się poleprzył?

- Poleprzył się o 80%. To bardzo dużo, jak na jego stan. Myślę, ze za kilka dni się obudzi. A teraz zostawię panią samą, mam dużo rzeczy do załatwienia - powiedział lekarz i wyszedł. Ja nadal stałam w miejscu i patrzyłam na Adama. Leżał taki bezbronny, słodki... z opatrzonym nadgarstkiem.

*tydzień później*

Znowu poszłam odwiedzić Adama. Byłam już całkiem nie żywa. Nie spałam przez cały tydzień. Nie jadlam nic. Czasami tylko napiłam się czegoś. Postanowiłam przynieść do Adama Mortiego. Podobno koty uleczają. W tym wypadku wybudzają. Położyłam go obok Adama, a sama usiadłam na brzegu łóżka i szepnełam Adamowi, różne miłe rzeczy. Po kilku godzinach rozmowy z samą sobą poszłam do toalety. Wracałam korytarzem z powrotem pod salę. Oczy same mi się zamekały. Otworzyłam powoli drzwi. Już nie chciało mi się wierzyć, ze się obudzi. Weszłam do sali i... zobaczyłam Adama, siedzącego na łóżku i głaskającego Mortiego!

- Adam! - wrzasnęłam i rzuciłam mu się na szyję - obudziłeś się!

- Kinga?! Co Ty tu robisz? - zapytał zaskoczony, kiedy się od niego oderwałam.

- No przecierz nie mogłam Cię zostawić w takim stanie! - płakałam ze szczęścia. - Ale czemu się zacząłeś ciąć?
Zagryzł dolną wargę i spuścił wzrok.
- No bo wiesz... - zaczął nadal patrząc w ziemię. - Ja Cię bardzo kocham i... wiem, ze ty nie czujesz tego samego co ja i nie mam już dla kogo żyć... - kilka łez poleciało po jego policzkach.
- Adam spójrz mi w oczy. - powiedziałam, a on posłusznie spojrzał swoimi zielonymi oczami na mnie. - Czy gdybyś nie był dla mnie ważny, to siedzialabym teraz tutaj? Czy rzuciłabym ci się na szyję?

- No... - przerwałam mu pocalunkiem w usta.

- Kocham Cię - wyszeptałam, kiedy się od siebie odkleikiśmy.

- Ja Ciebie też... - odpowiedział Adam i uśmiechnął się do mnie.

- Miauuu - Morti dał znać, ze siedzi obok.

- Oj, Ciebie też kocham - powiedziałam, wzięłam na ręce kota i pocałowałam go w pyszczek.

- O, widzę, że Pan się już obudził - do sali wszedł lekarz. - W takim razie zrobimy panu kilka badań i będzie mógł Pan iść do domu.

Lekarz zrobił mu kilka badań i zadał kilka pytań, a następnie poszliśmy do jego domu.

- Adam! Matko Boska, gdzie Ty byłeś! - już od progu zaczął krzyczeć Łukasz, a po chwili spojrzał na jego opatrzony nadgarstek. - Coś Ty zrobił!?

Adam nie zdążył odpowiedzieć, bo do mieszkania wszedł średniej wielkości brunet z waliskami i uśmiechem na twarzy.

- Nie chce przeszkadzać, ale, czy ktos mi pomorze? - zapytal.

- Jasne stary - odpowiedział Łukasz i podszedł do niego. Adam i ja zdziwnieni patrzylismy w ich stronę

- Ekhem - zakaszkal Adam zwracając tym samym uwagę na siebie. - Czy ktoś mi powie co tu się dzieje?

- To Rafał, nasz nowy wspólokator. Kuba razem z Iza się wyprowadzili, więc on zajmie ich miejsce. Adam, to jest mój kumpel Rafał, Rafał to moj kumpel Adam. Ta obok Adama, to Kinga, a ta z tyłu to moja dziewczyna Emilka.

- Cześć wszystkim! - przywitał się.

- Hej - odpowiedzieliśmy wszyscy.

- To ja nie będę wam przeszkadzała - powiedziałam. - pa!

- Pa - odpowiedzieli, a Adam pocałował mnie w policzek na pożegnanie.

- Uuuu - zawyli na co się zarumieniłam i wyszlam z mieszkania. Skierowałam się do hotelu, w którym mieszkam razem z Anią i szkolną wycieczką. Jutro miał być dzień wyjazdu do domu, więc chciałam powiedzieć Ani, ze zostaję w Sopocie, a resztę moich rzeczy przywiezie mi Kamil. Zadzwoniłam do Kamcia. Powiedział, ze przywiezie mi je jutro. Było już po 14. Postanowiłam, ze pójdę na miasto coś zjeść.

*Następny dzień*

Kiedy się obudziłam, spojżałam na telefon. Była godzina 13. Postanowiłam, ze pójdę się ogarnąć, bo w każdej chwili może przyjść Kamil. Zaszlam z łóżka i zobaczyłam... Kamila z moimi waliskami.

- Kamil! - wrzasnęłam i rzuciłam mu się na szyję.

- Co się tu kurwa dzieje...? - zapytałam jeszcze zaspana Ania.

- Ups... - szepnełam, bo kiedy Ania zostaje przez kogoś obudzona, na focha przez cały dzień. - Nic, nic śpij dalej, to tylko Kamil przyjechał.

- Ahhmm... - odpowiedziała i położyła się z powrotem na poduszkę.

- Gdzie mam położyć te walizki? - zapytał Kamcio

- Gdzie kolwiek, i tak zaraz wychodzę. - odpowiedziałam i podeszłam do szafy, żeby wziąść jakieś ubrania.

- Oo, a gdzie idziesz?

- A gdzie mogę iść o tej porze? Do swojego nowego domu i chłopaka!

- Emmm, nowego? - zapytał zdziwiony ignorując słowo "chłopak"

- No może nie nowego, bo to ten blok, w którym już mieszkałam, jak się tu przeprowadziłam. Nie pamiętasz?

- Aha to ten! - wykrzyknał, przez co znowu obudził Anię

- No kurwa ciszej tam!

- Już, już śpij dalej - uspokoiłam ją, wzięłam niebieski sweter, białe dżinsy i poszłam do łazienki. Kilka minut później, byłam już gotowa.

- Pa Kamcio - pocałowłam go w policzek i wzięłam od niego walizki. - Ania nie zapomnij, ze za godzinę jedziecie do domu.

- Jasne... - odpowiedziała i przyciągnęła się.

- Już idziesz? - zapytał Kamil i zrobił minę zbitego psa. - Mogę iść z tobą? Chcę poznać tego Twojego chłopaka.

Ehh, przypomniał sobie to słowo "chłopak".

- No dobra... - przewrócilam oczami i otworzylam drzwi naszego pokoju. Doszliśmy do mieszkania Adama. Zadzwoniłam dzwonkiem, drzwi otworzył mi Adam.

- Hej Kiniu - Adam pocałował mnie w policzek i razem z Kamilem weszliśmy do środka.
____________________________________

Siemka, mam nadzieję, ze rozdział wam się spodobał i zachęcam do zostawienia komentarzy i gwiazdek. ^^, oraz zapraszam do mojej Nowej książki "Youtube Chat". A to nazwa konta grupowego: Ciapoki_Luny zapraszam gorąco 💕❤

~ Luna♡

Szukam cię wszędzie...| NaruciakWhere stories live. Discover now