8

2K 147 15
                                    

Wybiegłam z treningu niesamowicie zawstydzona. Nawet nie przypuszczałam, że moja twarz może przybrać taki odcień czerwonego. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu i schować w swoim pokoju. Z torbą na ramieniu wyszłam ze szkoły.

Spojrzałam na bramę przede mną i zamarłam. Przy płocie stała czarna limuzyna, a obok niej Akashi, który miał na ustach uśmiech zwycięzcy.  Chociaż on niemal zawsze tak się uśmiechał, w końcu to zwycięzcy piszą historię. Przęłknęłam ślinę po czym ruszyłam szybkim krokiem aby jak najszybciej go minąć.

- Wybierasz się gdzieś? - zapytał gdy przechodziłam obok niego.

Mimowolnie się zatrzymałam, bo nie wiedziałam co się stanie gdybym go zignorowała.

- Do domu. - odpowiedziałam cicho.

- Wsiadaj, podwiozę cię.

- Nie trzeba. - mruknęłam i już miałam zrobić krok aby przekroczyć bramę, ale czerwonowłosy złapał mnie za ramię zatrzymując w miejscu.

- Sachiko. - powiedział ostrzegawczo.

Westchnęłam mentalnie po czym spuściłam głowę i wsiadłam do pojazdu.

- No widzisz, to nie było takie trudne.

- Możemy już jechać? - machnął ręką dając znak kierowcy. 

Nigdy nie sądziłam, że jedna osoba tak bardzo będzie mnie stresować. Spoglądałam przez szybę patrząc na ludzi. Jestem typem obserwatora. Podróż minęła nam w ciszy. O dziwo rzeczywiście odwiózł mnie do domu.

Kompletnie nie wiedziałam skąd od wie gdzie mieszkam, ale zaczynałam się go obawiać, bo teraz może mnie nachodzić także po szkole.

- Wróciłam! - zawołałam wchodząc do salonu.

- Cześć kochanie. - przywitała się mama, która właśnie wyszła z kuchni.

- Co tak pachnie? - zapytałam uśmiechając się.

- A jak myślisz?

- Zrobiłaś ramen? - zaśmiała się w odpowiedzi.

Chwilę potem siedziałyśmy przy stole.
- A teraz powiedz mi jak w szkole?

- Nie jest najgorzej. - odpowiedziałam.

W mojej głowie natychmiastowo pojawił się Akashi, który jest jak jakaś zaraza. Jak już kogoś dosięgnie to nie chce puścić.

- A kim jest ten chłopak, który cię odwiózł?

Prawie się oplułam. Mama zareagowała dosyć szybko klepiąc mnie w plecy.

- Nie mam pojęcia o czym mówisz.

- Oj daj spokój, nie jesteś za duża na takie coś? - uniosła brew.

To jest jawna prowokacja, ale ja się nie dam.

- Dziękuję za posiłek. - powiedziałam po czym wstałam i czym prędzej poszłam do swojego pokoju.

Położyłam się na łóżku, a potem odetchnęłam głęboko. Niby po co miałam jej wspominać o Akashim? Przecież to nikt ważny. Prawda?

~^~

Wow, jednak udało mi się napisać szybko ten rozdział. I nawet dodaję wcześniej niż miał być.

~Vemiś

Akashi Seijūro xOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz