Od rozpoczęcia minął dopiero tydzień, a już utworzyły się grupy. Zabawne było to, że zaledwie kilka dni wcześniej mówili o tym, że nie chcą czegoś takiego. Jednak nie tylko ja do żadnej nie należałam, Akashi także prawie nie rozmawiał z osobami z klasy. Cóż, w ten sposób staliśmy się dwoma odludkami.
Oparłam głowę na dłoni i przewróciłam kartkę. Ta lekcja wyjątkowo mi się dłużyła. Byłam nawet tak zdesperowana, że przez dłuższą chwilę wpatrywałam się w plecy czerwonowłosego.
Nawet nie zwróciłam uwagi gdy zadzwonił dzwonek, ponieważ wiedziałam, że czekają mnie jeszcze co najmniej cztery lekcje.
- To naprawdę irytujące.
- Huh? - spojrzałam na Seijūro.
- Niemal całą lekcję czułem na sobie twój wzrok. - wywróciłam oczami.
Jakim cudem się zorientował?
- Cóż.. - zaczęłam, ale mi przerwał.
- Rozumiem, że jestem przystojny i w ogóle, ale nie rozpraszaj mnie gdy próbuję się uczyć. - prychnęłam pod nosem.
- No już, nie dowartościowowuj się tak. - mruknęłam.
Chłopak zmarszczył brwi, możliwe, że zdziwiło go moje zachowanie. W gimnazjum byłam niezwykle potulną i grzeczną dziewczyną, ale teraz naprawdę zaczął mi działać na nerwy. Dlaczego to ja mam zawsze w życiu pod górkę?
~^~
Właśnie wychodziłam z sali by pójść do sklepiku, że też akurat dzisiaj musiałam zapomnieć śniadania. Niestety po przekroczeniu progu drzwi wpadłam na kogoś.
- Przepraszam. - mruknęłam rozmasowując czoło.
Chłopak spojrzał na mnie, a potem zmarszczył brwi.
- Jesteś Amori Sachiko? - zapytał.
- Tak, a co? - przechyliłam lekko głowę w bok.
- Jesteś proszona do przewodniczącego szkoły. - powiedział po czym odszedł.
Stałam na środku korytarza i nie wiedziałam co ze sobą zrobić, ponieważ nie sądzę, że już zrobiłam coś przez co muszę być wzywana. Westchnęłam cicho ruszając w stronę pokoju rady. Nie dość, że jestem głodna to teraz jeszcze zdenerwowana.
Zapukałam w drzwi, a gdy usłyszałam "proszę" weszłam do środka.
- O, przyszłaś. - powiedział bardzo znajomy głos.
Podniosłam głowę po czym szybko przeleciałam wzrokiem po pomieszczeniu. No tak, kto inny mógłby być przewodniczącym niż Akashi.
- Dlaczego miałam przyjść? - zapytałam.
- Usiądź. - wskazał krzesło naprzeciw siebie, a ja mentalnie westchnęła i podeszłam do krzesła.
- Możesz powiedzieć o co chodzi? Śpieszy mi się.
Chłopak siedział nie odzywając się, więc zirytowana wstałam po czym podeszłam do drzwi.
- Masz czas do końca miesiąca. - odezwał się, a ja zatrzymałam się zaskoczona.
- Na co?
- Jeśli nie wstępisz do jakiegoś klubu to zostaniesz menadżerką klubu koszykarskiego. - wyjaśnił.
Nie, nie, nie. Nie może mi tego zrobić, prawda? Nawet z tą swoją władzą nie może mnie do tego zmusić, prawda?
- Ależ mogę moja droga. - odsunął krzesło od biurka, a potem wstał i wolnym krokiem zaczął do mnie podchodzić.
Zmarszczyłam brwi, czyżbym powiedziała to na głos? Czerwonowłosy położył mi dłoń na ramieniu. Pochylił się tak, że jego ciepły oddech łaskotał moje ucho.
- Sachiko nie musisz się wysilać, bo to i tak nic nie da. Będziesz moja. Już jesteś. - mruknął cicho, a po moim ciele przeszły dreszcze.
Pierwszy raz użył mojego imienia i wypowiedział je z niesamowitą mocą. Nie wiem dlaczego, ale przez to moje serce mocniej zabiło, a tego nie chciałam. Nie mogę sobie pozwolić na żywienie jakichkolwiek uczuć do Akashiego, bo to nie skończy się dobrze.
W końcu jesteśmy z dwóch różnych światów.
CZYTASZ
Akashi Seijūro xOC
Fanfiction- Nie jesteś tak zły, jak ludzie myślą, że jesteś. - Nie, jestem znacznie gorszy.