fourteen

11.2K 1K 441
                                    

Piątek. Każdy już czuje tę ulgę, tą chwilową wolność od nauki, pracy, obowiązków. Część ludzi od razu po powrocie do domu szykuje się na ostrą imprezę, chlanie, spotkanie ze znajomymi. Druga część woli po prostu położyć się do łóżka i spać całe popołudnie, bądź po prostu usiąść na kanapie, oglądając zwykłą telewizję.

W ten piątek Taehyung zaliczał się do tej drugiej części, lecz jest mały problem. Owszem, leżał zmęczony po ośmiu godzinach pracy na kanapie z kocem przykrytym aż pod samą brodę, popijając po chwilę gorącą herbatę z cytryną. Z tym, że chłopak się po prostu przeziębił, ale dla niego to już była zapowiedź dla jego śmierci.

Taehyung kaszlał co chwilę, pociągając noskiem. Miał sińce pod oczami, a jego twarz była blada niczym jego ściana w kuchni z takim wyjątkiem, że ta ściana była poplamiona, po tym jak chłopak chciał zrobić sobie popcorn w garnku, ale po co mu pokrywka, prawda?

- Pewnie znowu nie wziąłeś szalika, debilu - odparł Yoongi, siedząc na stoliku naprzeciwko blondyna. Starszy, widząc stan chłopaka w pracy, postanowił go odwieźć do domu od razu.

- To ta parszywa pogoda, nie zwalaj od razu na mnie - odparł zirytowany Taehyung, kaszląc jeszcze bardziej. Faktycznie pogoda była paskudna, od rana lało i potwornie wiało, ale to go nie usprawiedliwiało. W końcu, jak to Yoongi powiedział - nie wziął szalika, więc poszedł do pracy w rozpiętej na kilka guzików koszuli.

- Nie pogrążaj się bardziej, Taehyung - prychnął starszy - Pamiętasz Hoseoka z imprezy u Jina? Dzwonił dzisiaj do mnie i kazał ci przekazać, że robi z Jungkookiem nockę u nich w mieszkaniu dzisiaj. Z serii, jakieś filmy, piwko, rozumiesz. Jimin i ja też będziemy. Natomiast Jin z Namjoonem wyjechali do dziadków na cały weekend, więc nie mogą przyjść.

- Dzięki za zaproszenie, ale sam widzisz jak wyglądam. Nie czuję się dobrze, idź z Jiminem sam - odparł obojętnym głosem. Szczerze, chciał pójść z chłopakami do Hoseoka, w końcu był piątek, chętnie by się spotkał ze znajomymi.

A poza tym, długo się nie widział z Jungkookiem. Mimo, że ten dzieciak go denerwował czasami, to miał ochotę znowu się z nim spotkać.

- No jak chcesz. Chociaż w sumie dobrze, siedź w domu, przynajmniej nikogo nie zarazisz - odparł poważnym tonem starszy, po czym się zaśmiał, kiedy dostał w ramię od Taehyunga.

- Zamknij się. Nie masz przypadkiem czegoś innego do roboty, zamiast mi przeszkadzać? Chcę iść spać, a ty mi to uniemożliwiasz - skinął, po czym odwrócił się plecami do przyjaciela i bardziej naciągnął koc na twarz.

- Aleś ty upierdliwy. W sumie i tak miałem się zbierać, muszę skoczyć do Jimina - odparł starszy wstając, a Taehyung od razu odwrócił swoją głowę do starszego.

- To już gadacie ze sobą? - spytał Taehyung marszcząc brwi. Yoongi trochę zdezorientowany spojrzał na przyjaciela.

- Em... Można tak powiedzieć - odparł i się delikatnie uśmiechnął. Taehyung za to zaczął się zastanawiać, czy faktycznie Jimin w końcu się odważył porozmawiać z Yoongim.

- Czy wy coś... Halo, czy ja o czymś nie wiem?! - krzyknął, widząc jak jego przyjaciel otwiera drzwi i wychodzi za próg.

- Pa, Taehyung! - zwrócił się do przyjaciela, zamykając drzwi. Młodszy postanowił, że jak tylko wyzdrowieje, wyjaśni sobie tą sprawę z chłopakami.

Ale w tym momencie jedynie o czym marzył, to w końcu odpłynąć do krainy Morfeusza.

Taehyunga obudził dźwięk przychodzącego sms'a w jego telefonie. Mruczy, potarł swoje zaspane oczy, po czym skierował dłoń na stolik po urządzenie. Spojrzał najpierw na godzinę, która wskazywała na dziewiętnastą dwadzieścia pięć. Później zwrócił uwagę na wiadomość od osoby, której by się raczej nie spodziewał.

Jungkook 19:20

Serio nie możesz przyjść? :(

Taehyung uśmiechnął się do ekranu mimo, że czuł się na skraju wytrzymania. Jego głowa pulsowała, twarz miał rozpaloną, był cały osłabiony ale ta jedna wiadomość polepszyła mu odrobinę humor.

Tak bardzo chciał być teraz z przyjaciółmi.

Ja 19:28

Chciałbym, ale naprawdę źle się czuję. Chłopaki już u was są?

Jungkook 19:29

Tak, właśnie szukają jakiegoś dobrego filmu

Jak tylko wyzdrowiejesz, to cię wezmę na prawdziwy maraton filmowy 

Ja 19:29

Trzymam za słowo, Jungkookie


Blondyn odłożył telefon, po czym złapał za pilota, aby coś puścić. Skakał po kanałach, aż w końcu znalazł jakiś program przyrodniczy, który w sumie go nie interesował, ale nie chciał też mieć totalnej ciszy w domu.

Leżał tak z pół godziny, kiedy nagle usłyszał dzwonek do drzwi. Chłopak nikogo się nie spodziewał, więc zdezorientowany i dalej osłabiony, okrył się swoim błękitnym kocykiem i skierował się do drzwi. Gdy je otworzył, doznał małego szoku.

- No cześć! Jezu, wyglądasz jak śmierć, wszystko dobrze z tobą? - pytał rozbawiony Hoseok, klepiąc młodszego po ramieniu, po czym wparował do domu jak do swojego. W dłoniach trzymał chyba z sześć paczek chipsów i chrupek.

- Co wy tu-

- Chcieliśmy ci zrobić niespodziankę, Taeś. Skoro jesteś chory i nie możesz do nas przyjść, to stwierdziliśmy, że to my przyjdziemy do ciebie - wytłumaczył uśmiechnięty Jimin, tuląc przyjaciela, a za nim stał Yoongi.

- To miłe z waszej strony, ale ja serio nie czuję się najlepiej - odparł do przyjaciół, którzy ściągali swoje kurtki i buty w przejściu. Hoseok już dawno rozwalił się na kanapie, przyglądając się płytom z filmami, które przyniósł.

- To ty będziesz dalej leżał na kanapie, a my na dywanie usiądziemy. Jak będziesz czuł się gorzej, to się zdrzemniesz po prostu - stwierdził Yoongi, po czym złapał dłoń Jimina i już mieli się skierować do salonu, lecz krzyk Taehyunga ich zatrzymał.

- Stać!

Dwójka odwróciła się do przyjaciela z zdziwieniem na twarzy. Blondyn wskazał palcem na ich dłonie.

- Co to jest?

- Nasze dłonie... - zaczął spokojnie Jimin.

- A wy? - dalej pytał parę, tym razem palcem kierując przemiennie na twarz Jimina i Yoongiego.

- A my jesteśmy razem. Pasuje? - odpowiedział Yoongi, delikatnie się uśmiechając do swojego chłopaka, którego policzki nadały różowy kolor.

- I nic mi o tym nie powiedzieliście? No co za... ugh, nienawidzę was - zajęczał blondyn, po czym przytulił do siebie chłopaków - W końcu, już myślałem, że nigdy do tego nie dojdzie, ileż można - zaśmiał się do nich, lecz po chwili przypomniał sobie o czymś, a może o kimś.

- A gdzie Jungkook? - spytał, odsuwając się od chłopaków. Taehyung był trochę zawiedziony, że brunet nie przyjechał razem z nimi.

- Zaraz przyjdzie! Stwierdził, że musi coś kupić! - krzyknął z salonu Hoseok, na co blondyn poczuł ulgę i entuzjazm, że chłopak też przyjdzie.

Znaczy, on się nie cieszył.

Obojętne mu to było, czy przyjdzie czy nie.

Przynajmniej tak sobie wmawiał.

- Tak naprawdę, to on zaproponował,  żeby do ciebie przyjść - szepnął mu na ucho Jimin, na co blondyn otworzył szeroko oczy.

Już miał coś odpowiedzieć, jednak przeszkodził mu dzwonek do drzwi.

~

We got beauty beauty!
Beauty beauty, you're so beautiful 😎

Nie pytajcie

jacket // taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz