Prolog

20.3K 389 222
                                    







- Pasażerowie podróżujący do Los Angeles odlatują za 20 minut. - Głos kobiety rozniósł się po całym lotnisku. Przymknęłam oczy mając nadzieję że to tylko sen.

Przez ułamek sekundy w mojej głowie pojawiło się zdjęcie. Moje zdjęcie z najważniejszą osobą w moim życiu. Z nim.

Nate.

Imię które rozbrzmiewa w mojej głowie przez całe 11 miesięcy od chwili kiedy ostatni raz go zobaczyłam...

- Kochanie... - słyszę delikatny głos mojej rodzicielki. Odwracam się przodem do niej i mojego taty. Przymykam oczy, a z moich ust słychać westchnięcie. Nic nie mogę dostrzec, jedynie poczuć że ktoś kuca przy mnie chwytając moje kolana.

- Darlin posłuchaj... - jej głos drży. - Wujek Mark się tobą zaopiekuje do czasu aż będziesz na miejscu. - wyczuwam w jej głosie wielką troskę i smutek. Po chwili czuję jedynie obejmujące mnie szczelnie ramiona i delikatny szloch mojej matki. Puszcza mnie i po chwili czuję silniejsze ramiona obejmujące mnie. Tata całuje mnie w czubek głowy po czym odsuwa się ode mnie.

- Kochamy cię jak najmocniej potrafimy słonecznko i pamiętaj że zrobimy wszystko co w naszej mocy abyś znów była szczęśliwa. - Głos mojej mamy rozbrzmiewa w moich uszach, co silnie łamie moje serce gdy słyszę jej delikatny płacz.

Po chwili czuję że ktoś chwyta mój wózek, powoli kierując się z nim w danym kierunku. Jedyne co słyszę z ust swojej mamy to ,, Wszystko będzie dobrze" czyli największe kłamstwo jakie słyszałam.


***


Po kilku godzinach lotu otwieram oczy, dalej widząc ciemność jak przez ostanie 3 miesiące. Nie mogę dostrzec pięknych widoków za oknem, które tak zawsze chciałam zobaczyć.

Słyszę dźwięk  który oznacza że trzeba zapiąć pasy co mówi że za niecałe 15 minut będziemy już na ziemi. Prawą ręką próbuję znaleźć pas. Po kilku próbach udaje mi się to więc z cierpliwością czekam aż samolot wyląduje. Poruszam delikatnie palcami w nogach dając ręce pod pośladki aby je choć trochę ogrzać.


Chwilę później samolot ląduję a ja przełykam ślinę, dziękując że szczęśliwie dolecieliśmy. W samolocie słyszałam niemałe zamieszanie spowodowane tym że każdy pasażer chce jak najszybciej znaleźć się tam gdzie przypadło mu w planach. Czuję że mój wózek powoli zaczyna się poruszać do przodu.

Nagle moją twarz rozpromienia jasność kiedy wychodzimy z pokładu. Czuję jedynie ciepłe powietrze i lekki wiatr który powiewa moje włosy. Niestety nie mogę dostrzec nic poza ciemnością. Mój wózek teraz znajduje się w powietrzu co oznacza że trzeba mnie przenieść ze schodów pokładu na ziemię. Kiedy czuję grunt pod nogami biorę głęboki wdech i lekko wypuszczam powietrze.

Jestem w Los Angeles

Miejsce które miałam odwiedzić z przyjaciółmi i z chłopakiem, ale teraz jestem tu tylko po to aby odbyć operację oczu która sprawi że być może odzyskam wzrok i aby odbyć rehabilitację abym mogła pozbyć się wózka na którym siedzę 3 miesiące. Moja martwica nóg uniemożliwiła mi chodzenie, dlatego stwierdzili że to najlepszy sposób.


***

- Jak się czujesz ? - dobiegł mnie głos mojego wujka.

- Dobrze. Tak jak sobie marzyłam. Mam wielką nadzieję że za niedługo ujrzę i poczuję prawdziwy klimat i zanurzę stopy w ciepłym piasku czując jak ciepła woda zalewa mi nogi. - mówię z małym uśmiechem na ustach

- Będzie tak słoneczko.- powiedział mój wujek i ruszyliśmy w stronę auta brata mojego taty który ma mnie zawieść do mojego brata który nie spodziewa się pewnie mojej wcześniejszej wizyty.

Luke ma 19 lat i mieszka tu od dwóch lat ze względu na szkołę. Zamieszkam z nim przez dłuższy czas, natomiast mój wujek przyjechał tu w sprawach biznesowych.

***

Wsłuchując się w piosenkę którą słucham za każdym razem czuję ze samochód się zatrzymuje . Po wielu próbach wyciągnięcia mnie z samochodu jestem już na ziemi. Słyszę mały hałas i dźwięk walizki która sunie po kostce brukowej idącej do drzwi domu mojego brata. Znajduję się pod drzwiami a moje serce znajduje się w gardle ze stresu. Słyszę dźwięk rozchodzącego się dzwonka, a za chwilę drzwi które się otwierają. Czuję że znajduję się w środku słysząc z drugiego pokoju śmiechy i rozmowy.

- Witaj Luke. Bardzo się spieszę. Dbaj o te słoneczko i nie pozwól żeby cokolwiek się jej stało.

- Możesz być tego pewny wujku - słyszę męski głos mojego brata. Zmienił się.

- Do zobaczenia Luke. Do zobaczenia słoneczko. - Słyszę dźwięk zamykanych drzwi, a po chwili silne ramiona obejmujące mnie. Oddaję uścisk z silną tęsknotą wdychając jego cudowne perfumy.

- Hej mała. - słyszę po chwili.

- Cześć Luke.

- Nie spodziewałem się ciebie tak szybko, dlatego wpadłaś w porę kiedy mam w domu przyjaciół.- Wyczuwałam uśmiech na jego twarzy, i stres w głosie? - Chodź przedstawię ci wszyst... - nie dokańcza zatrzymując się na chwili mówiąc do siebie ciche cholera z myślą że tego nie słyszałam.

- Luke wchodzimy? - zapytałam z lekką irytacją.

- Um... Tak, tak... - powoli wchodzimy do pomieszczenia w którym panuje przyjemne ciepło. Po chwili słyszę tak bardzo dobrze znany mi śmiech który w jednym momencie śmiertelnie ucicha. Nie mogę nic dostrzec, więc czekam na dalszy rozwój wydarzeń słysząc po chwili swoje imię.

- Darlin... - mówi tak dobrze znany mi głos, którego brakowało mi przez miesiące i zniknął w ułamku sekundy.

Teraz wiem dlaczego Luke się zestresował przeklinając przy tym. Luke wiedział o co chodzi i co się stało kilka miesięcy temu. Słyszę ten głos. Ten cudowny głos. I to jest jedna jedyna osoba w tylko swoim rodzaju.

Nate.

                                         ***
Zostawcie po sobie ślad i do Następnego !

Ciao <3

Nie Zapomnij MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz