nine

11.9K 1.1K 269
                                    

Taehyung nienawidził wstawać o szóstej rano przez pięć dni w tygodniu.

Musiał w półtorej godziny się wyrobić, żeby na ósmą być już w firmie. Nigdy mu się nie zdarzało, że mógł później zacząć pracę, ale były dni, kiedy mógł za to prędzej wrócić do domu.

Tak też miał właśnie następnego dnia, po imprezie u Jina i Namjoona. Chłopak siedział już od trzech godzin i układał harmonogramy wycieczek dla klientów, jednocześnie odbierając telefony, by się z umówić na spotkanie z kolejnymi. Tego dnia miał urwanie głowy, jeszcze, że był niewyspany po ostatniej nocy. Zanim zawiózł przyjaciół do domu, to minęło sporo czasu.

Bardzo był ciekawy, jak się trzymali jego przyjaciele.

- Tae, chcę żeby Jimin został dzisiaj ze mną... - wymamrotał niewyraźnie Yoongi w drodze do jego mieszkania.

- Hmm... nie uważam, żeby to był najlepszy pomysł... Tym bardziej, że ledwo kontaktujesz ze światem, już nie wspominając o Jiminie.

- Ale ja nie chcę, żeby on sam był dzisiaj w domu... Sam wspominał, że jego starzy pojechali na jakieś przyjęcie urodzinowe, więc i tak ich nie będzie w domu... - ciągnął dalej starszy, a Taehyung westchnął.

- W porządku, ale to ty będziesz się tłumaczył Jiminowi, jak to się stało, że znalazł się w twoim mieszkaniu - odparł stanowczo do przyjaciela, który patrzył obojętnie przez szybę.

- Zrobię wszystko, tylko zabierz go do mnie.

Kiedy chłopaki dotarli już pod blok, Taehyung wziął na ręce Jimina, a Yoongi twierdząc, że da sobie radę, poszedł na własnych nogach, potykając się o każdy możliwy schodek, mało się nie zabijając.

Gdy znaleźli się już w mieszkaniu, Yoongi kazał przyjacielowi zanieść Jimina do jego sypialni. Taehyung delikatnie położył rudego, przykrywając go kołdrą. Kiedy już miał wychodzić z pokoju, napotkał się z Yoongim.

- Ty śpisz na kanapie. Ja rozumiem, że mimo wszystko jesteście niczym magnes, ale chyba nie chcesz, żeby ten chłopak dostał zawału rano, co? A no i nie zapomnij jutro do pracy wstać, pijaku - odparł z wielkim uśmiechem do przyjaciela, po czym bez słowa wyszedł z mieszkania. 

- Jasne, nie zapomnę... - wyszeptał sam do siebie, chwiejąc się i już miał iść w stronę kanapy w jego salonie, tak jak mu kazał Taehyung, ale ostatecznie się wrócił do sypialni, by przytulić się do młodszego i usnąć, słuchając bicie jego serduszka.

O godzinie dwunastej postanowił iść na lunch do stołówki dla pracowników, znajdującej się w firmie. Kiedy już nałożył sobie obiad na talerz, zauważył Yoongiego siedzącego przy stoliku i łapiącego się za głowę. Taehyung uśmiechnął się na ten widok i skierował się do przyjaciela.

- A już myślałem, że serio zapomnisz iść do pracy - zaśmiał się, dosiadając się do starszego, który podniósł głowę i od razu jęknął, łapiąc się  z powrotem za bolącą skroń.

- Nie wkurwiaj mnie nawet, Kim - warknął na młodszego, na co ten zmarszczył brwi i zaczął spożywać posiłek.

- Aż tak źle było wczoraj? I nie miej do mnie pretensji, bo to ty chciałeś, żeby Jimin został u ciebie.

- No cóż, po tym jak się obudziłem, a jego nie było przy mnie, tylko siedział w kuchni, pijąc butelkę wody i nie odezwał się do mnie ani słowem oprócz "Podwieziesz mnie do domu?" to ależ skąd, jest wręcz zajebiście. Jeszcze, że mnie tak głowa napierdala, spóźniłem się do pracy... Zjebałem - wytłumaczył Yoongi, który był dosyć przejęty tą sytuacją. Taehyung westchnął, po czym zmarszczył ponownie brwi i spojrzał na starszego.

- No nie pierdol, że jednak poszedłeś z nim spać - odparł zirytowany, na co Yoongi spojrzał na niego spode łba i wzruszył ramionami. - No i teraz się nie dziw, że Jimin się do ciebie nie odzywa. Pewnie mu niezręcznie, przecież wiesz, jaki on jest. Ty to faktycznie potrafisz zjebać - prychnął, co zdenerwowało starszego.

- Kurwa, Taehyung, załatwię to okej? A teraz daj mi spokój, łeb mi pęka, idę dokończyć robotę i spierdalam do domu spać - odparł zdenerwowany, po czym skierował się do wyjścia ze stołówki.

Taehyung nie rozumiał tej dwójki. Doskonale wiedział, że od dłuższego czasu coś do siebie czują i kiedy już dochodzi do czegoś między nimi, to i tak jest źle. Miał cholerną ochotę wykrzyczeć im w twarz, żeby w końcu się ogarnęli, ale nie mógł. Musiał zostawić tę sprawę, aby oni sami się tym zajęli.

Chłopak po skończonym posiłku, wrócił do biura, by dokończyć swoją pracę. I nagle przypomniało mu się o kimś.

Jungkook.

Zestresowany złapał się za głowę, przeklinając na siebie, jak mógł zapomnieć. Byli w końcu omówieni po pracy, by oddać sobie te przeklęte kurtki.

Blondyn miał mieszane uczucia, z jednej strony obawiał się, że znowu ten dzieciak wyprowadzi go z równowagi, a z drugiej strony był ciekawy bruneta i jakiś jego procent chciał się z nim spotkać. 

Ale większość procentów była na "nie".

Taehyung w końcu mógł odetchnąć, wychodząc z biura, aby pojechać do domu. Nie miał za bardzo dużo czasu, by się ogarnąć, więc postanowił tylko zabrać z domu kurtkę z telefonem Jungkooka i nawet nie zmienił swojej koszuli na coś wygodniejszego, tylko ruszył w stronę parku, gdzie być umówieni. Blondyn był zmęczony i niewyspany, przez co jeszcze bardziej nie miał ochoty na spotkanie z Jungkookiem, nawet jeśli chodzi o odzyskanie swoich cennych rzeczy. Ale kiedy pomyślał, że miałby już tego dzieciaka z głowy, to cierpliwie pojechał do parku.

Kiedy już zaparkował pojazd, skierował się w stronę umówionego miejsca, poszukując brązowej czupryny. Taehyung długo nie musiał szukać, bo usłyszał za sobą niski głos, który mimo wszystko spowodował dziwne dreszcze u starszego.

- Czyżbyś mnie szukał, Taehyung?

~

Czy wy czujecie te wolne tak jak ja  cjjskwkdkwckw

jacket // taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz