30

246 12 0
                                    

Ariel

Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Na serio miałam bledsze usta niż zwykle. Umyłam twarz, wysikałam się. Znów patrzyłam w lustro. Byłam Luną Zjednoczonych Stad Australijskich... Jakoś ten tytuł kompletnie nie pasował do osoby, którą widziałam w lustrze. Głęboki wdech. Dam radę, prawda? Jeszcze raz spojrzałam na siebie. Mogę być tą luną. Mogę. Uczesałam włosy. Przeszłam do sypialni, żeby się przebrać. Do tej całej luny nie pasuje granatowy sweter i zwykłe jeansy. Wybrałam skromną, ale elegancką sukienkę w kolorze błękitu, rajstopy i jeszcze raz wróciłam do łazienki. Lekki makijaż. Tylko cień i tusz do rzęs. Tak, tak na pewno poczuję się bardziej komfortowo. Jeszcze buty. Na niskim obcasie. Nie zauważyłam rudzielca, który stał w drzwiach sypialni i mi się przyglądał.

-Wszystko w porządku?-spytał.

-Podobno jestem luną, więc chyba taki strój bardziej pasuje do tego stanowiska.-stwierdziłam patrząc na niego przelotnie. Do koszuli założył spodnie od garnituru. Włosy miał niby związane, ale wyglądały strasznie. Wzięłam szczotkę z łazienki.

-Siadaj. Jako alfa też powinieneś wyglądać porządnie.-wymruczałam wyplątując gumkę z jego włosów.

-Jakbym ojca słyszał. Każesz mi je ściąć?-uśmiechnął się niepewnie. Rozczesałam długie pasma i na szybko splotłam je w warkocz. Ułożyłam go na jego ramieniu przy okazji głaszcząc go.

-Jeśli będziesz chciał to sam je zetniesz.-stwierdziłam, prosząc w duchu o to, żeby nigdy nie wpadł na tak głupi pomysł.

Potem poszliśmy do jego ojca. Najpierw zjedliśmy spokojnie rozmawiając. Sama przeszłam do tego co odwaliłam. Uznałam to za stosowne, a poza tym im szybciej zacznę tym szybciej skończę. Ojciec rudzielca słuchał mnie nie przerywając. Pod koniec zadał kilka pytań. Umiałam na nie odpowiedzieć. Patrzyłam mu w oczy. Były identyczne jak rudzielca. Tak samo łatwo wyczytałam z nich, że nie jest wściekły. Prędzej zamyślony i zaniepokojony.

-Nie wiem co może się z Tobą dziać Ariel. Wuj Terence może mieć takie informacje, ale tutaj go nie sprowadzimy. On... Nie bardzo lubi podróżować. A co do tutejszego stada. Jesteś pewny, że to mogła być tylko Manon?-zwrócił się do swojego syna.

-Nie mam żadnych wątpliwości. Ariel może być świadkiem. Powinna ją rozpoznać.-powiedział to tak pewnym tonem, że i ja siebie przekonałam, że poznam tą kobietę.

-Jestem kością niezgody.-powiedziałam nagle. Obaj mężczyźni spojrzeli na mnie tak dziwnie.

-Musze przyznać, że Twoje pojawienie się skomplikowało kilka spraw, ale nie przejmuj się tym. Jesteś zagubiona i będziesz popełniać błędy. Jesteś człowiekiem. Mój syn na pewno będzie dla Ciebie wsparciem w trudnych chwilach.-powiedział to tak, jakby cechą ludzi było popełnianie błędów. Jakby wilkołakom się one nie zdarzały. Wyczułam, że ojciec jest uprzedzony do ludzi. Widać, że syn dla niego bardzo dużo znaczy i tylko dlatego mnie akceptuje.

Ethan

Ariel była wspaniała na tej kolacji. Rozmawiała z moim ojcem z szacunkiem, ale nie jak na pozycji niższej. Przyznała się do swojego błędu i opowiedziała wszystko sama. Ojciec miał co przemyśleć, a ja znalazłem powód dla którego Ariel wyjedzie ze mną. Chciałem zrozumieć co się wtedy z nią stało, ale widać jedyną osobą, które może nam pomóc był wuj Terence. Tak jak myślałem. Ariel też zależy na tym by zrozumieć. Nawet bardziej niż mnie. W końcu to jej się przydarzyło wyjście z ciała. Wracaliśmy do apartamentu oboje milczący. Nawet nie dała mi dłoni do potrzymania. Nie pasowało mi to, ale i tak byłem z niej dumny.

-Dołączymy do Chass'a?-spytała, gdy tylko weszliśmy do naszego pokoju.

-To raczej zły pomysł.-odparłem. Pokiwała tylko głową i usiadła na kanapie. Włączyła laptop i zamilkła. Patrzyłem na nią przez dłuższą chwilę, ale klikanie kompletnie ją zajęło. Wziąłem prysznic i z szklanką whisky usiadłem naprzeciw niej. Włączyłem telewizor. Leciał jakiś thriller. Co chwile patrzyłem na nią. Tak bardzo zajętą. Co jakiś czas mrużyła oczy, poruszała ustami bezgłośnie albo się uśmiechała.

Bryła LoduOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz