'A ja dbam o moje rzeczy.' Pff też mi coś. Nie jestem żadnym przedmiotem. Nie dam się tak traktować. Z cichym westchnieniem weszłam do domu.
- O, kochanie wróciłaś. Chodź, już Ci daję obiad. - powiedziała mama gdy tylko mnie zobaczyła.
Posłałam jej nieco wymuszony uśmiech, ale chyba nie zwróciła na to uwagi. Usiadłam przy stole, a po chwili miałam przed sobą talerz z obiadem.
Kobieta usiadła naprzeciwko mnie.
- Jak tam w szkole? - zapytała mierząc mnie ciekawskim spojrzeniem.
- Nic nowego. - odpowiedziałam po prostu.
Naprawdę nie chciałam jej mówić o ostatnich zdarzeniach. Nie dlatego, że jej nie ufam czy coś. Po prostu wiem, że by to przeżyła. I pewnie jeszcze bardziej chciała Akashiego jako mojego chłopaka, na to w szczególności nie mogłam pozwolić.
- A jak tam ten młodzieniec co tu był? - zachichotała.
- Mamoo.. - jęknęłam przestając jeść.
- Co 'mamo'? Ja tylko chcę dowiedzieć się czegoś o życiu swojej córki.
- Jasnee. - odpowiedziałam z uniesioną brwią.
- To jak?
- Mam go dosyć. On wcale nie jest taki jak ci się wydaje. Jest o wiele gorszy i denerwujący. W ogóle się ze mną nie liczy.. - i w ten sposób zaczął się mój kilkominutowy wywód na temat czerwonowłosego.
Obrażałam go, ale skoro jestem w swoim domu to mogę sobie na to pozwolić. Patrzyłam jak mimika na twarzy mamy się zmienia z wesołej na bardziej skonsternowaną. Trudno, jakoś to przeżyje.
- Kochanie, przecież nie może być aż taki zły..
- Nie? Nie!? To jest AKASHI, mamo. AKASHI, rozumiesz?
- Ja tam go lubię. Dobra partia dla ciebie.
- O nie, nie nie. Nawet nie próbuj. - posłałam jej groźnie spojrzenie.
Nie dam się zeswatać z czerwonowłsym. Kategorycznie nie.
- Ale Sachi.. - zaczęła lecz nie dałam jej skończyć.
Dlaczego nawet po tym co jej powiedziałam bierze jego stronę? Co to za rodzicielka, która nawet w takim momencie się z tobą nie zgadza i stara się przekonać, że jest inaczej.
- Po prostu zakończmy ten temat. - powiedziałam.
- To może go adoptuję? - zapytała nagle, a moja woda, którą do tej chwili miałam w ustach wylądowała na stole.
- Słucham? - chyba się przesłyszałam.
Nie powiedziała tego, prawda? Już miała powtórzyć, ale zadzwonił dzwonek do drzwi, więc wstała i poszła zobaczyć o co chodzi. Po chwili usłyszałam jej śmiech z korytarza. Już wiedziałam kto przyszedł. Razem z mamą do salonu wszedł Seijūro.
- Akashi, właśnie o tobie rozmawiałyśmy. Może cię adoptuję, co ty na to? Zobacz, Sachi się cieszy.
Nie miałam zielonego pojęcia gdzie na mojej przerażonej twarzy zobaczyła radość, ale w tej chwili bardziej zastanawiałam się dlaczego czerwonowłosy tu jest.
Przez kilka sekund wyglądał na zdezorientowanego, ale szybko się opanował.
- Ja bardzo chętnie. Zawsze chciałem mieć taką siostrę. - tu spojrzał na mnie.
- NIE! - wykrzyknęłam nagle robiąc z siebie idiotkę.
Kobieta pokręciła głową rozbawiona.
- Zawsze jest inna opcja. Mogę Ci ją oddać jako żonę. Zależy co wolisz.
Myślałam, że się popłaczę. Własna matka chce mnie tak po prostu oddać. Co to za żart?
- Hm, nie wyobrażam sobie lepszej kandydatki na żonę. - w jego głosie usłyszałam wyzwanie, którego aktualnie nie chciałam się podjąć.
Co za upokorzenie. Podeszłam do okna tak samo jak poprzednio. Tym razem chyba naprawdę wyskoczę.
- Oh, zapomniałam tych gumek ostatnio! Zaraz wracam! - wykrzyknęła, a potem wyszła zostawiając mnie samą z czerwonowłosym.
No dzięki mamo.
- To co teraz? - zapytał chłopak podchodząc do mnie.
- N-nic. - mruknęłam cicho odsuwając się.
Nadal nie wiem co się stało z tamtą dziewczyną i Hinatą. Wolę nie ryzykować. Akashi chyba właśnie zrozumiał, że się boję, bo jego wyraz twarzy złagodniał.
- Sachiko? Wiesz, że nie masz się czego bać, prawda?
Pokręciłam głową.
- Nie rozumiesz.. mogę skończyć jak ona lub Hinata! Tylko dlatego, że zrobię coś co ci się nie podoba..
- Iditoka. - powiedział po czym potargał mnie po włosach. - Ciebie nie skrzywdzę.
- Czyli innych tak?! - chłopak westchnął zirytowany.
- Zależy od sytuacji i kontekstu.
- Nie możesz tak po prostu krzywdzić innych. - powiedziałam dyplomatycznie.
- Nie robię tego "tak po prostu". Muszą wiedzieć, gdzie jest ich miejsce.
- Ale jednak ich krzywdzisz..
- Muszą wiedzieć, gdzie jest ich miejsce. Ty też. Twoje miejsce jest przy mnie. - odpowiedział.
- Nie będziesz mną kierował, w końcu nie jestem rzeczą. - uśmiechnęłam się krzywo.
- Możesz spróbować się sprzeciwić. Ale pamiętaj, jestem absolutem.
- Nie obchodzi mnie to. Mam dosyć. - mruknęłam zła.
- Czego masz dość? - zapytał.
- UGH. Ciebie. - odparłam zirytowana jego zachowaniem.
- A dokładnie? Wiesz, nie mogę mieć niezadowolonej żony, skoro już twoja mama zaoferowała mi twoją rękę.
- Akashi, nie będę twoją żoną. - uśmiechnęłam się najmilej jak potrafiłam, by chociaż trochę złagodzić to co powiedziałam.
- Będziesz. I nawet nie będę musiał Cię do tego zmuszać.
- Już nawet nie mam siły by się z tobą kłócić.
Pan i Władca się znalazł, wszystko wie lepiej, pomyślałam.
W tym samym momencie mama wróciła cała rozanielona. No tak, jeszcze tylko jej tu brakowało.
- Mam te prezerwatywy! - krzyknęła wchodząc do salonu gdzie aktualnie byliśmy. - Chwila.. a co to za mroczna atmosfera?
CZYTASZ
Akashi Seijūro xOC
Fanfiction- Nie jesteś tak zły, jak ludzie myślą, że jesteś. - Nie, jestem znacznie gorszy.