Ethan
Ilość lekarstw zaszokowała mnie. Myślałem, że na serio ma tam tyle kosmetyków. Boję się, że jest poważnie chora. Może nawet śmiertelnie. Boję się, że ledwo co ją odnalazłem to już za chwilę będę musiał pogodzić się ze stratą. Zerkałem na nią, gdy nie patrzyła. Nie wiem co mam jej powiedzieć. Tym bardziej przy Grece i Chassie. To nie ich sprawa. To musi być najpierw powiedziane między nami. Widzę, że nie tylko ja mam swoje tajemnice i sekrety.
Na parkingu podzieliliśmy się na trzy samochody. Oprócz Grece przywitali nas jeszcze Gareth, Phill oraz Lisa. Wszyscy byli betami. Jakże by inaczej? Phill i Lisa byli małżeństwem. Sprawowali opiekę nad europejskimi projektami ojca i tutejszą filią firmy. Gareth jest ojcem Chassa i Grece. Przyjechał pod Paryż, by dokładnie przyjrzeć się tutejszym planom rozbudowy jednego z osiedli. Jest jednym z najlepszych architektów jakich znam. Grece oczywiście musiała przyjechać z nim. Zazdrościła bratu, że wszędzie ze mną jeździ. W końcu był moim betą. Jego miejsce jest zawsze przy moim boku.
Mimowolnie uśmiechnąłem się na widok mojego mustanga. Lubię szybką jazdę i sportowe auta, choć takie nie nadają się na bezdroża Australii. Wykorzystałem więc fakt, iż często przyjeżdżamy do Francji i mam tu własny środek transportu.
-Ariel?-obejrzałem się na nią. Wyglądała na strasznie słabą mimo snu w samolocie.
-Hymm?-mruknęła tylko i napiła się wody.
-Chodź, usiądziesz z przodu.-obdarzyłem ją promiennym uśmiechem, może przejażdżka wywoła u niej uśmiech?
Wpakowaliśmy się do auta. Chass z Grece z tyłu, torby do bagażnika mojego mustanga, a reszta do SUV-a ojca. Mała pojemność. Nic na to nie poradzę.
-Ej... To zawsze ja siadam z przodu.-odezwał się mój beta ze smutną miną sadowiąc się i zapinając pas.
Ariel
Nigdy nie jechałam takim autem, ale moje samopoczucie i kac nie pozwolą na radość. Raczej bałam się, że za mocno trzasnę drzwiami, że coś zepsuje, że przycisnę coś czego nie powinnam. Ból głowy nie chciał uparcie minąć. Na szczęście nie mdliło mnie. Wsiadłam niepewnie do środka i zapięłam pas po dłuższej chwili mocowania się z zapięciem. Przytuliłam torbę do siebie i patrzyłam jak Ethan odpala maszynę. Grece siedząca z tyłu wypytywała Chassa o pobyt w Islandii. Trajkotała jak najęta. Patrzyłam za okno nie mając ochoty z kimkolwiek rozmawiać. Podziwiałam Paryż przez, który przejechaliśmy, a potem sielskie widoczki pól i przytulonych do nich gospodarstw. Poczułam czyjąś dłoń na swoimi kolanie. Odwróciłam się w stronę kierowcy. Ethan z uśmiechem głaskał mnie po nodze, co chwila zbierając dłoń, żeby zmienić biegi.
-Wszystko w porządku?-spytał na tyle głośno, żebym go usłyszała, ale nie na tyle, żeby reszta pasażerów mogła zrozumieć jego słowa.
-Nie. Czuję się okropnie.-przyznałam cicho.
-Za niedługo będziemy na miejscu.-próbował mnie pocieszyć.-Pokój na pewno Ci się spodoba.
Godzinę później podjechaliśmy pod uroczy dworek z okrągłym podjazdem pośrodku, którego stała fontanna. Do ogromnych, podwójnych drzwi prowadziły szerokie schody starannie odgarnięte ze śniegu. Było tu i tak o wiele cieplej niż w moim rodzinnym kraju. Widać, że tu zima jest łaskawsza i za niedługo się skończy. Drzwi się otworzyły by wypuścić chłopaka w czerwonym stroju obsługi, do którego wyszedł Ethan. Rozmawiali przez chwilę po francusku. Zaskoczył mnie fakt, że wypowiadane przez rudzielca słowa w moich uszach brzmiały jak obietnica romantycznej randki i ogromnego orgazmu... Chyba kac mi mija?
Rudzielec podszedł do drzwi samochodu i otworzył je przede mną. Wysiadłam i od razu się zachwiałam. No super...
-Do twarzy Ci z rumieńcami.-zauważył podtrzymując mnie ręką.
CZYTASZ
Bryła Lodu
Werewolf"Zadarł do góry głowę węsząc z zamkniętymi oczami. To ona. Jest tu. To jej zapach!! Krzyczały komórki jego ciała. Każda chciała odnaleźć ją i połączyć się. Poczuć dotyk, poznać smak, zobaczyć. Otworzył oczy. Stał pod starą kamienicą."