Odepchnęłam od siebie kolejna kulkę papieru, na której było coś napisane. Louis zmarszczył na to brwi i podsunął ją z powrotem. Powiedziałam bezgłośnie, żeby się ogarnął, na co ten zrobił tylko proszącą minę. Westchnęłam i rozwinęłam papierek.
"Uśmiech proszę :)".
Uśmiechnęłam się mimowolnie. Zadowolony skupił się w pełni na lekcji biologii. Próbowałam zrobić to samo, ale z marnym skutkiem. Zaraz moje usta znów wykrzywiły się w grymasie.
Oparłam głowę na ręce i rysowałam coś na okładce zeszytu. W mojej głowie odbijała się tylko jedna myśl: niech ten dzień się już skończy.
***
Siedzieliśmy przy naszym stoliku na stołówce. Grzebałam plastikowym widelcem w swojej sałatce. Wybierałam kawałki kurczaka i pomidora, odrzucając liście sałaty.
— Brook, co ci?
Spojrzałam na Petera i zmarszczyłam brwi.
— Co?
— Wow, okres masz?
— Zaraz ty będziesz miał okres, ale na twarzy.
— Księżniczka wstała lewą nogą?
— Nie twoja sprawa.
— Wiesz, chyba po prostu potrzebujesz porządnego...
— Starczy, Peter – przerwał mu Louis. – Po prostu daj jej spokój.
Poczułam na kolanie jego dłoń. Ścisnął je lekko. Pokazałam Peterowi środkowego palca, a ten wystawił mi język.
Zapadła cisza, którą w końcu przerwała Alice. Mówiła coś o kolejnym treningu cheerleaderek, a mnie cholera brała na samo to słowo. Miałam dziś dość naprawdę wszystkiego i najchętniej odizolowałabym się od wszystkich. Wyjątkiem był Louis. On nie pytał, ale po prostu ze mną był.
Poczułam, że składa pocałunek na mojej skroni. W środku rozlało mi się ciepło, a ja wtuliłam się bardziej w jego bok.
***
Kiedy tylko rozbrzmiał dzwonek wzywający na kolejną lekcję, miałam ochotę strzelić sobie w głowę. Byłam totalnym zbiorowiskiem negatywnych emocji i z pewnością okropnym towarzyszem do czegokolwiek. Jedyne, co mogłam zaoferować to krzywe spojrzenie i może grymas na twarzy.
Chciałam iść w kierunku sali, jakiejkolwiek, ale Louis pociągnął mnie za rękę.
— Co robisz?
Louis przygryzł wargę i przez chwilę po prostu na mnie patrzył. W końcu wypuścił ją spomiędzy zębów.
— Ucieknijmy.
— Co?
— Zerwijmy się z lekcji.
Nogi się pode mną ugięły i myślałam, że się roztopię.
— Chyba cię kocham.
Louis prychnął pod nosem, gdy ciągnęłam go do wyjścia z budynku.
— Dziwiłbym się, gdyby było inaczej.
Uśmiechnęłam się szeroko, jak tylko znaleźliśmy się przed szkołą. Czułam się, jakbym przez naprawdę długi czas przebywała pod wodą i kończył mi się tlen, a teraz w końcu znalazłam się na powierzchni i zaczerpnęła powietrza.
CZYTASZ
Hello, Chicago
Teen FictionBrooklyn zostawia ukochane Denver na rzecz Chicago, w którym jej rodzice - znakomici architekci - dostają propozycję pracy. Jest negatywnie nastawiona do przeprowadzki; najchętniej spędziłaby w rodzinnym mieście całe życie. Czy dziewczyna przekona s...