Co chcesz dziś robić?-zapytał Draco gdy staliśmy obok Esów Floresów.
Dziś było dość chłodno. Ubrałam się w stylu mugolaka. Wiem, że mi nie przystoi, ale raz na jakiś czas można. Między innymi była to czarna, krótka kurtka do tego dżinsowe dzwony. Lubię taki styl. A te spodnie są więcej niż fajne! Włosy miałam rozpuszczone. Draco jak zawsze...elegant. Czarne spodnie, oczywiście idealnie dopasowane i czarny płaszcz krojony na miarę z rodzinnym herbem na piersi. Włosy? Bóstwo po prostu rozczochrane przez wiatr. Podoba mi się to.
- W sumie to mam pewien pomysł.-uśmiechnęłam się zalotnie, gdy siedliśmy na ławce obok Gringotta.
- Już się boje, Carter.-zaśmiał się.
- Możemy odwiedzić mój dom?-zapytałam, a wręcz błagałam.
-A co będę miał jeśli się zgodzę?-zapytał z chytrym uśmiechem, patrząc naprzeciwko siebie.
- Myślałam, że udawanie twojej narzeczonej ci wystarczy.-odparłam, udając oburzenie.
- Okej, pojedziemy tam...-nie dokończył, bo rzuciłam się mu na szyje. Szybko zorientowałam się co robię. I zauważyłam jedną rzecz. Draco jest smutny w szkole, a teraz jest taki sam jak kiedyś. Nie wiem co się dzieje i co go zmienia, ale jest dobrze. Mam nadzieje, że już nie wróci ten smutas.
-...ale nie zapomnę o mojej dobroduszności i kiedy będę miał sprawę do ciebie to przypomni mi się zaistniała sytuacja.-cały Malfoy.
Wstaliśmy z ławki i już mieliśmy się teleportować, gdy za ramie złapała mnie już dobrze znana dłoń. Na początku się przestraszyłam, a potem przypomniało mi się, że Dumbledore od jakiegoś czasu ma pociemniałą, jakby nieżywą dłoń. Ta, bo jakby to było normalne, co nie.
- Oh, witam dyrektora.-zawróciłam się do starca. Draco wyraźnie posmutniał i zmarkotniał. Jeszcze przed chwilą byłam taka szczęśliwa, że wrócił stary blondyn, a teraz? Doszłam do wniosku, że problemem chłopaka jest sam Albus Dumbledore. No tak tylko dlaczego?
- Witam uprzejmie, panno Carter.-tu kiwnął głową w moją stronę z wielkim uśmiechem. Szturchnęłam Draco w żebra, aby przywitał się.
- Dzień dobry.-burknął.
- Witaj Draco.-powiedział uradowany. Za pleców dyrektora wyszedł Potter, Weasley i Granger. Harry uśmiechnął się nieśmiało. Odwzajemniłam gest.
- Ma, dyrektor, do nas jakąś sprawę?-zapytał chłodno i wyniośle Draco.
- Właściwie to nie...-blondyn prychnął.-ale miałem wam to przekazać po świętach, lecz skoro się widzimy to może i teraz.-uśmiechnął się szeroko.
- Panie dyrektorze, to znaczy, że wezwał nas pan w tej samej sprawie ?-załatała Granger.
- Oh, tak! Zapraszam was do Trzech mioteł. Powiem wam o co mi chodzi.-zachęcił nas gestem dłoni. Ja i Draco niechętnie ruszyli na gryfonami. W gospodzie nie było uczniów Hogwartu. Na szczęście. Usiadłam obok Draco przy ścianie. Naprzeciwko nas kolejno Harry, Hermiona, Ron, a po boku Dumbledore. Kelnerka przyszła i położyła każdemu po soku dyniowym.
- A więc pewnie wiecie, że w tym roku chce wybrać naczelnych prefektów. Widzę po minie Pana Malfoya, że zabieram mu cenny czas.-zaśmiał się przyjaźnie. Draco nie zaprzeczył.- Nie przedłużając chce, aby prefektami naczelnymi Slytherinu został Pan Malfoy i Panienka Carter.-zatkało mnie. Zakrztusiłam się sokiem. Draco zaśmiał się. Melodia dla uszu.
- Naprawdę?-zapytałam.- Dziękuje za zaufanie.
- Lepiej nie mógł Pan wybrać.- powiedział Draco. Czuje, że tata będzie dumny.
CZYTASZ
Lucky boy: I know you obsessed with me| D. Malfoy
FanfictionPróbowałam napisać twoje imię w deszczu, ale ten deszcz nigdy nie przyszedł , więc postanowiłam to zrobić w słońcu, cień przychodzi zawsze w najmniej odpowiednim momencie...