Ostatni tydzień wolności minął bardzo szybko. Jeszcze niedawno wałęsałam się po okolicy, chodziłam późno spać i tak samo późno wstawałam, a teraz został ostatni dzień. Podczas gdy ja zastanawiałam się jak najlepiej go spędzić, dziewczyny już miały dla nas, ich zdaniem, plan idealny. Musiałam przyznać bez bicia, że mi nawet przez myśl nie przeszło, by iść na zakupy. Jednak potem patrząc na zawartość mojej szafy, ona wręcz krzyczała, by włożyć do niej nowe ubrania. Przed wyprowadzką wyrzuciłam stare rzeczy i teraz miałam ich o połowę mniej niż wcześniej.
Dlatego właśnie opuszczałyśmy kolejny sklep z przynajmniej jedną kupioną rzeczą.
— Możemy już coś zjeść? – marudziła Alice.
Już od jakiegoś czasu wyrażała chęć udania się na najwyższe piętro z restauracjami, ale po drodze było tyle sklepów, do których jeszcze trzeba było wejść...
— Podbijam, też jestem głodna – poparłam ją.
Wjechałyśmy schodami ruchomymi na samą górę i po krótkim głosowaniu poszłyśmy do Subway'a. Zamówiłyśmy kanapki z tuńczykiem i kurczakiem, po czym zajęłyśmy wolny stolik, który jakimś cudem znalazłyśmy w tym tłoku. Opadłam na krzesło z westchnieniem i od razu zabrałam się za jedzenie.
— Zmęczyłam się – powiedziała Alice dokładnie to, co miałam na myśli i wgryzła się w bułkę. Uśmiechnęłam się pod nosem, bo chyba tylko ona trzymała moją stronę, podczas gdy reszta z chęcią obeszłaby całe centrum jeszcze raz.
— Dzieci głodne, dzieci złe – rzuciła Tatiana, puszczając nam oczko.
— Ej, Brook – Daria szturchnęła mnie butem. – Boisz się?
Momentalnie zmarszczyłam brwi na to pytanie.
— Czego?
— No wiesz, nowa szkoła, nowi ludzie. Nie przeraża cię to?
Zastanowiłam się chwilę. Wcześniej nie myślałam o szkole. Może jedynie o końcu wakacji, ale moje myśli nie kierowały się w stronę uczniów, których nie znam, nowych nauczycieli czy samego budynku placówki. Na dobrą sprawę, to nawet nie wiedziałam, gdzie ta szkoła się znajdowała. Teraz uderzyło to we mnie nagłą falą. Mimowolnie zadrżałam.
— Jeszcze o tym nie myślałam – przyznałam w końcu. – Ale nie może być tak źle, co nie?
— Pewnie, że nie! – ożywiła się Alice. – Wszystko ci pokażemy. Może nawet będziemy miały razem jakieś lekcje!
— Chyba zrobię ci listę, których osób lepiej unikać, żeby żyć w spokoju – zażartowała Tatiana.
Zaśmiałam się cicho.
— To może być bardzo przydatne.
Przez chwilę w całości oddałam się zapachowi kurczaka, który był w mojej kanapce, otoczony sałatą w towarzystwie sosu. Tego mi brakowało do szczęścia.
— Brook! – Poczułam kopnięcie w łydkę pod stołem. Drgnęłam zaskoczona.
— Chyba woli jedzenie od nas! – zaśmiała się Daria, która do tej pory siedziała cicho.
— Ja osobiście się jej nie dziwię – wybełkotała Tatiana z ustami wypchanymi tuńczykiem.
Alice wywróciła oczami.
— Pytałam cię – zwróciła się do mnie – czym jutro jedziesz do szkoły.
— Nie mam pojęcia. A o której jest rozpoczęcie roku?
CZYTASZ
Hello, Chicago
Teen FictionBrooklyn zostawia ukochane Denver na rzecz Chicago, w którym jej rodzice - znakomici architekci - dostają propozycję pracy. Jest negatywnie nastawiona do przeprowadzki; najchętniej spędziłaby w rodzinnym mieście całe życie. Czy dziewczyna przekona s...