6.It ain't the same when I'm without you

10.7K 435 310
                                    

Dochodziłam do siebie. Pani Pomfrey opowiedziała mi, jak to przestraszony Panicz Malfoy mnie tu przynosił. Jedne co pamietam to las. Zakazany las i jakieś białe światło, które uśmierzyło mój ból. Od tygodnia tu leżę i od tygodnia nikogo tu nie było. Wychodzi na to, że Malfoy mnie tu przyniósł i już nie wrócił. Zresztą co ja go miałam obchodzić? Właśnie, wielkie NIC. Czy coś do niego czułam? Jasne, że tak. Na początku była to tylko nienawiść za to co mi zrobił, ale teraz jak pokazał mi swoją "lepszą stronę" to mi się spodobało.

Popiłam kilka tabletek od pielęgniarki. Podziękowałam jej za pomoc i spakowałam się. Była środa, więc mamy zaklęcia z puchonami, 2x eliksirów z gryfonami, drugie śniadanie i obronę przed czarną magią również z gryfonami, której uczył profesor Snape, więc miałam z nim 3 lekcje z 5. Jej! Popędziłem do dormitorium. Weszłam do pokoju. W wieży nikogo nie było, bo były zajęcia. Przepakowałam torbę i postanowiłam wziąć kąpiel. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Truskawkowy szampon piankowy otulał moje rany, które piekły pod jego wpływem. Umyłam zęby i wysuszyłam włosy. Przebrałam się w mundurek i podwinęłam rękawy koszuli+ zmieniłam opatrunki.Wybiegłam natychmiast z pokoju. Oczywiście druga już lekcja eliksirów była w połowie. No, to jestem w czarnej dupie. Przez przypadek za mocno otworzyłam drzwi.

- Slytherin traci pięćdziesiąt punktów.- warknął Snape, nawet na mnie nie patrząc.

- Tak na dzień dobry?- fuknęłam.- Wiem za mocno otworzyłam te drzwi, ale....

- Nie za to straciłaś punkty dla swojego domu, głupia.- powiedział. Nie? To o co chodzi. Klasa wybuchła śmiechem. Popatrzyłam pytająco na Snape, a on dokończył.

- Kto ci pozwolił na wycieczki do zakazanego lasu?- Ohh szlak.

- Em...ja...właściwie..- jąkałam się.

- Siadaj. Ale. Już.- wycedził. Dobra nie będę go już wkurzać.

Wole miejsce było obok Teodora Notta. Usiadłam, otworzyłam podręcznik i zaczęłam spisywać z tablicy temat, ale przestałam, bo poczułam palące spojrzenie. Tak, to kolega z ławki. Za mną siedział Zabini i Malfoy a przed Panna Wiem Wszystko i bliznowaty.

- Em..potrzebujesz czegoś Nott?- zapytałam lekko poirytowana.

- Nic szczególnego, skarbie.- mrugnął. Poczułam za sobą ostry kop w krzesło.

Draco.

-Czego?- szepnęłam.

- Nie odzywaj się do mnie. Chciałem zagadać do Notta.- warknął.

O co mu chodzi? Przecież jeszcze ten tydzień temu było między nami dobrze. No co jest? Nie to, że się przejmuje, ale halo! Popatrzyłam na triumfalne spojrzenie Pansy.

- Dziś impreza. Będziesz?- zapytał Draco Notta.

- Jeśli Rose będzie to chętnie.- uśmiechnął się uroczo. Udawałam, że nie słyszę tego i czytałam podręcznik.

- Brzydul nie zapraszamy.- zaśmiał się. Ał.

- Nie przesadzaj, Draco.- powiedział Zabini.

- Ja przesadzam? Proszę cię gdyby nie była czystej krwi..

-...nie była bym w Slytherinie. Była bym w domu z ludźmi, którzy uważają mnie za wartością osobę. I wiesz co, Draco? Żałuje. Żałuje, że mam w sobie tą pieprzoną krew czarodziei, bo gdyby było inaczej nawet byś mnie nie obraził.- wstałam z impetem i spakowałam książki. Oh..akurat zadzwonił dzwonek. Super! Pobiegłam do Wielkiej Sali zostawiajac osłupiałych ślizgonów w klasie.

Zajadałam się warzywną zupą czytając przy tym notatki z numerologi. Poczułam i usłyszałam czyjąś obecność. Zerknęłam modląc się by nie był to Nott. Ahh! Em.

Lucky boy: I know you obsessed with me| D. MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz