Ariel
Staliśmy przed krawędzią ciemnego lasu. Ja ubrana jak zwykle w zimę, czyli w rajstopy, wygodne spodnie, ciepły sweter i trochę dłuższą kurtkę. Chustę zawiązałam na szyi, a Ethan zmusił mnie, żebym założyła czapkę i zabrała rękawiczki. Mężczyźni dziwnie wyglądali przy mnie ubrani w zwykłe dresy i obuwie sportowe. Nie zabrali ze sobą nic ciepłego. Chass wyjaśnił mi po drodze, że wilkołaki nie marzną tak szybko jak ludzie.
-Co teraz?-spytałam zdyszana. Przebicie się przez nietknięty śnieg zmęczyło mnie. Las wcale nie był tak blisko jak mi się zdawało.
-To chyba oczywiste.-odezwał się podekscytowany rudzielec i ruszył w głąb ciemnego lasu. Starałam się iść za nim, ale był szybki. Wyglądał jakby w ogóle się nie męczył. Chass dotrzymywał mu kroku z taką samą łatwością. Zostawałam coraz bardziej w tyle. Usłyszałam odległe wycie i włosy na karku stanęły mi dęba. Zatrzymałam się. W ciemnościach ledwo widziałam jasne włosy Chassa.
-Poczekaj, Ariel. Zaraz do Ciebie przyjdę.-usłyszałam krzyk Ethana. Znikł mi z oczu. Rozejrzałam się po otaczających mnie drzewach. Coraz bardziej się bałam. Nie lubię takiej ciemności. Każdy cień zamienia się w strasznego potwora. Każdy szelest sprawia, że przebiega mnie dreszcz.
-To był zły pomysł.-wyszeptałam tylko po to, żeby usłyszeć jakiś znajomy dźwięk. Cofnęłam się chcąc obrócić się i zwiewać w stronę hotelu, tam gdzie są światła, ciepło i ludzie. Wpadłam plecami na drzewo. Zamarłam na chwilę, która trwała wieczność.
-Weź się w garść.-wymamrotałam. Robię to dla niego. Próbowałam przypomnieć sobie uśmiech rudzielca. Czekałam tak jak kazał, ale chęć ucieczki wcale ze mnie nie wyparowała. Wręcz spotęgowało ją to co zobaczyłam. Spomiędzy drzew kroczyły w moją stronę dwa wilki. Olbrzymie wilki. Jeden był jasny, ale nie biały. Raczej beżowy, a drugi w ciemności wydawał się brązowy. Szły spokojnie w moją stronę. Ten brązowy miał wysoko uniesiony ogon i patrzył w moją stronę. Strach coraz bardziej opanowywał moje serce. Zwierze zatrzymało się krok ode mnie. Było tak blisko, że mogłam wyciągnąć rękę i go dotknąć. Irin uczyła mnie, żeby nie patrzeć zwierzętom w oczy, gdy się ich boimy. Nie potrafiłam nie spojrzeć w nie. Były wilcze, ale... Nie brązowe czy czarne, wydały mi się znajome.
-Ethan?-spytałam cicho, a wilk pokiwał pyskiem i podszedł jeszcze bliżej. Jego oczy były niemalże na wysokości moich. Był ogromny. Mimo, że poznawałam w tym zwierzęciu rudzielca nie potrafiłam pozbyć się strachu. Wysunął łeb w moją stronę, zauważyłam jak otwiera paszczę i odruchowo zasłoniłam się rękami. Nie ugryzł mnie. Po chwili poczułam ciepły język na palcach. Wilk cofnął się dając mi przestrzeń. Odwrócił łeb w stronę drugiego, a tamten po chwili odbiegł w głąb lasu. Obserwowałam go zszokowana. Nie wiem czego miałam się spodziewać i pewnie dlatego nie byłam kompletnie przygotowana na patrzenie prosto w oczy olbrzymiego wilka. Obrócił się bokiem i czekał. Nie patrzył na mnie, co sprawiło, że nabrałam odwagi by go dotknąć. Moje palce znikły w gęstej sierści na boku zwierzęcia. Pogłaskałam je wolnym ruchem. Zawędrowałam palcami wyżej i wyczułam blizny. Te same, które widziałam w ludzkiej postaci. Wilk odwrócił pysk w moją stronę. Zamknął oczy i czekał. Wyciągnęłam palce i delikatnie ułożyłam dłoń między jego oczami. Pogłaskałam miękką sierść.
-To zdumiewające.-oświadczyłam cicho, a wilk otworzył oczy. Patrzył na mnie tak przenikliwie. Moja dłoń przesunęła się i zaczęłam drapać go za uchem. Przewrócił się na bok z jęzorem na wierzchu. Machał ogonem, a oczy przymknął z przyjemności.
-Grzeczny wilczek.-nie potrafiłam się powstrzymać przed powiedzeniem mu tego. Cofnęłam dłoń, a on położył się w śniegu i spojrzał na mnie wyczekująco.
CZYTASZ
Bryła Lodu
Manusia Serigala"Zadarł do góry głowę węsząc z zamkniętymi oczami. To ona. Jest tu. To jej zapach!! Krzyczały komórki jego ciała. Każda chciała odnaleźć ją i połączyć się. Poczuć dotyk, poznać smak, zobaczyć. Otworzył oczy. Stał pod starą kamienicą."