[Polecam włączyć. Sami wyczujecie kiedy ;)]
-Dzień dobry.-oparłam, przechodząc przez próg rezydencji. Wow. Było jednym czym mogłam powiedzieć. Ten dom to cudo. Wszystko urządzone tak starodawnie, ale te żyrandole, meble, obrazy. Wszystko w czerni. Klasa.
- Witaj w Malfoy Manor.-Draco szepnął mi do ucha. Zadrżałam lekko. Odwróciłam się do rodziców chłopaka.
- Mam nadzieje, że to nie jest dla pańtwa problem. Nie będę się tu panoszyć, bardzo przepraszam, że postawiłam państwa w takiej sytuacji. Profesor Sn...-przerwano mi.
- Jesteś czysta?-zapytał ojciec Draco.
Ja nie mogę! CO TO MA ZA ZNACZENIE. Słyszałam, że stare rody nienawidziły mieszańców, a szlam? W szczególności. Mój ród omijał takie osoby, aby nikt nie posądził ich o zdradę krwi, lecz żadna osoba nieczystej krwi nie ucierpiała przez nas.
- Carter, Ojcze.-odparł jakby dumny Draco.
- Ah, tak.-uśmiechnął się. Oh i teraz będzie dla mnie miły bo co? -Znałem twojego ojca, przyjaźniliśmy się. Wielka szkoda, że już go z nami nie ma.
-Tak. Wielka.-szepnęłam cicho, starając się nie rozpłakać na wspomnienie z tatą.
-Powiedz, więc Rose...-Matka Draco wskazała na stary, mosiężny stół. Usiadłam obok Dracona. Naprzeciwko nas jego rodzice.- Czemu nie jesteś w domu?
- Profesor Snape uznał, że moi dziadkowie nie są w stanie zapewnić mi należytej opieki. Co jest wprost niedorzeczne.
- Slytherin?-zapytał Lucjusz.
-Tak.-uśmiechnął się porozumiewawczo do żony. Mhm.
- A czemu nie są w stanie?-ciągnęła.
- Są już starzy, ale ja uważam ich za świetnych czarodziei.-powiedziałam dumna.- Babcia była Autorem jak większość naszej rodziny, a dziadek był kierownikiem Departamentu Tajemnic.
- Ravenclaw?
- Owszem.- powiedziałam. Wysłałam Draconowi spojrzenie typu "Kiedy to się wreszcie skończy?" odesłał "Wytrzymaj chwilkę".
Trzask. Wiecie co to znaczy.
- Służek! Do domu już.-krzyknęłam.
- Ale Służek nie może zostawić swojej pani. Był z nią od kołyski. Musi panią chronić.-zaskamlał. Kucnęłam przed nim.
-Rozumiem. Dziękuje ci za te wszystkie lata i naprawdę nic mi tu nie grozi. Wracaj do domu i uspokój dziadków. W domu będę na wakacje. Jeszcze spędzimy ze sobą sporo czasu.-powiedziałam i wstałam, czekając na teleportację skrzata.
- Służek, licze do 10 inaczej musisz się ukarać. 1..-Trzask.- Przepraszam, czasem jest niesforny.-znów zajęłam miejsce obok Draco.
-To pozbądź się go.-powiedział stary Mafloy bez wyrazu. Mięśnie mojego ciała napieły się lekko. Draco położył dłoń na moim kolanie. Poczułam miłe mrowienie i ciepło. Uspokoiłam się.
- Racja.-pochyliłam głowę z szacunkiem.
- Draco zabierze cię gdzieś jutro abyś odpoczęła trochę. Co ty na to?-zaproponowała Narcyza.
CZYTASZ
Lucky boy: I know you obsessed with me| D. Malfoy
FanfictionPróbowałam napisać twoje imię w deszczu, ale ten deszcz nigdy nie przyszedł , więc postanowiłam to zrobić w słońcu, cień przychodzi zawsze w najmniej odpowiednim momencie...