twenty one

10.6K 1K 406
                                    

Dwa dni później miała odbyć się ceremonia pogrzebowa.

Taehyung od momentu, kiedy w końcu dotarł do Jungkooka, nie opuszczał go ani na dłuższą chwilę. Hoseok po kilku namowach blondyna, w końcu uległ i pozwolił młodszemu nocować w jego mieszkaniu do momentu pogrzebu. Nie odbyło się oczywiście bez tłumaczeń w stronę szefa, który był bardzo niezadowolony, kiedy się dowiedział, że jego pracownik opuścił budynek w godzinach pracy. W dodatku blondyn poprosił o dwa dni urlopu, na co niechętnie pracodawca się zgodził, że względu na to, że chłopak był jednym z jego ulubionych pracowników.

Kiedy już był gotowy, w końcu mógł wsiąść do samochodu i szybko zajechać do chłopaka mimo, że widzieli się jakieś dwie godziny temu. Blondyn cały czas się obawiał o Jungkooka, bał się, że ten znowu zamknie się w sobie i ciężko będzie do niego dotrzeć. 

Nie chciał mieć znowu tej obawy, że mógłby go stracić.

Po kilku minutach Taehyung parkował samochód przed blokiem. Szybko znalazł się na drugim piętrze, po czym nawet nie zapukał, tylko nacisnął klamkę.

Jaka szkoda, że drzwi były zamknięte.

- Co jest?- spytał sam siebie, po czym nagle przed nim pojawił się Hoseok.

- Tae? To ty miałeś tu jeszcze wrócić? - spytał zdziwiony, na co blondyn przewrócił oczami.

- No, miałem po Jungkooka przyjechać, nie? Kurwa, gadałem ci przed wyjściem, że przyjadę jak się ogarnę i że masz drzwi zostawić otwarte, kretynie.

Zirytowany wszedł do środka, po czym skierował się od razu do znanego już mu pokoju. Delikatnie zapukał do drzwi, a jak usłyszał pozwolenie, to otworzył je i przekroczył próg. Na łóżku siedział gotowy już Jungkook. Był ubrany w czarne spodnie i koszulę, a obok niego leżała marynarka. Włosy miał ułożone w przedziałek, już nie były tak zaniedbane, jak kilka dni wcześniej.

Według Taehyunga wyglądał idealnie.

Jego głowa była spuszczona w dół, lecz podniósł ją, kiedy usłyszał, że do jego pokoju wszedł blondyn. Delikatnie się uśmiechnął.

- Ładnie wyglądasz - młodszy stwierdził, na co Taehyung odwzajemnił uśmiech.

- Ty też - odparł, na co drugi delikatnie się zaśmiał. 

- Chyba nie chcę tam iść, Tae.

Wyszeptał brunet, po czym z powrotem spuścił głowę. Blondyn podszedł do chłopaka i kucnął przed nim, kładąc swoje dłonie na jego kolanach.

- Wiem, Jungkook, ale to twoja mama. Miałbyś później wyrzuty sumienia, jakbyś się z nią nie pożegnał.

Po tych słowach młodszy spojrzał na chłopaka i odparł coś, czego w tamtym momencie Taehyung nie zrozumiał.

- Już żałuję, Taehyung.

Nawet nie zdążył spytać, o co mogło chodzić Jungkookowi, bo po raz kolejny ktoś im przeszkodził.

Jung Hoseok.

- Ej, dzieciarnia, moglibyśmy się już zbierać, co? Za piętnaście minut się zaczyna.

Taehyung spojrzał na starszego zabójczym wzrokiem, na co tamten tylko podniósł ręce w geście obronnym.

- Nie bij, już spierdalam, tylko mówię. Będę czekał w samochodzie, pożyczę sobie twoje kluczyki, Tae.

- Jakie kluczyki, wrac-

- Do zobaczenia w twojej furze!

Hoseok szybko zniknął za drzwiami, a zdezorientowany Taehyung spojrzał na bruneta, który tylko pocierał swoje czoło.

jacket // taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz