Ariel
Słuchając Ethana starałam się zrozumieć jak to działa. To całe bycie wilkołakiem. W pewnych momentach przypominało mi rozdwojenie jaźni. Gdy już pozwolił mi się wygodnie ułożyć na swoich kolanach poprosiłam, by opowiedział o swoich wędrówkach po lesie. Opowiadał z pasją o wędrówkach po Tallandze. Jednym z parków narodowych Austarlii. Wspominał pierwsze wypady z Chassem. Przyjemnie się go słuchało. To jego całe wilkołactwo wydawało się takie naturalne jak bycie leworęcznym albo ciemnoskórym. Nic nadzwyczajnego, nic groźnego.
-Szkoda, że nigdy tego nie poczuję.-zamruczałam po kolejnej opowieści. Ethan zaniemówił. Po chwili pogłaskał mnie po głowie.
-To nic złego być zwyczajnym człowiekiem.-próbował mnie pocieszyć, ale nie udało mu się. Poczułam się gorsza od niego z tego powodu. Musiał to wyczuć dlatego zaczął mnie łaskotać po brzuchu. Nie osiągnął zamierzonego celu. Nie mam tam łaskotek.
-Jak chcesz pocieszyć drugą osobę, to wystarczy, że ją przytulisz.-mruknęłam. Otulił mnie ramionami i zaczął cicho nucić nieznaną mi melodię. Uspokoiła mnie na tyle, że zaczynałam przysypiać. Wtuliłam policzek w jego tors i zamknęłam oczy.
Ethan
Łaskotanie po brzuchu zawsze działało. Zdziwiło mnie, że na Ariel nie działa. Uświadomiłem sobie teraz, że ona nie ma wilka w sobie. To przez to nie działa. Nasz związek może być trudniejszy niż mi się wcześniej wydawało.
-Jak chcesz pocieszyć drugą osobę, to wystarczy, że ją przytulisz.-wymruczała. Nadal czułem, że jest smutna. Przytuliłem ją mocniej. Pamiętam melodię piosenki, którą śpiewała mi mama, gdy byłem mały. Zanuciłem ją delikatnie kołysząc Ariel w swoich ramionach. Ledwo widziałem jej twarz, gdy się wtuliła we mnie. Oczy miała zamknięte. Wspomnienia mamy nie były przy niej takie przykre. Długo tak siedziałem nucąc w kółko tą samą melodię. Za oknem zaczynało się ściemniać. Coraz częściej patrzyłem w kierunku lasu majaczącego na horyzoncie. Przyjemnie by było zanurzyć łapy w śniegu i pościgać się z Chassem. Dawno nie biegałem. Dawno nie polowałem. Dawno nie czułem zapachu lasu i zwierzyny. Dziś zacząłem tęsknić za tym mocniej. Do tego uczucia dołączył smutek, spowodowany tym, że nie mogę się dzielić takimi chwilami z moją malutką. Ona nie zamieni się w wilka i nie pobiegnie przy moim boku. Z nostalgii, która się we mnie rodziła wyrwało mnie pukanie do drzwi. Spojrzałem na spokojną twarz Ariel. Powoli otworzyła oczy.
-Chyba będzie trzeba wstać.-ziewnęła powoli się prostując.
-Drzemka po obiedzie jest często wskazana.-posłałem jej uśmiech.
-Obijanie się sprawia, że cały dzień nam ucieka.-wstała, odeszła jeden krok i zaczęła się przeciągać. Poszedłem otworzyć drzwi, zza których kolejny raz odezwało się pukanie.
-Gotowy?-to by Chass, znów ubrany w dres, ale na szczęście nie fioletowy. Wepchał się do pokoju i spojrzał zdziwiony na Ariel.-Grece nie zabrała Cię ze sobą?
-Dokąd?-zapytała jeszcze nie do końca rozbudzona Ariel.
-No...-blondyn odczekał, aż zamknę drzwi.-Do lasu.-spojrzał na mnie wyczekująco.
-Nie dziś.-powiedziałem spokojnie.-Zostanę z Ariel w hotelu. Leć polować i pobiegać za mnie.
-Ale...-Chass urwał i widać było po jego rysach, że załapał o co chodzi.-Dobra, rozumiem, ale nie możesz każdej pełni spędzać w ten sposób.
-Zobaczymy. Może się uda.-posłałem mu cierpki uśmiech.
-Nie musisz mnie pilnować całą noc.-oświadczyła Ariel podchodząc do mnie.-Wiem, że wybranie się z Chassem sprawi Ci dużą przyjemność, więc po co masz z tego rezygnować?
-Bo chciałbym, żebyś była, wtedy ze mną.-wylałem cały swój żal w to zdanie. Chass zrozumiał od razu i pokiwał lekko głową, a Ariel lekko się zarumieniła.
-Nie nadążę za Wami.-próbowała mnie przekonać.-Nie jestem wilkiem. Nie mam zbyt dobrej kondycji.
-I właśnie dlatego zostanę w hotelu.-stwierdziłem nie do końca szczęśliwy z tego wyboru. Cokolwiek bym zrobił i tak nie będzie dobrze.
-A może...-zaczął Chass i spojrzał na mnie niepewnie.-Ariel mogłaby pojechać na Twoim grzbiecie?-zaproponował. Wiem, że nie chciał iść sam. Musiałby dogonić Will'a albo Ryan'a, żeby dobrze się bawić. Wzrok blondyna powędrował z mojej twarzy na Ariel. Jej oczy zrobiły się ogromne.
Ariel
Propozycja Chassa była logicznym wyjściem z sytuacji. Ethan miałby mnie przy sobie i mógłby być wilkiem w czasie pełni. Z tego co mówił wilk teraz dochodził do głosu bardziej niż w innym czasie. Mogłam tylko się domyślać jak on może się czuć musząc siedzieć ze mną w pokoju. Z drugiej jednak strony bałam się skonfrontować z tym czym jest. Co innego rozmawiać o tym i słuchać na ten temat, a co innego doświadczyć tego. Nie wiem jak zareaguję na to, że rudzielec z człowieka przemieni się w... Właściwie nawet nie wiedziałam w co.
-Wydaje mi się, że to byłoby za szybko.-odezwał się Ethan patrząc na mnie.
-Za szybko?-zapytał Chass nie rozumiejąc do końca sytuacji. Czułam, że Ethan wręcz czyta mi w myślach.-Przecież nie będziesz siedział tu zamknięty. Nie dasz rady. Za dobrze Cię znam.
Po tych słowach dotarło do mnie, że stwierdzenie "za szybko" może określać cały początek naszego związku. Muszę się więc uzbroić w cierpliwość i duże pokłady wyrozumiałości.
-Idziesz.-odezwałam się twardo.-Obojętnie czy ze mną czy bez. Idziesz i nawet nie próbuj mnie przekonywać.
Rudzielec spojrzał na mnie z ulgą. Widziałam jak jego oczy zaczynają błyszczeć z radości. W jednym dużym korku znalazł się przy mnie. Objął mnie ramionami i podniósł do góry, jakbym nic nie ważyła.
-Musisz się ciepło ubrać.-zarządził.
-Ethan... To nie jest dobry pomysł, żebym szła z Wami.-próbowałam wydostać się z jego objęć.
-Ale czemu nie?-wtrącił się Chass.-Sparowane wilki niemal wszystko robią razem.
-Nie jestem wilkiem...-zamruczałam, ale słowa Ethana mnie zagłuszyły.
-Pojedziesz na moim grzbiecie. Poczujesz niemalże to samo co ja. Będzie cudownie.-nie mogłam powstrzymać jego optymizmu. Nie potrafię nadal się upierać, gdy on jest taki szczęśliwy.-Idź się bardzo ciepło ubrać.-zarządził i dał mi całusa w policzek.
Poszłam do sypialni pełna obaw. A co jak oni będąc wilkami uznają mnie za zwierzynę? Usiadłam na łóżku rozmyślając o tym. W drzwiach pojawił się Ethan.
-Malutka tylko proszę, pośpiesz się. Będzie wspaniale.-szczęście wypływające z jego oczu udzieliło mi się. Nabrałam wiary w siebie, w końcu nie może być, aż tak źle? Kolacja nie była straszna. Zakupy z Grece też były przyjemne. A więc, co w wycieczce z wilkołakami, w pełnię, do lasu, może być złego?
CZYTASZ
Bryła Lodu
Werewolf"Zadarł do góry głowę węsząc z zamkniętymi oczami. To ona. Jest tu. To jej zapach!! Krzyczały komórki jego ciała. Każda chciała odnaleźć ją i połączyć się. Poczuć dotyk, poznać smak, zobaczyć. Otworzył oczy. Stał pod starą kamienicą."