19

311 10 0
                                    

Ariel

Zmusił mnie do ubrania się i towarzyszenia mu przy obiedzie. Nie miałam na to najmniejszej ochoty. Po tym jak spędziliśmy poranek głupio mi było spojrzeć w twarz jego ojcu i Grece. Nigdy nie podejrzewałabym, że mogę, aż tak perwersyjnie się zachowywać. Teraz miałam najwidoczniej moralniaka. Ethan wybrał mi ubrania, po tym jak zobaczył, że próbuję się ubrać w swój stary dres.

-Nie po to wczoraj spędziłaś tyle czasu na zakupach. Nawet nie pochwaliłaś się nową bielizną.-puścił mi oczko, a ja rzuciłam w niego potarganą koszulką. Oczywiście nie trafiłam.

-Jesteś okropny.-wymamrotałam kryjąc twarz w poduszce.

-Ja?-autentycznie się oburzył.-To Ty chcesz ukrywać się w tym dresie.

-Nie mam ochoty się stroić.-i wtedy właśnie postanowił przekopać wszystkie torby z zakupami i sam wybrał to co miałam właśnie na sobie.

Dopasowane jeansy ocierały się o moje wargi przypominając o poranku, którego po prostu się teraz wstydziłam. Na szczęście Grece pozwoliła mi wczoraj wybrać przynajmniej dwa swetry over size. Właśnie miałam na sobie jeden z nich, w przyjemnym kremowym kolorze. Był cudownie miękki, ale Ethan nie zgodził się, żebym nie zakładała pod niego koszulki. Włosy po prostu rozczesałam, a na stopy założyłam trampki. Niby zwykłe, ale jak to mi Grece wyjaśniła pochodziły z najnowszej kolekcji jakiegoś słynnego szewca. Tzn. ja go nazwałam szewcem, co wywołało u dziewczyny atak złości. Nakrzyczała na mnie w sklepie i wyzwała od ignorantek. Uspokoiła się, kiedy ją przeprosiłam i pozwoliłam kupić takie same.

A teraz właśnie siedziałam w jadalni, która pierwszego dnia tak mnie zestresowała. Teraz wydała się taka zwyczajna. Może dlatego, że gdzie się nie odwróciłam widziałam znajome twarze. Ojciec Ethana był bardzo miły, mimo, że się spóźniliśmy. Widziałam kątem oka jak go karci. Nie mogłam obserwować dalej, bo dorwała mnie Grece.

-Świetnie wyglądasz.-uśmiech ozdobił jej twarz.-Czemu nie było Was na śniadaniu?

-Mieliśmy coś do zrobienia.-przyznałam cicho. Nie chciałam jej okłamywać, ale mówienie, że pieprzyliśmy się jak na jednym z lepszych pornoli...

-Trudna rozmowa?-spytała zatroskana.

-Raczej nie chciało mi się wstawać z łóżka. Mają tu taką miękką pościel.-rozmarzyłam się na samo wspomnienie puchowej kołdry.

-Taa... Pościel...-wtrącił Chasse.-Słyszałem Twoje krzyki.-puścił mi oczko i napił się kawy z ozdobnej filiżanki.

-Kłóciliście się?-Grece wydała się jeszcze bardziej przejęta.

-Nie takie krzyki.-zaśmiał się blondyn.

Czułam jak policzki mi płoną. Czemu wcześniej nie pomyślałam o tym, żeby zatkać sobie ust poduszką. Teraz już wszyscy będą wiedzieli co robiliśmy rano.

-Czasem powinieneś powtykać nos gdzie indziej.-warknęłam na niego i wstałam. Już miałam sobie iść, sama nie wiem gdzie, ale z rozpędu wpadłam na Ethana.

-Hej. Już nie jesteś głodna?-spytał dotykając moich ramion.

-Chasse ją denerwuje.-doniosła Grece.-Ma niewyparzony jęzor.

-Ja tylko mówiłem właśnie, że na pewno rano się nie kłóciliście.-blondyn próbował się usprawiedliwić.

Nie odrywałam oczu od rudzielca, stał tak blisko. Cała złość mi minęła.

-Kochanie, chodź usiądziesz obok mnie i zjemy. Pamiętasz obiecaliśmy ojcu, że dotrzymamy mu towarzystwa na obiedzie.-to jak mówił o nas, było dziwne. Jakoś nie potrafiłam do tego przywyknąć. Najchętniej zamknęłabym się na górze i poczytała coś.

Bryła LoduOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz