Ustawiłam różdżkę na wibracje o 06:00. Nie mogłam wstać a czemu? bo Draco leżał pomiędzy moimi nogami. Po około pięciu minutach wyślizgnęłam się z łóżka. Założyłam czarne spodnie i szary sweter domu, włosy uczesała mi szczotka, która latała w powietrzu ,a ja malowałam rzęsy. Okej, gotowa. Pora na trudniejsze zadanie. Wyszłam z łazienki i rzuciłam okiem na łóżka przyjaciół. Em i Zabini spali w najlepsze. Podeszłam do Draco i szturchnęłam go w ramie.
-Pora wstawać!-krzyknęłam. Jakim cudem to nie podziałało?- Dobrze, możemy inaczej. Aquamenti.-powiedziałam i z mojej różdżki wypłynęła woda, idealnie na włosy blondyna. Zerwał się do pozycji siedzącej i głośno przeklną.
-Buziak by wystarczył.- nachmurzył się.
- Wstań, muszę pościelić.- powiedziałam. Zbliżyłam się do łóżka, a on pociągnął mnie za rękę tak, że leżałam już pod nim. On jest zwinny jak wąż. Co za ironia.
-Dziś sobota, moż...-nie dokończył, bo usłyszeliśmy pukanie do drzwi, a raczej dobijanie. Szybko wstałam i wskoczyłam do łóżka Draco, zakrywając się kocem po uszy. Do pokoju weszła Pansy. O kurwa. Zmierzyła mnie dziwnie wzrokiem.
-Hej, kochanie, myślałam, że tam śpisz.- powiedziała i wskazała na łóżko, w którym ja udawałam, że śpię.
-Zamieniliśmy się. Jakiś problem?- zapytał z irytacją. Dziewczyna podeszła i złożyła mu pocałunek na policzku. Skrzywił się.
- Nie, ale twoje rzeczy są przy twoim wcześniejszym łożku.- zauważyła.
- Bo jeszcze nie zdążyłem ich przenieść.- warknął. Ubrał czarne spodnie i tak samo sweter domu. Pansy przyglądała mu się, co chwilkę skanując pomieszczenie. Mruknęłam cicho i udawałam, że wstaje.
- Oh...cześć.- powiedziałam nieśmiało tak aby brzmieć jak najbardziej naturalnie. Draco debil zaśmiał się, a dziewczyna zwróciła na to uwagę.
- Co cię tak bawi? Oświeć mnie, słoneczko.- powiedziała jakby w złości, ale można było zauważyć, że gdy nazwała go pieszczotliwie to szczerze się uśmiechnęła.
- Nie mów na mnie tak, dopóki nie postanowię co będzie z nami, Parkinson.- powiedział spokojnie, patrząc jej w oczy.
-Draco, nie rób mi tego.- załkała. Mogłam przysiąc, że jedna pojedyncza łza spłynęła po jej policzku. Żal mi jej było.
-A co ja robię?!- podniósł głos. Zaścielał mi łóżko.
- Odsuwasz mnie z dnia na dzień, a ja nie wiem czemu!- ona również się rozzłościła.
-Dajcie spać.- mruknął Zabini i rzucił poduszką w Draco. Ten uśmiechnął się i mu oddał.
- Nie moja wina, że masz kaca, Diable.- parsknął.
-To ja was zostawię.- oznajmiłam, wstając z łóżka.
- Dlaczego śpisz w spodniach i swetrze? No i masz umalowane oczy i rozczesane włosy.- wyczuła kłamstwo.
- Em...tak jakoś..No..wiesz.- wyjąkałam, a Draco znów się zaśmiał. Posłałam mu spojrzenie typu "Jeśli jeszcze raz to robisz skończysz gorzej niż domowe skrzaty".
- Co tu się działo kiedy mnie nie było?- zapytała podejrzliwym głosem, spoglądając to na mnie to na Draco.
- O losie. Nic o czym Draco powinien cię poinformować.- rzuciłam. Blondyn popatrzył na mnie z zaróżowionymi policzkami. Z łazienki wypadła Em i Zab. Nie wiem kiedy podnieśli się z łóżek, ale byli przebrani. Chciałam tylko jak najszybciej opuścić ten pokój.
CZYTASZ
Lucky boy: I know you obsessed with me| D. Malfoy
FanfictionPróbowałam napisać twoje imię w deszczu, ale ten deszcz nigdy nie przyszedł , więc postanowiłam to zrobić w słońcu, cień przychodzi zawsze w najmniej odpowiednim momencie...