24

244 12 0
                                    

Ethan

-Zoofilką?-zamruczałem pod nosem, gdy Ariel znikła w łazience. Pukanie do drzwi wyrwało mnie z zamyślenia. Podszedłem i otworzyłem drzwi. Wpuściłem do salonu młodego mężczyznę z obsługi, który pchał przed sobą wózek. Z krótkiej wymiany zdań dowiedziałem się, że szef kuchni starał się wykonać posiłek zgodnie z instrukcją, ale niektóre elementy nie są identyczne. Wręczył mi rysunek. Dałem mu napiwek i zamknąłem za nim drzwi. Przyjrzałem się małemu arcydziełu na kartce. Z łatwością rozpoznałem potrawy. Tatar, stek, z którego sączy się troszkę krwi, dzbanek herbaty, zupa cebulowa, sałatka z kurczakiem. Do tego dwie filiżanki i dwa komplety sztućcy. Po kolei podnosiłem pokrywki, a ślinka sama zaczęła mi cieknąć. Spojrzałem jeszcze raz na rysunek. Wszystko było identyczne. Nawet układ kawałków kurczaka w sałatce. Usłyszałem kroki. Ariel pojawiła się w salonie.

-Dobrze, że już jest kolacja. Jestem strasznie głodna.-powiedziała podchodząc do wózka. Ubrała tą sukienkę. Opinała jej ciało, jakby była jej drugą skórą. Nie założyła stanika i dobrze widziałem jak sutki jej sterczą.

-W jaki sposób się dogadałaś na dole?-spytałem odrywając od nich wzrok.

-Trochę po angielsku, trochę na migi.-przyznała i spostrzegła kartkę w mojej ręce.

-Ty to narysowałaś?-spytałem pokazując jej rysunek.

-Tak było szybciej.-wyjaśniła spokojnie, przenosząc miskę z zupą na stolik.

-Szef kuchni kazał przekazać, że nie wszystko wyszło dokładnie tak jak na nim.-spojrzałem na nią uważnie.

-Och... -zastygła i spojrzała na rysunek, potem na dania.-Myślałam, że po prostu będzie wiedział jakie dania przygotować, a nie, że ma być dokładnie tak jak na nim. Jesteś zły?-wpatrzyła się we mnie.

-Nie. Jestem zaskoczony.-przyznałem odkładając arcydzieło na stolik.-Nie mówiłaś, że tak pięknie rysujesz.

-Pięknie?-zaśmiała się cicho.-To tylko szybki szkic.-na jej policzkach wykwitł rumieniec.-Cieniowanie jest do niczego, a linie są krzywe. Wcale nie jest taki piękny.-mówiąc to nie patrzyła na mnie. Wzięła sztućce i zaczęła zjadać zupę.

-Ariel?-chciałem zwrócić jej uwagę, spojrzała na mnie przelotem.-Dziękuje, że o mnie też pomyślałaś.-powiedziałem chwytając talerz z tatarem. Byłem okropnie głodny.

-Nie ma za co.-powiedziała najzwyczajniej na świecie. Jedliśmy milcząc. Słychać było jedynie brzęk sztućców, talerzy i misek. Spojrzałem na nią uważnie zjadając ostatni kawałek steku. Popijała herbatę wygodnie ułożona na kanapie.

-Zoofilka?-uniosłem jedną brew.

-Oh...-o mało nie oblała się herbatą. Jej policzki zrobiły się różowe.-Zoofilia, jak człowieka podnieca seks ze zwierzęciem.-przyznała cicho.

-Podniecało Cię, gdy byłem w pełni przemieniony?-spytałem tak swobodnie, że odwróciła twarz i próbowała się ukryć za długą grzywką. Uśmiechnąłem się i usiadłem obok niej, również z herbatą.

-Ariel? Rozmowa jest ważna w związku.-dotknąłem jej ramienia. Spojrzała na mnie.

-Za szybko. Wszystko dzieje się zdecydowanie za szybko.-powiedziała, a potem przygryzła dolną wargę.-Sama nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Najpierw byłam przerażona. Potem wyszły dwa ogromne wilki i jeden przypominał Ciebie... Bałam się jak cholera...

-To byłem ja. Czułem Twój strach. Nie wiedziałem tylko jak sprawić, żebyś się nie bała.-pogłaskałem jej ramię.

-A potem ten szaleńczy bieg. Nie miałam tyle siły w palcach, żeby utrzymać się dłużej. Dobrze, że nie spadłam na ten kamień, który był obok. A seks? Ethan... To było przyjemne, bo wiedziałam, że sprawiam tym Tobie przyjemność.-podkreśliła słowo "Tobie". Zabolało mnie to trochę. Nie musiała się poświęcać. Nie na tym ma polegać nasz związek.-A potem się przemieniłeś... To... To... było dziwne.

Bryła LoduOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz