Zamówiliśmy taksówkę i nią udaliśmy się pod odpowiedni adres. Mama wciąż mówiła jaka to jest podekscytowana, jakie to wszystko będzie super. Tylko ja nie podzielałam tego entuzjazmu i siedziałam w samochodzie, wyglądając przez szybę bez słowa. Chyba wciąż do mnie nie docierało, że to wszystko działo się naprawdę. Byłam przekonana, że jak tylko położę się do łóżka, obudzę się w swoim domu, w Denver.
Po pół godzinie zatrzymaliśmy się na West Addison Street w dzielnicy Portage Park. Mama zapłaciła kierowcy, gdy ja i tata wyjmowaliśmy walizki i pudła z auta. Kiedy nasze rzeczy stały na chodniku, a taksówka odjechała, spojrzałam wreszcie na mój nowy dom.
Był to zwykły dom jednopiętrowy z garażem. Zbudowany był z czerwonej cegły i miał niski dach dwuspadowy. Koło garażu było przejście, prowadzące do ogrodu. Nie chciałam przyznać tego głośno, ale spodobał mi się ten element.
Nagle usłyszałam przeraźliwy pisk. Podskoczyłam zaskoczona i spojrzałam ze zdziwieniem na mamę, która podskakiwała w miejscu z wielkim uśmiechem na ustach. Wbiegła po schodach i zaczęła mocować się z zamkiem, a klucze upadły jej dwukrotnie. W końcu tata przybył jej z pomocą i kiedy otworzył przed nią drzwi, ta wpadła do środka. Tata jednak wrócił po walizki i zaczął je wnosić. Ja obrzuciłam dom i okolicę spojrzeniem i weszłam do niego, ciągnąc za sobą walizki.
Zostawiłam bagaże przy drzwiach i weszłam w głąb domu. Kuchnia była spora i urządzona w jasnych kolorach. Była w niej wyspa kuchenna, przy której stały wysokie stołki. Niedaleko ustawiono stół z krzesłami, przy którym będziemy jadali niedzielne obiady. Pomieszczenie oddzielone było aneksem kuchennym od salonu, w którym stała duża kanapa. Przed nią znajdował się stolik kawowy, a po prawej stronie był fotel pasujący do sofy. Na przeciwległej ścianie ustawiono niewielką komodę, na której stał spory telewizor. Na lewo od kanapy były szklane drzwi, przez które wychodziło się na taras, gdzie stały krzesła ogrodowe, leżaki i niewielki stół, a pod ścianą znajdował się grill. Kiedy tam stałam, przede mną rozciągał się ogród, w którego rogu rosło duże drzewo. Pozwoliłam sobie przez chwilę oddychać chicagowskim powietrzem.
Wróciłam do środka na dalsze zwiedzanie. Obok salonu była sypialnia rodziców. Na lewo od wejścia do domu była łazienka, a obok niej schody, prowadzące na górę. Weszłam po nich i znalazłam się na małym korytarzyku. Weszłam do pokoju po lewej.
Przede mną stała spora biała szafa z rozsuwanymi drzwiami. Obok niej, po lewej była popielata półka wysokości szafy. Dalej ustawione było metalowe czarne łóżko z szarą pościelą i masą poduszek. Na ścianie obok było duże okno. Naprzeciw łóżka stało białe biurko, nad którym wisiała tablica korkowa. Obok niego ustawiony był czarny stolik, na którym była wieża z głośnikami, w której będę mogła odtwarzać płyty.
Ściana, na której stało łóżko, pomalowana była na pudrowy róż. Ta z oknem była biała. Naprzeciwko niej – szara, a za biurkiem – fioletowa. Na środku pomieszczenia leżał duży puchaty szary dywan. Podłoga wyłożona była beżowymi panelami. Opisałabym to tak – mój własny chaos.
Obróciłam się dookoła i uśmiechnęłam szeroko. Mimo mojej niechęci do przeprowadzki, omówiłam z rodzicami jak chciałam, by pokój wyglądał. Firma, którą wynajęli spisała się na medal, bo był urządzony idealnie dla mnie. Nie wszystko musiało ze sobą pasować, ale mi się to podobało i to było najważniejsze. Podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie. Miałam widok na nasz podjazd i ulicę. Wyszłam z pokoju i oglądałam dalej.
Obok mojej sypialni była druga z widokiem na ogród. Urządzona była podobnie do mojej, tylko w neutralnych kolorach. Dalej była łazienka. Był w niej sedes, umywalka i duża wanna. Uśmiechnęłam się na myśl, że na piętrze tylko ja będę z niej korzystać, więc nikt mnie nie będzie poganiał. Obok niej był niewielki składzik na środki czystości.
CZYTASZ
Hello, Chicago
Teen FictionBrooklyn zostawia ukochane Denver na rzecz Chicago, w którym jej rodzice - znakomici architekci - dostają propozycję pracy. Jest negatywnie nastawiona do przeprowadzki; najchętniej spędziłaby w rodzinnym mieście całe życie. Czy dziewczyna przekona s...