27

163 10 1
                                    

Odepchnęłam od siebie kolejna kulkę papieru, na której było coś napisane. Louis zmarszczył na to brwi i podsunął ją z powrotem. Powiedziałam bezgłośnie, żeby się ogarnął, na co ten zrobił tylko proszącą minę. Westchnęłam i rozwinęłam papierek.

"Uśmiech proszę :)".

Uśmiechnęłam się mimowolnie. Zadowolony skupił się w pełni na lekcji biologii. Próbowałam zrobić to samo, ale z marnym skutkiem. Zaraz moje usta znów wykrzywiły się w grymasie.

Oparłam głowę na ręce i rysowałam coś na okładce zeszytu. W mojej głowie odbijała się tylko jedna myśl: niech ten dzień się już skończy.

***

Siedzieliśmy przy naszym stoliku na stołówce. Grzebałam plastikowym widelcem w swojej sałatce. Wybierałam kawałki kurczaka i pomidora, odrzucając liście sałaty.

 Brook, co ci?

Spojrzałam na Petera i zmarszczyłam brwi.

 Co?

 Wow, okres masz?

 Zaraz ty będziesz miał okres, ale na twarzy.

 Księżniczka wstała lewą nogą?

 Nie twoja sprawa.

 Wiesz, chyba po prostu potrzebujesz porządnego...

 Starczy, Peter – przerwał mu Louis. – Po prostu daj jej spokój.

Poczułam na kolanie jego dłoń. Ścisnął je lekko. Pokazałam Peterowi środkowego palca, a ten wystawił mi język.

Zapadła cisza, którą w końcu przerwała Alice. Mówiła coś o kolejnym treningu cheerleaderek, a mnie cholera brała na samo to słowo. Miałam dziś dość naprawdę wszystkiego i najchętniej odizolowałabym się od wszystkich. Wyjątkiem był Louis. On nie pytał, ale po prostu ze mną był.

Poczułam, że składa pocałunek na mojej skroni. W środku rozlało mi się ciepło, a ja wtuliłam się bardziej w jego bok.

***

Kiedy tylko rozbrzmiał dzwonek wzywający na kolejną lekcję, miałam ochotę strzelić sobie w głowę. Byłam totalnym zbiorowiskiem negatywnych emocji i z pewnością okropnym towarzyszem do czegokolwiek. Jedyne, co mogłam zaoferować to krzywe spojrzenie i może grymas na twarzy.

Chciałam iść w kierunku sali, jakiejkolwiek, ale Louis pociągnął mnie za rękę.

 Co robisz?

Louis przygryzł wargę i przez chwilę po prostu na mnie patrzył. W końcu wypuścił ją spomiędzy zębów.

 Ucieknijmy.

 Co?

 Zerwijmy się z lekcji.

Nogi się pode mną ugięły i myślałam, że się roztopię.

 Chyba cię kocham.

Louis prychnął pod nosem, gdy ciągnęłam go do wyjścia z budynku.

 Dziwiłbym się, gdyby było inaczej.

Uśmiechnęłam się szeroko, jak tylko znaleźliśmy się przed szkołą. Czułam się, jakbym przez naprawdę długi czas przebywała pod wodą i kończył mi się tlen, a teraz w końcu znalazłam się na powierzchni i zaczerpnęła powietrza.

Hello, ChicagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz