57

48 4 0
                                    


Oni stali ładnie w rzędzie. Wyglądali jak na jakimś apelu. Uśmiechniełam się szeroko i powiedziałam:

- Nie poznaję was chłopaki , ale i jestem z was dumna. Oficjalnie przedstawiam wam moją przyjaciółkę Jihae.
Pierwszy podszedł SeungCheol. Potem po kolei każdy się przedstawił. Czekałam na moment aż Vernon podejdzie . Jak ich wzrok się spotkał widać było , że na tym jednym spotkaniu się nie skończy. Po przedstawieni wszyscy zaczęli zachowywać się niestety jak zawsze. Jihae porwał Seungkwan i już wiedziałam , że zagada ją na śmierć. Do mnie podszedł Vernon.

- Rozmawiałaś z nią? - spojrzał w jej stronę z rozmazonym wzrokiem.

- Tak , coś tam się pytałam , ale pogadamy za chwilę. Muszę ją ratować bo ją zameczą.

- Da sobie radę . Chodź wyjdziemy na chwilę tu się nie da w spokoju rozmawiać.

- Nie wiem czy to dobry pomysł.

- Spójrz na nią cały czas się śmieje czyli jest dobrze. Chodź nie każ się. prosić.

- Obiecałam jej , że już więcej jej nie zostawię.
- Stawiam kawę idziesz ?

- Hmm... Kawą zawsze mnie przekupisz.
Po drodze napisałam Jihae , że za niedługo przyjdę. Zamowiliśmy kawę na wynos i udaliśmy się w drogę powrotną.

- To co pytałaś się Jihae ?

- A o co dokładnie miałam się spytać? - uwielbiam się z nim droczyć.

- Wiki! Nie wiem co dokładnie. Nie wiem jak dziewczyny rozmawiają o takich sprawach.

- Powiedziałam jej prosto z mostu , że wpadła ci w oko.

- Coo! Nie żartuj sobie ze mnie.

- No co chciałeś to jej powiedziałam.

- Nie wierzę już nie spojrzę jej w oczy. - spojrzałam na niego i nie wytrzymałam. Musiałam mu powiedzieć prawdę. Nie umie patrzeć jak ktoś jest smutny a w szczególności mój przyjaciel.

- Nie panikuj Vernon. Nic jej nie powiedziałam.

- Nie wierzę!

- To uwierz , ale wiem za to że możesz śmiało do niej zagadać.

- Czyli co nieco się pytałaś.

- Sama zaczęła tak jak ty. Hmm czyżby miłość od pierwszego wejrzenia.

- Tak tak mi się wydaje. Pierwszy raz coś takiego czuję. Dobrze że mam ciebie. - powiedział to i przytulił mnie .

- Mam dość! - nagle usłyszeliśmy. Obróciłam się i zobaczyłam mojego zazdrosnego chłopaka. - Dziś to już drugi raz jak was widzę trujących się . Jest coś o czym powinienem wiedzieć? - patrzył raz na mnie raz na Vernona.

- Hunger to nie tak jak myślisz . To w ramach podziękowania.

- A za co ty jej tak cały czas dziekujesz?! - cały czas mówił podniesionym głosem.

- Minki mówiłam ci , że w swoim czasie się dowiesz. A teraz wracajmy nie mogę na tak długo zastawiać Jihae samą bo mi ją zameczą.

- Teraz o tym myślisz?!

- Ja was zostawię. Pójdę porozmawiać z Jihae. Przepraszam.
I Vernon się ulotnił. Zostaliśmy sami. On patrzył na mnie a ja na niego. Nie czułam się winna żebym to ja miała go przepraszać. Odczekałam jeszcze chwilę i postanowiłam wrócić do sali. Przed samymi drzwiami drogę zastawił mi Minki.

- Zaczekaj... - chwila ciszy- przepraszam moje zachowanie jest podłe.

- Podłe? Raczej skandaliczne. Już raz ci to mówiłam więcej nie będę powtarzać. A teraz odsuń się chce wejść do środka.

- Nie . Nie odsunę się jak mi nie wybaczysz. - Nie zdążyłam się odezwać , bo drzwi same się otworzyły i wyszedł z nich Minghao.

- O Wiki tu jesteś a Jihae z tobą nie ma?

- A nie ma jej w środku? - Zajrzałam do środka nie było ani jej ani Vernona.- Nie martw się domyślam się gdzie może być. - Chwiciłam Rena za rękę i udaliśmy w miejsce gdzie spodziewała się ich zastać. I nie myliłam się . Siedzieli za wytwórnią na ławce. Trzymali się za ręce , patrzyli sobie w oczy i rozmawiali.

- Chyba nie będziemy im przeszkadzać.

- Co ? Chyba czegoś nie rozumiem?

- Przecierz wszystko widać gołym okiem co tu jest do tłumaczenia.

- To za to ci dziękował. A ja głupi Bóg jeden wie co sobie wmawiałem. Idiota że mnie.

- Idiota , który do szaleństwa mnie kocha. - Obróciłam się w jego stronę i go pocałowałam. Pocałunek był długi i namiętny.

- Przepraszam nie chcemy przeszkadzać.
- Zawsze ktoś nam przerywa - powiedział Minki i mnie obioł.

Przed nami stali Jihae i Vernon. Chłopak złapał dziewczynę za dłoń  i powiedział:
- Znalazłem miłość mojego życia.- ona tylko przytakneła i uśmiechnęła się. Jej twarz pokryły rumience.

- Czy to nie wspaniałe od teraz będziemy mogli chodzić na podwójne randki.

- Coś w tym jest . Chodźmy do środka i tak już czas zbierać się do wyjścia. - oznajmił Ren.

- Nie martw się Jihae ja ją odprowadze do domu.

- Ok a więc zostawiam ją w twoich rękach.
Poszliśmy zebraliśmy nasze rzeczy i udaliśmy się do wyjścia.

Przeszliśmy może z pięć metrów gdy ktoś uwiesił nam się na ramionach.

 [edited] NieZnajomy ✔︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz