8.Dragons, victorious, and unknown

10.8K 406 180
                                    

- Posuń się.- powiedziała Em, popychając mnie z biodra.

- Emilio Kornelio Black, jeśli się nie uspokoisz to przysięgam dostaniesz ode mnie Avada Kedavrą.- zagrzmiałam i popchnęłam ją lekko. Poparzyła się prostownicą i syknęła.

-Osz ty.- zaśmiała się. Wyciągnęła różdżkę i pomachała mi nią przed nosem.- Myśle, że jeśli się posuniesz starczy miejsca przy lusterku.

- Atakuj pierwsza.- zachęciłam ją śmiejąc się. Również wyciągnęłam różdżkę.

-Aquamenti.-rzuciła i wycelowała we mnie. Jednym ruchem sprawie odbiłam zaklęcie.

-Jestem pod wrażeniem, Carter.- powiedziała Em, chyląc się.

-DZIEWCZYNY, DŁUGO JESZCZE? ILEŻ MOŻNA
SIEDZIEĆ W ŁAZIENCE?- krzyczał Zabini.

-Dlatego dziewczyny nie dzielą dormitorium z chłopakami.- zaśmiałyśmy się z Em.

-U gryffonów jest po osiem osób w pokoju, a już wszyscy na śniadaniu.- powiedział.

- Poczekaj. Alohomora.- Draco odblokował drzwi. Zgrabny ruchem biodra odepchnął mnie i Em od lusterka i poprawił krawat domu.

-Dobre stary, nie pomyślałem.- zaklaskał Zab.

- Jak zawsze.- powiedziałam. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.

-Draco?! Idziemy na śniadanie?- zapytała Pansy wchodząc do łazienki. Może jeszcze ta chce skorzystać z lustra? Już jej miejsce robię.

-Oh...tak.- odpowiedział i razem wyszli. Zabini poprawiał włosy, a Em nakładała tusz obok niego. Siedziałam na parapecie obserwując ich i zerkając na błonie, które już niedługo będą spoczywać pod bielutkim śniegiem.

-Rose, po zajęciach odrazu idziemy na stadion.- powiedział Zabini i pociągnął mnie do pokoju. Odrazu pożałowałam, że tam weszłam. Draco z Pansy całowali się. Nie to, że mnie to obrzydza, als poczułam dziwne uczucie w brzuchu. Jakby...zazdrość? Bardzo możliwie.

-Idźcie już. Muszę coś załatwić.- powiedziałam. Po chwili wszyscy opuścili pokój.

Podeszłam do biurka i wyjęłam z niego jedyne zdjęcie rodziców jakie miałam. Poruszali się na czarno-białej ilustracji. Tańczyli wśród tłumu ludzi na jakieś imprezie charytatywnej. Dostałam je od babci. Mama ubrana w długą różową suknie z ramiączkami, którą widziałam w szafie u babci, wyglądała jak księżniczka. Tata w czarnej szacie wyjściowej z białą muchą wyglądał bardzo elegancko. Uśmiechali się do siebie, a w ich oczach było widać głębokie uczucie. Mama należała do Ravenclaw, a tata do Slytherinu. Jak zginęli? Voldemort zabił ich kiedy miałam rok. Odrazu zajęła się mną babcia. Byli torturowani przez rok klątwą crutiatus, a później zabici. Byli szanowanymi aurorami i kiedy dorosnę pragnę poójść w ich ślady. Tym razem nie schowałam zdjęcia. Położyłam je na biurku tak, aby wszyscy je widzieli. Byłam z nich dumna. Byli moimi bohaterami. Łza spłynęła na fotografie.

- Rodzice?- zapytał męski głos. Należał do Draco.

-Tak.- odpowiedziałam uśmiechając się.

- Chcesz mi opowiedzieć jak zginęli?- zapytał.

-Skąd wiesz, że zginęli?- spytałam podejrzliwie.

Lucky boy: I know you obsessed with me| D. MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz