Ariel
Ethan jest przebiegłym lisem. Specjalnie mnie tak nazwał, żeby mnie wkurzyć, a ja nawet nie mogę się odegrać. Za dużo ludzi dookoła. Mimo wszystko dotyk jego dłoni był bardzo przyjemny. Zeszliśmy schodami do holu i skręciliśmy w jeden z dwóch bocznych korytarzy opatrzony tabliczką, z której odczytana nazwa mówiła, że tam znajduje się restauracja. Moje obawy co do jechania gdzieś się rozwiały. Za przeszklonymi podwójnymi drzwiami czekał na nas mężczyzna z wąsikiem stojący za małym kontuarem. Wymienił kilka zdań po francusku z rudzielcem. Wskazał mu drogę do jednego ze stolików w głębi sali. Ethan zdecydowanym krokiem ruszył przez mocno oświetloną salę, a ja czułam na sobie spojrzenia innych gości, którzy już byli w trakcie posiłku. Kobiety i mężczyźni w różnym wieku krytycznie spoglądali w mim kierunku. Patrząc na ich ubiór, garnitury, marynarki, koszule i wspaniałe suknie lub kostiumy, ja w swoich czarnych jeansach wyglądałam jak z innej bajki. Skurczyłam się w sobie i dałam ciągnąć Ethanowi w stronę naszego stolika. Na szczęście był schowany na samym końcu sali, za małym parawanem zdobionymi różowymi kwiatami, tak jak kilka innych stolików w tej części. Zanim jeszcze usiadłam pojawiła się obok nas młodziutka kelnerka. Wręczyła Ethanowi kartę, a mnie zupełnie olała. Powiedziała coś do niego i puściła mu oczko. Poszła sobie po chwili stania i gapienia się na rudzielca.
Byłam okropnie skrępowana tym całym zajściem. Stałam przez dłuższą chwilę, nie wiedząc co mam zrobić.
-Pani pozwoli.-Ethan odłożył kartę na nakryty białym obrusem stół i odsunął mi krzesło. Nie pewnie usiadłam na nim. Mężczyzna zajął miejsce przede mną.
-Wszystko dobrze?-spytał przypatrując mi się tymi swoimi zielono-niebieskimi tęczówkami.
-W sumie...-bąknęłam starając się nie patrzeć na niego.
-Ariel, obiecajmy sobie jedno.-zaczął widząc, że więcej ze mnie nie wyciągnie.-Bądźmy ze sobą szczerzy. Na tyle ile potrafimy, dobrze?-wyciągnął dłoń w moją stronę i delikatnie ścisnął moje palce.
-Może to zabrzmi dziwnie, bo wcześniej w ogóle tego nie zauważyłeś, ale ja...-w skupieni z pełną uwagą słuchał jak się plącze.-Nie znam francuskiego. Nie wiem o czym rozmawiasz z ludźmi tutaj. Ta kelnerka nawet mnie nie zauważyła, jakbym była powietrzem, a zaś inni goście patrzyli na mnie, jakbym spadła z kosmosu.-poskarżyłam się na jednym wdechu. Oczy Ethana zrobiły się okrągłe ze zdziwienia.
-Och... Spokojnie. Może Twój strój trochę tu nie pasuje, a znajomość francuskiego. Przepraszam nie pomyślałem o tym wcześniej.-głaskał kciukiem wierzch mojej dłoni, co sprawiało, że się uspokajałam.-Może zróbmy tak.-spojrzał na mnie uważnie.-Tego wieczoru zapomnij o tych wszystkich ludziach, którzy nas otaczają i skup się na mnie. W końcu to nasza pierwsza randka.-promienny uśmiech rozświetlił jego twarz, oczy miał przymrużone, a w policzkach pojawiły się w całej okazałości dołeczki. Chyba zarażał mnie tym swoimi optymizmem.
-Postaram się, ale nie mogę nic obiecać.-stwierdziłam, a mój żołądek wybrał właśnie ten moment, żeby znów zaburczeć.
-Lepiej zamówmy szybko, bo padniesz mi tu z głodu.-zaśmiał się, a ja wsłuchałam się w ten dźwięk lekko się uśmiechając. Był bardzo przyjemny.
Ethan
Na serio jej ciuchy kompletnie tu nie pasowały, ale już za późno na zakupy. Szkoda, że wcześniej o tym nie pomyślałem. Na pewno miałaby lepsze samopoczucie w jakiejś ślicznej sukience. W końcu to kobieta. Zaburczało jej w brzuchu. Mina, którą zrobiła była rozczulająca.
-Lepiej zamówmy szybko, bo padniesz mi tu z głodu.-zaśmiałem się, by nie czuła się zawstydzona. Szybko przejrzałem menu. Salade de chevere na przystawkę, a potem soupe a l'oignon. Głównym daniem będzie boeuf bourguignon, a na deser gateau au chocolat.
CZYTASZ
Bryła Lodu
Werewolf"Zadarł do góry głowę węsząc z zamkniętymi oczami. To ona. Jest tu. To jej zapach!! Krzyczały komórki jego ciała. Każda chciała odnaleźć ją i połączyć się. Poczuć dotyk, poznać smak, zobaczyć. Otworzył oczy. Stał pod starą kamienicą."