Epilog

1.5K 83 4
                                    

Uchyliła lekko powieki i przetarła je dłońmi. Uniosła głowę do góry i usiadła. Światło słoneczne mocno ją raziło przez co nie widziała dokładnego miejsca swojego pobytu. Mrugnęła parę razy przyzwyczajając oczy do jasności. Gdy w końcu mogła cokolwiek zobaczyć podniosła się. Stała na kamiennej ścieżce. Wokół rozciągały się pola i łąki, za nią w dolinie znajdowało się miasto. Zaś przed dziewczyną, na wzgórzu stał piękny, wyglądający na szklany pałac. Mienił się niemal wszystkimi kolorami odbijając światło słońca. Dziewczyna parę minut podziwiała jego urodę której nie mogła się nadziwić. Czując nagły przypływ energi ruszyła powolnym krokiem w jego stronę. Idąc podziwiała łąki usiane kwiatami których nigdy nie widziała. Najbardziej spodobały się jej rośliny z granatowymi, dużymi liśćmi rosnące przy ścieżce. Przykucnęła i zerwała jednego. Pachniał niczym gorąca czekolada z bitą śmietaną, którą dziewczyna uwielbiała pić. Wsunęła roślinę za uch i ruszyła dalej w stronę pałacu. Zatrzymała się dopiero przed złotą bramą. Dotknęła leciutko jednego z prętów z których była zrobiona i ku jej zdziwieniu otworzyła się dając jej wstęp do pałacowych ogrodów. Miała ogromną ochotę po przechadzać się alejkami wąchając i podziwiając kwiaty oraz inne rośliny, ale bardziej ciekawiło ją co skrywa się w pałacu. Przed wielkimi wrotami stało dwóch ubranych w złote zbroje strażników. Idąc w ich stronę ogarnął ją wielki strach iż ów mężczyźni nie wpuszczą jej do środka. Gdy podeszła trochę bliżej strażnicy ukłonili się przed nią i otworzyli wrota.

Dziewczyna posłała im lekki uśmiech i weszła do środka. Przed sobą miała korytarz. Cały biały z elementami złota. Na końcu były jeszcze jedne wielkie drzwi zaś po bokach mniejsze korytarzyki prowadzące w inne miejsca pałacu. Poczuła niepochamowaną chęć zobaczenia co znajduje się za drzwiami.

Podbiegła tam i pchnęła delikatnie wrota które otworzyły się ukazując salę tronową. Na dwóch tronach stających na końcu ogromnej sali siedziała dwójka ludzi zaś przed nimi stały jeszcze dwie osoby. Dźwięk otwieranych drzwi przerwał ich dyskusję i wszyscy spojrzeli w tamtą stronę.

- Nike. Jesteś wreszcie. Podejdź do nas - powiedział mężczyzna siedzący na tronie

Dziewczyna powoli zaczęła iść w ich stronę podziwiając ogrom i piękno sali tronowej. Według niej była ona olśniewająca i zapierała dech w piersiach. Gdy już podeszła wystarczająco blisko dygnęła lekko jak przystało na damę.

- Czekaliśmy na ciebie kochanie - królowa wstała z tronu i podeszła do zdumionej dziewczyny - Jesteś taka podobna do swojej matki. Pewnie nie wiesz kim jesteśmy prawda? - zapytała

Dziewczyna lekko pokiwała głową.

Dziwnie czuła się z faktem iż oni wiedzą dokładnie kim jest, a ona nie wie nic. Nawet tego gdzie się znajduje.

- A więc - odezwała się blond włosa dziewczyna, niezwykle podobna do królowej - Ja jestem Grace. Starsza siostra twojej matki. A to jest Delia, młodsza siostra - przedstawiła dziewczynę z czarnymi włosami i mocno błękitnymi oczami

Królowa spojrzała z uśmiechem na swoje córki, a później znowu na dziewczynę.

- Ja jestem królowa Tzelia, a to mój mąż Eros. Jesteśmy rodzicami twojej matki i twoimi dziadkami.

Dziewczyna była w nie małym szoku. Poznała właśnie swoją najbliższą rodzinę. Tą o której opowiadała jej matka.

- A ja? - zaczęła niepewnie - Jak się nazywam?

Król wstał z tronu i podszedł do wnuczki.

- Ty kochana nazywasz się Nike. Ale wydaje mi się, że wolałabyś by wszyscy mówili do ciebie Avalone?

Dziewczyna kiwnęła głową i uśmiechnęła się do dziadka.

- Masz rację - zaśmiała się

Sama nie wiedziała dlaczego to zrobiła, ale przytuliła się do dziadka. Ten także mocno ją uściskał. Po chwili do uścisku dołączyła również królowa, a za nią jej dwie córki. Po odsunięciu się od siebie wszyscy wybuchnęli śmiechem. Dla dziewczyny była to bardzo szczęśliwa chwili spędzona z rodziną. Jednak czegoś jej tu brakowało. Król widząc delikatny smutek na twarzy wnuczki podszedł do niej.

- Czemu jesteś smutna? - zapytał troskliwie

- Brakuje mi tu mojej mamy - szepnęła dziewczyna

Ten pogłaskał ją czule po włosach.

- Myślę iż Ann nie będzie miała nic przeciwko wizycie tutaj. My też się za nią stęskniliśmy. Chcesz teraz po nią iść?

- Tak - Ava podskoczyła radośnie i ruszyła za dziadkiem w nieznanym jej kierunku

Po paru minutach drogi doszli do pokoju w którym znajdowało się niewielkie źródło.

- I co teraz? - zapytała dziewczyna

- Wejdziesz tam, a to przeniesie Cię tam gdzie będziesz chciała. Masz dokładnie dziesięć minut. Jak znajdziesz matkę złap ją za rękę i czekaj aż cię przeniesie.

Avalone pokiwała głową i skoczyła do wody. Skupiła cały swój umysł na wieży i po chwili poczuła jak spada i uderza z hukiem o podłogę.

- Nic mi nie jest - mruknęła podnosząc się i patrząc na osoby siedzące w salonie

Na twarzy każdego widać było smutek. Wszyscy patrzyli na dziewczynę nic nie mówiąc. Nikt nie wierzył iż jest prawdziwa. Drzwi od windy się otworzyły I weszły przez nie trzy dziewczyny. Stanęły w osłupieniu i patrzyły na dziewczynę.

- Av? - szepnęła Sally i podbiegła do dziewczyny po chwili mocno ją przytulając

Jej przyjaciółki powtórzyły jej czynność przez co wylądowały razem śmiejąc się na podłodze. Dopiero wtedy każdy zdał sobie sprawę iż stała przed nimi Avalone Nikiel we własnej osobie. Wszyscy zaczęli się z nią witać przytulasem. Każdy strasznie za nią tęsknił. Gdy Ava poczuła uścisk w brzuchu zrozumiała iż ma niewiele czasu do końca.

- Gdzie moja matka? - spytała

Po otrzymaniu odpowiedzi sprintem pobiegła do swojego pokoju. Tak ją powiedziała Caren jej matka tam była. Podbiegła do niej i złapała ją za rękę. Nim Ann zdążyła cokolwiek powiedzieć przeniosły się na Deyohem.

Po przywitaniu się z ojcem Ann pobiegła do sali tronowej gdzie została wytulona przez matkę oraz siostry.

Ava oraz jej matka zostały zaprowadzene do swoich pokoi.

Dziewczynie bardzo przypadł do gustu zielono-złoty kolor ścian oraz białe meble. Mimo tego najbardziej podobał jej się widok jaki mogła podziwiać patrząc przez okna.

Co jakiś czas przenosiła się na Ziemię by móc pospędzać czas z przyjaciółkami dzięki którym bardzo się zmieniła.

Zawdzięczała tym dziewczynom bardzo dużo i zdawała sobie sprawę z tego iż ona nigdy nie zrobi dla nich nic takiego jak one dla niej. Avie nigdy do głowy nawet nie przyszedł pomysł odwiedzenia Loki'ego przez którego tyle w musiała wycierpieć, ale którego jednak w głębi duszy bardzo kochała. Mimo tego co przez niego przeszła był on dla niej kimś bardzo ważnym.

Dokładnie 1000 słów. Jestem z siebie dumna.
Więc to jest już definitywny koniec tego opowiadania, które mam nadzieję, że wam się podobało.

Kończę tę książkę z wynikiem:

Wyświetlenia- 3,58 tyś
Gwiazdki- 598
Komentarze- 65

Älskar morderczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz