02

807 20 0
                                    

Ethan

Po rozmowie z ojcem szybko ruszyłem do swojego bety. Chass był świetnym kumplem, zaradnym, a ja potrzebowałem pomocy kogoś zaufanego. Jeśli nie odnajdę jej czeka mnie koligacja z tutejszym klanem. Wiem, że im to na łapę, naszemu klanowi to wisi. Ale wyklucza to pomoc z ich strony. Trzeba sobie poradzić samemu na obcym terytorium.

-Chass. Wchodzę.-krzyknąłem pod drzwiami jego pokoju i wparowałem do środka. Chłopak siedział z kubkiem kawy przed laptopem.

-Dzień dobry.-odpowiedział nie podnosząc zielonych oczu znad laptopa.

-Chass, jesteś sam?-spytałem sadowiąc się na fotelu.

-Jasne, że tak. Urocza Maxim już wyszła.-odparł z szelmowskim uśmiechem.-Coś się stało, Ethanie?-nadal na mnie nie spojrzał.

-Mamy problem.-zacząłem przyciszając głos. Zyskałem tym jego uważne spojrzenie.-Znalazłem ją. Jest tu. W tym mieście.

-Więc nie mamy problemu.-stwierdził i napił się kawy.

Nie wytrzymałem. Mocno gestykulując i próbując trzymać wewnętrznego wilka w ryzach, opowiedziałem o wczorajszym dniu i dzisiejszej rozmowie z ojcem. Po wszystkim Chass zajrzał do kubka. Był już pusty. Westchnął głęboko.

-Jaki masz plan?-wbił we mnie zielone oczy.-Bo jakiś na pewno masz.

-Mam, ale miał być długo terminowy. Nie wiem czy w tydzień dam radę.-wyznałem przejęty.

-Trzeba by było kupić trochę czasu.-zaczął Chass.-Nie wiesz nawet jak ona wygląda. Masz przejebane.-podsumował dołując mnie bardziej.

-Wielkie dzięki.-warknąłem.-Za niedługo pełnia. Nie powstrzymam się. Mogę ją skrzywdzić.

Chass popatrzył na mnie ze zrozumieniem. On co prawda nie znalazł swojej mate, ale sporo wiedział o kobietach. W końcu co noc miewał inną i żadna się o niego nie kłóciła.

-Dasz radę. Jesteś uroczym mężczyzną. Niektóre lecą na kasę, ją też masz. Nawet przystojny z Ciebie gość.-wymienił, znów zaglądając do kubka. Wstał i poszedł do sypialni.

-Weź prysznic, odwal się i wybierzemy się szukać tej Twojej przeznaczonej.-zakomenderował zamykając drzwi. Miał rację. Od wczoraj się nie kąpałem.

Pół godziny później już byliśmy koło kamienicy. Patrzyłem na okno, które nadal było uchylone.

-Na co czekamy?-spytałem Chassa zniecierpliwiony. Mój wilk chciał działać.

-A jaki masz pomysł? Chcesz zapukać do jej drzwi i co powiesz?-pokręcił głową.-Najpierw poczekamy, aż wyjdzie. Zidentyfikować ofiarę. Krok pierwszy.-zajrzał przez witrynę sklepu przed, którym staliśmy. Zacmokał niezadowolony.

Wbiłem wzrok w drzwi kamienicy czekając. Węszyłem co chwilę, aby tylko ją wyczuć. Nie wychodziła nigdzie. Złapałbym trop od razu. Spojrzałem na Chassa.

-Tam jest kawiarnia. Idź po tą kawę.-wskazałem ręką mały przybytek przecznicę dalej.

-Tobie też wziąć?-rzucił idąc już we wskazanym kierunku.

-Jasne.-odparłem i znów wbiłem wzrok w drzwi kamienicy.

Ariel

-Czy Ty musisz wszystko wiedzieć od razu?-westchnęła Irin patrząc dziwnie na moje włosy.

-Wiedziałabym na przykład czy już stawiać opór czy nie.-odparłam rozdrażniona. Wygrzebałam grzebień spomiędzy kserówek na paleontologię i przeczesałam byle jak włosy. Koło brudnego kubka leżała gumka, chwyciłam ją i związałam byle jak kucyk. Siostra popatrzyła na mnie przewracając oczami.

-Ciuchy już mi wybrałaś. Starczy.-zamruczałam.

-Niech Ci będzie.-odparła przestępując z nogi na nogę.-Ale założysz ten czarny płaszczyk? Tak Ci w nim ślicznie.-zaświergotała ze słodkim uśmiechem.

-Masz szczęście, że go lubię.-odparłam zbliżając się do drzwi. Wciągnęłam glany i nie wiążąc ich odwróciłam się do siostry.-To gdzie się wybieramy?-spytałam znowu, zdejmując płaszcz z wieszaka.

-Niespodzianka.-ruszyła do drzwi.

Gdy zeszłyśmy obdrapaną klatką schodową na dół poczułam coś dziwnego. Przeczucie nakazało mi wracać do domu. Irin mi nie odpuści, więc wbrew sobie wyszłam za nią na ośnieżony chodnik. Ruszyła od razu wzdłuż ulicy chwytając mnie pod ramię. Paplała coś o nowej pracy, jakimś koledze i zachwycała się mijanymi sklepikami. A ja cały czas czułam, że coś jest nie tak.

Ethan

Chass wrócił z kawą akurat, gdy dwie dziewczyny wyszły z klatki kamienicy. Mój wewnętrzny wilk oszalał. To musi być jedna z nich.

-To one.-wydyszałem wbijając w nie wzrok.

-Opanuj się.-mruknął Chass.-Idziemy za nimi. Zaaranżujemy spotkanie i dowiesz się, która jest Twoja.

Gdyby nie jego ręka na moim ramieniu już bym je dopadł. Jego spokojne słowa przywołały mnie do porządku. Poszliśmy za nimi. Oczywiście trzymając dystans. Jedna miała piękne, długie, brązowe włosy. Druga byle jak związała w jakiś kołtun białe pasma. Jakbym mógł wybierać wolałbym tą wyższą. Wydawała się radosna i ciepła.

Doszliśmy do centrum. Dziewczyny weszły do jakiegoś baru dla studentów. Teraz trzeba obmyślić jakiś plan. Spojrzałem uważnie na Chassa. Miał o wiele więcej doświadczenia niż ja.

-Mój drogi Alfo.-zaczął.-Wchodzimy, szybko lustrujemy sytuację i wtedy zdecyduję jaką taktykę obierzemy.

-Czuję się jak kretyn.-wyznałem.

-Na spokojnie. Albo kasa, albo wygląd. Na jedno z tych dwóch na pewna da się złapać.-wsparł mnie.

Brzmiało to jak pocieszenie dla idioty. Jeśli ona nie poczuje przyciągania to mam przesrane podwójnie.

Weszliśmy do środka. Duża sala z boksami, a na przeciw wejścia bar z przeszkloną ladą. Obiady też tu dają. Poczułem jej zapach. Cudowny, świeży, kuszący. Chass szturchnął mnie i wskazał głową kierunek. Siedziały w kącie. Na szczęście same. Jadły coś. Ta ładniejsza cały czas mówiła. Druga milczała słuchając jej.

-Zamówiłem nam porcję mięcha.-usłyszałem Chassa koło ucha. Ruszył do stolika blisko wyjścia, ale też tak usytuowanego, że mogliśmy obserwować obie dziewczyny. Niestety siedziały do nas plecami. Z samego profilu nie rozpoznam mojej przeznaczonej. Ciężko to widzę. Jestem pesymistą w tej sprawie.

Bryła LoduOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz