Poznałam drużynę siatkarską, a trener powiedział mi o moich obowiązkach. O dziwo nie było ich aż tak dużo i powinny być raczej przyjemne. Doszłam do wniosku, że to może być dobra zabawa.
Teraz czekała mnie tylko rozmowa z Akashim, której się obawiałam i to bardzo, bo nie wiedziałam jak zareaguje na wieść, że przegrał. W końcu on nie przegrywa.
Stałam przed pokojem rady uczniów. Zapukałam i poczekałam aż ktoś powie proszę po czym weszłam do środka.
Cholera, pomyślałam gdy zauważyłam, że nie ma tam nikogo poza czerowonowłosym.
Siedział w fotelu i przeglądał jakieś papiery. Kiedy mnie zobaczył odłożył je na bok. Ruchem ręki wskazał krzesło przed sobą, a ja wykonałam ten niemy rozkaz. Wolałam się już bardziej nie narażać skoro wygrałam.
- I jak? - zapytał, a ja czułam jak świdruje mnie swoim spojrzeniem.
Czułam się z tym nieswojo.
- Dołaczyłam do klubu. - odparłam.
- Jakiego?
- Siatkarskiego. - parsknął.
- Jesteś teraz siatkarką? - pokręciłam przecząco głową.
- Jestem menagerką męskiego klubu.
Usłyszałam, jak chłopak nabiera powietrza w płuca. Chyba mu się to nie spodobało.
- Dobrze, w takim razie zakład uważam za rozwiązany. - powiedział opanowany.
Był spokojny, zbyt spokojny. Zdecydowanie wolałabym gdyby zaczął na mnie krzyczeć, przynajmniej wiedziała bym co siedzi mu w głowie, a teraz będę żyć w strachu, że może jednak będzie chciał się zemścić.
- To wszystko? Nie chcesz nic dopowiedzieć? - zapytałam cicho.
- Nie, wszystko już zostało powiedziane. Możesz iść. - powiedział po czym wrócił do przeglądania papierów.
Początkowo chciałam zostać, żeby spróbować coś z niego wyciągnąć, ale po pierwsze to by było bez sensu, a po drugie chciałam jak najszybciej opuścić to pomieszczenie.
~^~
Gdy wróciłam do domu odetchnęłam z ulgą. Udało się, pokonałam Imperatora to dopiero wyczyn. Tak, chce za to medal.
Szybko zrobiłam lekcje i zjadłam obiadokolację, a potem poszłam do swojego pokoju. Czas na relaks. Siedziałam na krawędzi łóżka gdy nagle usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości.
Myślałam, że dostanę zawału. Serio. Najpierw krzyknęłam, a w międzyczasie podskoczyłam i upadłam tyłkiem na posłogę. Dlaczego nie wiedziałam, że posiadam taki straszny dzwonek?
- Sachiko?! Wszystko w porządku? - zawołała mama z dołu.
- Tak! - odkrzyknęłam.
Niepewnie sięgnęła po komórkę, żeby sprawdzić kto i co napisał.
Akashi:
Nie myśl sobie, że to koniec Sachiko. To początek. Gra się dopiero zaczyna, a wygram ją ja.Poczułam dreszcze na całym ciele i oblał mnie zimny pot. Co ja zrobiłam.. jestem taka głupia, skoro myślałam, że wygranie zakładu z Akashim załatwi sprawę i on da mi spokój.
Tylko.. co on ma zamiar zrobić i jaki ja mam w tym udział? Naprawdę zaczynam się bać tych jego gierek. W końcu nadal nie wiem dlaczego ja.
CZYTASZ
Akashi Seijūro xOC
Fanfiction- Nie jesteś tak zły, jak ludzie myślą, że jesteś. - Nie, jestem znacznie gorszy.