Ethan
Zaskoczyła mnie tym gestem, ale był strasznie przyjemny. Nie lubię rozmawiać o mamie z osobami trzecimi. Nawet z Chassem nie gadałem o niej. Z Ariel było inaczej. Czułem, że mnie zrozumie. Patrzyłem jak kończy jeść. Kilka okruszków zostało na jej policzku. Nachyliłem się, żeby je zetrzeć kciukiem. Nie odsunęła się.
-Ubrudziłaś się.-wyjaśniłem cicho i dla własnej uciechy przejechałem palcem po jej dolnej wardze, a potem starłem okruszki. Miała piękne usta. Pełne, ale zarazem drobne. Miękkie, idealne do całowania. Ten drobny gest odegnał ode mnie smutek. Musiała to zauważyć, bo gdy usiadłem uśmiechnęła się ciepło do mnie. To był pierwszy taki uśmiech, który widziałem u niej. Był wspaniały.
-Idziemy?-spytała cicho.
-Jasne.-pokiwałem głową odrywając wzrok od jej twarzy.-Znów moge trzymać Cię za rękę?-spytałem. Nie chciałem jej spłoszyć, wolałem zapytać. Nie odpowiedziała tylko wyminęła mnie i chwyciła moją dłoń. Spletliśmy nasze palce i przeszliśmy przez salę z głowami wysoko uniesionymi. Czuła się już pewniej, choć na prawdę zupełnie tu nie pasowała w takim stroju.
Zgodnie z ustaleniami, zabrałem ją na spacer. Na tyłach hotelu znajdował się piękny ogród. Teraz cały przysypany warstwą śniegu. Ariel uparła się, że sweter jej wystarczy, więc tak jak staliśmy wyszliśmy na dwór. Na pewno we Francji było cieplej niż na Islandii, ale mimo to nie chciałem, żeby się przeziębiła. Spacerowaliśmy w milczeniu. Patrzyłem na jej twarz jak podziwia rośliny przykryte białym puchem. Widać, że sprawiało jej to wiele radości. Co jakiś czas ciągnęła mnie w jakieś miejsce i pokazywała różne ciekawostki. Szron, który na jednej z ławek wymalował fantazyjne wzory. Zamrożone, czerwone owoce na jednym z krzewów. Ślady jelonka w najdalszej części ogrodu. Patrzenie na nią sprawiało mi ogromną przyjemność. Mogłem się przyglądać każdej zmarszczce, poznawać jej miny. Po ponad godzinie zaczęła się trząść.
-Może wrócimy, już?-zaproponowałem. Pokręciła głową i wskazała niebo. Nie było na nim żadnej chmurki, tylko granat. Gdzieniegdzie widać było większe gwiazdy. Stanąłem tuż za nią i zadarłem głowę do góry. Odruchowo ją objąłem, gdy znów zadrżała. Nie odsunęła się.
-Tam widać Syriusza.-pokazałem najjaśniejszą gwiazdę na niebie. Odwróciła głowę, żeby ją odnaleźć. Poczułem jej dłonie na mojej ręce. Przycisnęła ją do siebie. Uśmiechnąłem się i już miałem otulić ją drugim ramieniem, kiedy się odwróciła.
-Może już pój...-nie dokończyła. Trafiła wprost na moje usta. To zaskoczyło nas oboje. Pocałowałem ją odruchowo, czujące te miękkie usta na swoich.
Ariel
Źle musiałam wyliczyć odległość i zamiast dokończyć pytanie pocałowałam Ethana. Miał cudowne usta. Takie ciepłe. Otulił mnie swoimi ramionami i przycisnął do siebie. Znów mnie pocałował, a ja nie potrafiłam się oprzeć i odwzajemniłam pocałunek. Po nim nastąpiły kolejne. Nie było mi już zimno. Rudzielec był taki cieplutki, że zapomniałam, iż stoimy na końcu ogrodu w środku zimy. Po kilku minutach opamiętałam się i delikatnie odwróciłam głowę. Ostatni pocałunek wylądował na moim policzku. Zostawiając na nim przyjemny, ciepły ślad.
-Przepraszam.-wymruczał, a ja bez słowa wtuliłam się w jego ramiona. Ten cudowny spokój znów na mnie spłynął.
-Nie masz za co.-wyszeptałam w jego tors.-Nie marzniesz?-spytałam cicho.
-Pamiętasz, jak powiedziałem, że jestem wilkołakiem?-pokiwałam głową.-My nie marzniemy. Wilk mnie grzeje.
-Więc to nie była metafora?-wyszeptałam.
CZYTASZ
Bryła Lodu
Werewolf"Zadarł do góry głowę węsząc z zamkniętymi oczami. To ona. Jest tu. To jej zapach!! Krzyczały komórki jego ciała. Każda chciała odnaleźć ją i połączyć się. Poczuć dotyk, poznać smak, zobaczyć. Otworzył oczy. Stał pod starą kamienicą."