Jun zapukał po czym wszedł do gabinetu Akashiego, myślał, że ten nie zwrócił uwagi na jego przyjście, więc podszedł bliżej.
- Wyjdź. - odezwał się czerwonowłosy.
- A tobie co? - zapytał zaskoczony chłopak.
- Nieważne, po prostu zostaw mnie samego. - mruknął Seijūro.
- Widzę, że coś cię gnębi. - niebieskooki nie ustępował.
- Tak czy siak to nie twoja sprawa.
- To wcale nie tak, że jesteś moim szefem, a gdy jesteś zły to to wpływa na naszą pracę. - zauważył słusznie.
Akashi westchnął cicho po czym podniósł wzrok znad papierów. Może rzeczywiście będzie mu lżej jeśli z kimś o tym porozmawia?
- Nie ma jej. - powiedział cicho.
- W sensie? - Jun zmarszczył brwi, ponieważ czerwonooki powiedział to tak nagle i bez kontekstu, że trochę się pogubił.
- Sachiko. Zniknęła.
- Ale... Że tak na zawsze? - dopytał nadal nieco zdezorientowany chłopak.
- Z tego co mi powiedziała jej sekretarka to wyjechała na weekend. - mruknął Akashi.
- No to nie masz się czym martwić, no nie? Przecież wróci.
- Nie o to chodzi. Jestem przyzwyczajony do jej ucieczek. - powiedział, a Jun zmarszczył brwi.
- To dlaczego jesteś taki zmarnowany?
- Znowu ją spotkałem. Po dziewięciu latach mogłem spojrzeć w jej piękne niebieskie oczy, ale najwyraźniej ona nie czuje tego samego co ja, skoro nawet wzięła sobie wolne. Jak bardzo muszę ją przerażać skoro stara się mnie unikać? - Seijūro odchylił się na krześle i zamknął na chwilę oczy.
- Przesadzasz. - powiedział Kimura, a czerwonowłosy zaśmiał się cicho.
- Ja przesadzam? Może. W każdym razie ty będziesz naszym przedstawicielem.
- Co? - spojrzał na niego zaskoczony.
- Nie będę jej męczyć. Jeśli nie chce mnie widzieć, to trudno. Od teraz ty będziesz chodził na spotkania w sprawie naszej współpracy. - wyjaśnił Akashi, a Jun skinął głową.
- Skoro tego chcesz... - mruknął w odpowiedzi.
- Moje zdanie aktualnie się nie liczy. - odparł po czym wstał z krzesła. - Dla mnie to nawet lepiej, że nie będziemy się praktycznie widywać. - dodał, a brunet westchnął cicho.
Wiedział, że jego przyjaciel po prostu stara się zrobić dobrą minę do złej gry. Tak naprawdę wszystkie te lata żył nadzieją, że jeszcze kiedyś spotka Amori, a gdy w końcu jego życzenie się spełniło okazało się, że ona nie czuje tego samego. Najwyraźniej zbudowała dookoła siebie mur i nie chce, żeby ktokolwiek go zburzył, a już tym bardziej Seijūro.
- W poniedziałek na 10 jesteś umówiony z nią na spotkanie. - głos szefa wyrwał Juna z zamyślenia.
- Na pewno mam tam iść? - zapytał, a czerwonowłosy spojrzał na niego i uśmiechnął się delikatnie.
- A czy mówił bym ci to, gdybym nie był pewny? - odpowiedział.
No tak, on zawsze ma wszystko przemyślane, pomyślał Kimura.
- Ja już pójdę. - mruknął brunet po czym podszedł do drzwi, a Akashi skinął głową pozwalając mu odejść.
Zastanawiał się dlaczego Sachiko podjęła taką decyzję. Jakby nie patrzeć zostawił jej wystarczająco dużo przestrzeni, przynajmniej w jego mniemaniu. Nie chciał wyjść na jakiegoś maniaka, ale ona niczego mu nie ułatwia.
Spojrzał na biurko, na którym stała fotografia z czasów liceum. Zdjęcie, na którym stoją razem. Ona jest cała uśmiechnięta, a on dyskretnie uniósł kącik ust, w półuśmiechu. Wyglądają na szczęśliwych i jeśli by tak pomyśleć to w tamtym czasie chyba byli, ale to przecież już nie wróci.
CZYTASZ
Akashi Seijūro xOC
Fanfiction- Nie jesteś tak zły, jak ludzie myślą, że jesteś. - Nie, jestem znacznie gorszy.