36

80 9 0
                                    

Jak tylko Vernon mnie zobaczył od razu wstał . Przytulił mnie i powiedział:

- Jak dobrze cię widzieć . Tęskniłem się za tobą.- odchilił głowę i popatrzył na mnie.

- Ja też za tobą tęskniłam- i naprawdę to czułam. Jak mnie przytulił moje serce szybciej zaczęło bić . Czyżbym się zakochała ?

- Chodź wejdziemy do domu . Mojej mamy nie ma jest jeszcze w pracy . Jadłeś coś?

- Jeszcze nie .

- To zrobimy sobie razem jakaś kolację.Tylko ja najpierw muszę się przebrać.

- Ok to ty się przebierz a ja zobaczę co możemy zrobić do jedzenia.
Weszłam na górę . Odświeżyłam się i stanełam przed szafą. Nie wiedziałam co mam na siebie włożyć. Co się ze mną dzieje nigdy z tym kłopotu nie miałam. Nagle Dzwi do mojego pokoju się otwarły. W progu stanoł Vernon:

- Już ponad pół godziny cię nie ma zaczęłem się martwić.
Nie wieżę ze stoję przed nim w tym starym dresie. Nawet nie wiem co mam mu odpowiedzieć.

- Widzę że już się przebrałaś. Wyglądasz ślicznie jak zawsze. - złapał mnie za rękę i poszliśmy na dół. Gdy weszliśmy do kuchni na stole stało już gotowe jedzenie.

- Już wszystko gotowe? - zapytałam

- Tak zabierajmy się za jedzenie zanim wystygnie.

Jedliśmy i rozmawialiśmy o tym co kto lubi bo tak szczerze to mało o sobie wiedzieliśmy.

- Może obejrzymy sobie jakiś film? - zaproponowałam.

- A czemu by nie .

Poszliśmy do salonu włączyłam telewizor i właśnie zaczynał się jakiś film. Oglądaliśmy go w ciszy. Nie przeszkadzało mi to dobrze się czułam nawet gdy milczeliśmy. Gdy film się skończył moja mama weszła do domu. Vernon od razu zerwał się na równe nogi.

- Dobry wieczór proszę pani. - przywitał się.

- Dobry wieczór , jedliście już ? - zapytała się moja mama.

- Tak - odpowiedziałam.

- Powinienem już wracać.

- Co ? Nie możesz o tak później porze wracać do domu. Mamo może Vernon dziś spać u nas ?

- Oj nie wiem czy to dobry pomysł.

-Mamuś obiecuję ci że każde z nas będzie spało w osobnym łóżku. On nie może o tej porze sam wracać .

- Masz rację tylko żebyście jakiś głupot nie robili.

- Obiecuje ci mamo.

- Ja też mogę to pani obiecać. - Wzięłam Vernona za rękę i poszliśmy do mojego pokoju.

- Ty jutro pracujesz ?

- Nie jutro mamy wolne.

- To świetnie ja pracę zaczynam dopiero na 10 więc będziemy mieć rano jeszcze trochę czasu dla siebie .- powiedziałam.

- Ja będę spał na materacu a ty na łóżku jak zawsze.

- Jesteś moim gościem i to ja powinnam spać na materacu.

- Nie ma mowy !

- No dobra nie chce się z tobą kłócić.

- O chyba dziś będzie burza już zaczyna padać i się błyskać.

Aż drgnełam na samą myśl . Głupio się przyznać ale strasznie boję się burzy. Nie powiedziałam mu o tym postaram się być twardą. Położyliśmy się każde w swoim łóżku . Włączyłam jakiś film. Zaczęliśmy go oglądać. Nawet nie wiem kiedy zasnełam. Obudził mnie potężny huk grzmotu. Serce waliło mi jak szalone . Wyszłam z mojego łóżka i wslizgnełam się pod koc do Vernona. Poczuł od razu że się w niego wtuliłam. Obrócił się i powiedział:

- Wiki co się stało cała się trzęsiesz.

- Wstyd się przyznać ale strasznie boję się burzy.- w tym momencie znów za grzmiało. Vernon przytulił mnie jeszcze mocniej.

- Nie bój się ze mną nic złego ci się nie stanie.

- Dziękuję ci za to że jesteś przy tobie czuje się bezpieczna.- W jego objęciach udało mi się ponownie zasnąć. Gdy rano wstałam jego nie było już w pokoju. Szybko wstałam umyłam się . Ubrałam ulubine dżinsy i bluzę z kapturę i zeszałam na dół. Vernon siedział przy stole z moją mamą i rozmawiali.
- Dzień dobry - przywitałam się.

- Dzień dobry wyspałaś się? - Zapytała się moja mama.

- Tak dziękuję .

- To jecie śniadanie ja już muszę uciekać do pracy. - Gdy moja mama już wyszła zapytałam:

- O czym rozmawiałeś z moją mamą?

- Pytałam się mnie jak długo już jestem w zespole , czym się zajmuje i takie tam podstawowe informacje.

- Przepraszam cię za nią nie powinna cię tak maglować.

- Nie masz za co przepraszać to wiadomem że twoja mama się interesuje osobami z którymi przebywa ich córka.

- W sumie masz rację. Która godzina jest ?

- Zbliża się 9 .

- O to muszę się zbierać nie chce się spóźnić.

- To chodźmy odprowadze cię.

Wyszliśmy z domu . Gdy przekroczyliśmy bramę osiedla Vernon złapał mnie za dłoń.

- Piękna pogoda w sam raz na spacer- powiedziałam.

- Masz rację po burzy zawsze wychodzi słońce.

Droga minęła nam zaskakująco szybko. Przed wejściem do wytwórni wtuliłam się w niego . Ani przez chwilę nie przejmowałam się tym że ktoś mógł by nas zobaczyć. Ciężko mi było się z nim rozstać. Staliśmy tak przytuleni do siebie dłuższą chwilę . W pewnym momencie Vernon ujął moją twarz w swoje dłonie pochylił się i pocałował mnie. Bez wachania odwzajemniłam pocałunek.

- Wiktoria chcę żebyś wiedziała że jesteś dla mnie ważna trudno mi teraz ciebie wypuścić ale jak tak dalej będziemy tu stać to spóźnisz się do pracy.

- Wiem już idę do zobaczenia -Obróciłam się i weszłam do wytwórni.Nawet nie zauważyłam że ktoś nam się przyglądał. Ale za niedługo miałam się wszystkiego dowiedzieć.

 [edited] NieZnajomy ✔︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz