1.

10.3K 274 59
                                    




***

Nie wiedziałam co właśnie się stało.

On tu był.

Nate.

Usłyszałam tylko głośny trzask drzwiami i przymknęłam oczy tworząc na ustach cienką linię. Nie umiałam w to uwierzyć, co się właśnie stało. Serce waliło mi jak młot, a w głębi duszy płakałam jak małe dziecko.

- Cholera... To nie miało tak wyglądać. Kruszynko to miało wyglądać inaczej...Ja chciałem ci wszystko powiedzieć...

- Nie nazywaj mnie tak Luke. - wypuściłam z ust cichy jęk. Tylko jedna osoba mnie tak nazywała i mogła nazywać.

- Luke... My, my już pójdziemy... - odezwał się cichy dziewczęcy głosik. - Porozmawiaj z nią.

- Ja, ja was strasznie przepraszam... To miało wyglądać inaczej, ja...oh... - czułam że mój brat zaraz się rozpłacze słysząc jak jąka się co chwilę. Nie wiedziałam co mam w tym momencie zrobić. Siedziałam cicho i myślałam o całym zajściu przysłuchując się rozmowie.

- Lukey zadzwoń do nas, jak wszystko będzie w porządku. - odezwał się głos innej dziewczyny.

- Tak, tak... ja... ja na pewno zadzwonię. Boże... Przepraszam jeszcze raz naprawdę...

- Spokojnie stary, nie denerwuj się przecież nic się takiego nie stało. My już spadamy, do zobaczenia! - usłyszałam ze strony młodego chłopaka, po czym drzwi zamknęły się.

Czułam że czeka mnie poważna rozmowa której tak cholernie się bałam...

***

Siedziałam cicho w kuchni Luka, czekając aż łaskawie się tu pojawi. Ciepłe kakao rozgrzewało moje gardło. Chwilę później usłyszałam kroki które kierują się w moją stronę, co oznacza że mój brat się zbliża. Czułam jego obecność obok siebie więc zaczęłam rozmowę.

- O co chodzi? Powiesz mi w końcu? - zapytałam nieco sfrustrowana.

- Tak, już... tylko, porozmawiajmy w salonie. - brat chwycił mój wózek i udaliśmy się we wskazane miejsce.

-Teraz mów. - powiedziałam trochę większym tonem. - Dlaczego on tu był? Jak się tu w ogóle znalazł ? - milczał. - Lukey odpowiedz mi ! - krzyknęłam, chociaż nie mogłam uronić żadnej łzy czułam że w duchu umieram płacząc nad tym wszystkim.

- Proszę nie krzycz tak jakbyś miała się rozpłakać... - Głośno wypuścił powietrze z ust. - Słuchaj mnie teraz bardzo uważnie. - powiedział z delikatnym stresem który mogłam wyczuć w jego głosie.

- Mów...

- Nie chciałem żeby do tego doszło, naprawdę... - zmarszczyłam lekko brwi nie wiedząc o co mu chodzi. - Miałaś przyjechać później, a ja miałem ukryć fakt że Nate tu jest... eh... ja wiem że się nienawidziliśmy kiedyś, ale kiedy widziałem jego cierpienie zrozumiałem jak bardzo cię kocha... - zawiesił się na moment. - Wtedy, po twoim zaginięciu mijały wolno dni. Nikt nie umiał cię znaleźć. Nate myślał że uciekłaś od niego przed problemami. Nie wierzył nikomu. Kiedy odwiedziłem go w chłodny wieczór, aby z nim porozmawiać, nigdy bym się nie spodziewał że zastanę go w takim stanie. To właśnie wtedy wiedziałem że popełniłem błąd oceniając go dupkiem. Widziałem jak cię kocha. Przyszedł pewien czas kiedy chciałem pójść do niego po rzeczy które u niego zostawiłem... Nie było go. - zatrzymał się na chwilę, po czym kontynuował. - Po dwóch tygodniach dowiedziałem się że przyleciał tutaj, żeby uciec od tamtego miejsca i od wspomnień. Nie wierzył że ujrzy cię kiedyś jeszcze na oczy. Chciał zapomnieć, więc wyjechał. Teraz studiuje tutaj ze mną... Po pewnym czasie też tutaj przyjechałem, całkowicie zapominając że Nate też tu studiuje. Pewnego razu spotkaliśmy się w kawiarni, chcąc mu wszystko wytłumaczyć, dlaczego cię nie ma. Nie dało się. Powiedział że tak będzie lepiej jak ani razu o tobie nie wspomnę. Zgodziłem się. Wtedy ty się znalazłaś. Nic mu nie powiedziałem tak jak obiecałem. Zapomniałem o tym wszystkim, aż dowiedziałem się o twoim przyjeździe tutaj. Nie wiedziałem co mam zrobić, aż w końcu przyjechałaś. Z Natem jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi... - po dłuższej chwili kiedy się nie odzywał, zrozumiałam że skończy.

- Luke... Ja, ja nie wiedziałam, przepraszam, ja...

- Nie słoneczko, nie przepraszaj. To moja wina, powinienem cię uprzedzić zanim przyjedziesz. Porozmawiam z nim. Nic mu nie powiem na ten temat. Ty musisz zrobić to sama, Darlin.

Miał rację, miał cholerną rację. Sama muszę z nim porozmawiać. Dam mu czas na to aby to sobie przemyślał, nie będę naciskać na niego. Pewnego dnia sam będzie chciał poznać prawdę, ja mu ją powiem. Przynajmniej mam nadzieję.


***


Leżąc na łóżku i słuchając mojej ulubionej piosenki nuciłam ją sobie w spokojniejszej wersji. Nagle ktoś wyjął mi słuchawki z uszu przez po podniosłam się z łóżka. Nie byłam w stanie wstać. Mogłam zrobić jedynie minimalne czynności, ale nie wstać.

- Kto tu jest? - zapytałam.

- To tylko ja, myślałem że śpisz, więc wyjąłem ci te słuchawki. - odpowiedział.

- Nie, nie... ja słuchałam muzyki przed snem, robię tak codziennie. Bez tego nie zasnę. - Mogłam wyczuć że Luke się delikatnie uśmiecha.

- Dobra, to ja spadam słone... - nie dałam mu dokończyć mówiąc :

- Dziękuję Luke... - powiedziałam spuszczając lekko głowę.

- Ale nie ma o czym mówić. Nie dziękuj mi, miałaś prawo wiedzieć. Śpij spokojnie i poukładaj sobie wszystko w głowie. To będą zajebiste dni Darls !- krzyknął śmiejąc się. Ja również uśmiechnęłam się. Pierwszy raz od bardzo dawna.

- A teraz dobranoc słoneczko. - powiedział chcąc odejść, ale zauważył rzecz leżącą na mojej szafce, a w zasadzie zdjęcie w ramce. To najważniejsza dla mnie rzecz która poprawia mi humor, mimo że nie widzę tego zdjęcia to bardzo dokładnie wiem co się na nim znajduje, a raczej kto. To ja i Nate, uśmiechnięci od ucha do ucha. Nate trzyma mnie za nogi, a ja jestem na jego plecach obejmując go rękami w szyi. Oboje się śmiejemy i jesteśmy szczęśliwi.

Po chwili mój brat wypowiada jedno zdanie które hamuje mój oddech, a ja zamieram.

- On też ma to zdjęcie dalej na szafce.





***

Mam nadzieję że się podoba, do następnego !

Ciao <3

Nie Zapomnij MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz