Ogólnie to dziś piątek i cieszę się jak cholera. Odkąd znalazłam się przy kuchni i nie wiedziałam, dlaczego tam jestem starałam sobie przypomnieć wszystko. Nocami siedziałam i zastanawiałam się czego mogłam nie wiedzieć. A Draco? Był taki jak przy śniadaniu. Smutny, cichy, tajemniczy i czasem wredny, ale to nie była już wredota, która tryskała z niego. On kiedy dokuczał to w pewnym stopniu był szczęśliwy, a teraz? Odgryza się żeby wszyscy dali mu spokój i zostawili go samego. Okej, jak chce. Musiałam trochę odpocząć od rozmyślania nad poniedziałkiem. Wraz z Em i Pansy siedziałyśmy na ławce, czekając na transmitujące. Lubię ten przedmiot ze względu na McGonagall, ona jest więcej niż w porządku.
- Słyszałyście, że w szkole nie jest już tak bezpiecznie? O i mało tego Dumbledore kazał tym wszystkim, którzy zostają w szkole natychmiast wracać do domu.-powiedziałam Pansy, kartkując podręcznik.
- Poważnie?- jęknęłam.- A co z tymi, którzy naprawdę nie mogą zostać w domu?
- Nie ma takiej opcji. Dumbledore osobiście wysłał listy do rodzin. Wszyscy opuszczają zamek.-poinformowała mnie. Em była zbyt zajęta powtarzaniem regułek, aby wdać się w dyskusje.
- Dziwne, nie dostałam nic od dziadków.-skrzywiłam się.
-Może nie musiałaś. Po tej lekcji jest apel i będę czytać kto i gdzie będzie podczas ferii.
- W takim razie w porządku.-uśmiechnęłam się słabo. W porę przed zajęciami przyszedł Zabini i Draco.
- Co tam dziewczynki?-rozpromienił nas Blaise.
- O spoko właś...-przerwała Em, Pansy.
- Dracuś, jedziesz do domu?
-Jadę.-odparł niechętnie.
- A ty, Rose?-zapytał Zabini.
-Nie wiem. Nie dostałam nic od rodzi...ekm...dziadków.-powiedziałam, wstając na dźwięk dzwonka.
-Pewnie pojedziesz.-oznajmił i wszyscy weszli do klasy.
Usiadłam obok Draco. Bo czemu nie? Czy to, że jest chłopakiem Pansy daje jej całkowite prawo do niego? Spojrzał na mnie przelotnie i otworzył podręcznik. Pansy podeszła do mnie.
- Ja tu siędzie.-warknęła. Już miałam coś mówić, ale Draco to zrobił.
- Niech siedzi.- dziewczyna prychnęła i usiadła przed nami z Goylem.
-Dobrze, proszę o cieszę! Dziś zajmiemy się przemianą kubeczka w dowolne zwierze.-oznajmiła profesor i zapisała temat na tablicy. Hermiona podnosiła rękę.
- Serio Granger? Jeszcze nie było pytania.-powiedziałam. Ślizgoni się zaśmiali.
- Tak?-zwróciła się do niej profesor.
-Robiliśmy to tydzień temu, pani profesor.
- Tak, wiem o tym, lecz tym razem kubek będzie wypełniony herbatą, a to jest trudniejsze. Weźcie szklanki i Longbotton ,nie stłucz ani jednej.- wstałam i zauważyłam, że Draco tego nie zrobił. Wzięłam, więc dwie filiżanki i zerknęłam na Nevilla próbującego nie stłuc kubeczka. Udało mu się. Siadałam znów w ławce i podsunęłam Malfoyowi filiżankę. Obrzucił ją wzrokiem i nawet nie dotknął.
- Jesteś tak dobry w zaklęciach niewerbalnych, że przemienisz to bez słów?-uśmiechnęłam się promiennie, przekrywając głowę na bok. Nic nie odpowiedziała tylko zabrał kubek. Westchnęłam.
-Musicie być mocno skupieni. Koncentracja, koncentracja i jeszcze raz koncentracja.-mówiła przechadzając się między ławkami.- Zanotować, to co napisałam na tablicy.-wyjęłam pergamin i zaczęłam pisać, skupiając się na każdym słowie, aby zrozumieć technikę tej przemiany.
CZYTASZ
Lucky boy: I know you obsessed with me| D. Malfoy
FanfictionPróbowałam napisać twoje imię w deszczu, ale ten deszcz nigdy nie przyszedł , więc postanowiłam to zrobić w słońcu, cień przychodzi zawsze w najmniej odpowiednim momencie...