Ethan
Obradowaliśmy prawie cały dzień. Ojciec objaśnił mi wiele spraw, o których wcześniej mi nawet nie wspominał. Poczułem, że obdarza mnie wielkim zaufaniem i widzi we mnie ambitną osobę, która nie dość, że zajmie się naszym stadem to jeszcze poprowadzi firmę. Przy niemalże każdej decyzji pytał o moje zdanie i od razu prosił, abym wyjaśnił czemu właśnie tak uważam, a nie inaczej. Czułem się jak na teście, gdzie szczerość i logiczne myślenie są kluczem do zdania. Widziałem w drobnych gestach kiedy się ze mną zgadza, a kiedy coś by zmienił. Gdy nie widziałem wyjścia z sytuacji patrzył na mnie jeszcze uważniej. Dopiero w porze obiadu zdałem sobie sprawę, że nie jestem sam. Nie muszę się opierać na swoim punkcie widzenia. Miałem też braki w wiedzy, które uniemożliwiały decyzje w niektórych przypadkach. Zacząłem pytać o zdanie innych. Oczywiście nie byle kogo, ale doradców ojca i jego bety, a także mojego bety. Chass miał inne spojrzenie od mojego, na wiele spraw, co pomogło mi rozwiązać kilka sytuacji, w których wcześniej nie widziałem wyjścia. W końcu zostałem z ojcem sam na sam.
-Widzisz synu. Bycie alfą wcale nie jest takie przyjemne.-podsumował niemalże cały dzień. Nadal obserwował mnie czujnie.
-Ojcze, wiem to. Wiedziałem już wcześniej. Przez całe życie widzę ile poświęcasz dla nas wszystkich.-zdobyłem się na bardziej prywatne zdania.
-Za tydzień wracasz do domu.-oświadczył po chwili milczenia.-Nie chcę byś opuszczał zajęcia.-dodał spokojnie.
-Wiem, ale wolałbym jeszcze tu zostać i patrzeć jak projekty Garetha stają się prawdziwe. To nadal dla mnie magiczne.-przyznałem cicho.
-Ariel?-spytał unosząc brwi i obserwując mnie.
-Ariel?-odparłem zastanawiając się o co może chodzić. Nagle pokiwałem głową w zadumie.-Nie wiem czy będzie chciała jechać.
-Wiesz, że jej miejsce jest przy Twoim boku? Że dobra mate wspiera swojego partnera?
-Wiem, ojcze.-zacząłem zmagać się z myślami.
-Ethan...-przerwał mi po długiej chwili.-Czy ona to wie?-pytanie zawisło w powietrzu. Moje gardło się zacisnęło. Stresowałem się. Okropnie. Cały czas czułem się, jakbym stąpał po lodzie, który w każdej chwili może pęknąć. Moja ukochana jeszcze nie do końca wiedziała co ją czeka, a ja nie mam pojęcia jak jej to przekazać, żeby od razu nie zwiała tam gdzie jej nie odnajdę.
-Muszę coś wymyślić.-zamruczałem.
-Synu, tylko już nie używaj podstępów. Nie jesteś lisem, tylko wilkiem.-alfa patrzył na mnie przez dłuższą chwilę, a potem wezwał do pokoju swojego betę.-Williamie? Pójdziemy na kawę?-spytał wstając. Patrzyłem na niego, jak spokojnie wychodzi zostawiając mnie z zadaniem, które coraz bardziej mnie przerasta. Zatopiony w rozmyślaniach wracałem do swojego apartamentu. Gdy wszedłem do środka brak Ariel uderzył we mnie jakbym dostał liścia. Trochę spanikowany rozejrzałem się po salonie, potem po sypialni. Nawet zajrzałem do łazienki, ale nigdzie jej nie było. Byłem tak wystraszony, że nie potrafiłem się skupić i wywęszyć zapachów, które unosiły się w powietrzu. Chwyciłem za telefon.
Ariel
Zajęłyśmy z Grece stolik w najgłębszym kącie restauracji. Patrzyłam na menu, jakbym na serio rozumiała co tam piszą. Wręcz schowałam się za twardymi kartami w skórzanej oprawie. Blondynka nie odzywała się, dopóki znów nie zaburczało mi w brzuchu.
-Ariel? Może Ci pomogę?-zaproponowała nieśmiało. To nie było do niej podobne.
-Teraz Ty się dziwnie zachowujesz.-zamruczałam patrząc na nią znad krawędzi.
CZYTASZ
Bryła Lodu
Werewolf"Zadarł do góry głowę węsząc z zamkniętymi oczami. To ona. Jest tu. To jej zapach!! Krzyczały komórki jego ciała. Każda chciała odnaleźć ją i połączyć się. Poczuć dotyk, poznać smak, zobaczyć. Otworzył oczy. Stał pod starą kamienicą."