Tonęłam. Tonęłam w otaczającej mnie ciemności, ale wcale nie zależało mi na tym by się wydostać. Było tu cicho i spokojnie. Zero Akashiego. Zero problemów. Nagle usłyszałam głos czerwonowłosego, który wołał moje imię. Skąd dobiega? Nawet jeśli chciałabym się odezwać to nie byłam w stanie.
Słyszałam co mówił, a mówił dużo i o dziwo wydawało mi się to szczere. Leżałam w ciemności i słuchałam jego głosu. Jakimś dziwnym trafem czułam się lepiej z wiedzą, że on tu jest. Jest przy mnie. Czyli jednak coś go obchodzę skoro tu przyjechał.
Po chwili znowu zapadłam w głęboki sen. Czułam się wykończona. Czy to przez to, że wpadł w nas duży samochód? Nagle poczułam nieprzyjemny ból w klatce piersiowej. Jeśli ja jestem w takim stanie, to w jakim jest mama? To ona została zraniona bardziej. Zaczęłam chcieć wydostać się na powierzchnię. Podniosłam się i płynęłam ku górze, co wcale nie było takie łatwe.
Po chwili otworzyłam oczy, ale szybko je zamknęłam, bo światło prawie mnie oślepiło.
- Sachiko? - usłyszałam z boku.
Spojrzałam tam mrużąc oczy. Akashi siedział na krześle i patrzył na mnie.
- W końcu się obudziłaś. - mruknął.
Chłopak wstał, a potem wyszedł. Leżałam skołowana na łóżku. Co teraz? Ledwo co udało mi się otworzyć oczy. Kilka minut później wrócił z lekarzem.
- Możesz poruszyć ręką? - zapytał doktor, a ja delikatnie ją podniosłam.
- Gdzie moja mama? - zapytałam.
- W innej sali, ale jest w gorszym stanie niż ty. - spojrzałam na niego przerażona.
- Żyje, prawda?
- Tak, zapadła w śpiączkę.
Od razu mi ulżyło. Mama żyje. Chociaż wolałabym leżeć jako warzywo zamiast niej. To jestem zdania, że mogło być gorzej.
- Za kilka dni będziesz mogła opuścić szpital. - powiedział Akashi gdy lekarz wyszedł.
- Rozumiem.
- Czekają cię potem rutynowe badania. - dodał chłopak.
- Dobrze. - odpowiedziałam.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - zapytał, a ja spojrzałam na niego.
Westchnęłam cicho widząc jego zirytowaną mimikę twarzy.
- Przepraszam.. po prostu martwię się o mamę. Mogłyśmy umrzeć.
- Ale żyjecie. - mruknął czerwonowłosy.
Uśmiechnęłam się delikatnie. Na szczęście żyjemy. Oparłam głowę o poduszki. Będzie mi trochę ciężko patrząc na to, że mama leży w szpitalu. Ogarnianie wszystkiego w domu to wyzwanie. Przyzwyczaiłam się, że ona zawsze tam jest, gdy wychodzę i wracam. Ugh..
- Zamieszkaj ze mną. - Akashi odezwał się nagle.
Zmarszczyłam brwi przetwarzając to co powiedział.
- Co?
- Wprowadź się do mnie dopóki twoja mama się nie obudzi. - odparł.
- Dlaczego?
Zaskoczył mnie. Bardzo.
- W ramach rekompensaty, w końcu to ja was zaprosiłem na ten bankiet.
Przechyliłam głowę delikatnie w bok. Nie byłam pewna co o tym myśleć. W sumie to nie chciałabym być teraz sama.
- Dobrze. - powiedziałam cicho.
Czerwonowłosy uniósł kącik ust do góry.
- W takim razie pojedziemy po twoje rzeczy od razu jak cię wypiszą.
Skinęłam głową. Mam nadzieję, że nie będę u niego długo mieszkać, bo on jest nieprzewidywalny. Poza tym nie spieszy mi się poznawać jego ojca. Podobno surowy z niego człowiek. No i czerwonowłosy to nie mój chłopak. Chwilę potem Akashi wyszedł, bo musiał już wracać.
CZYTASZ
Akashi Seijūro xOC
Fanfiction- Nie jesteś tak zły, jak ludzie myślą, że jesteś. - Nie, jestem znacznie gorszy.